W Paryżu, w dniu maja 2018 roku, prawie 15 000 ludzi przyłączyło się do konfrontacyjnego marszu odrzucającego kapitalizm i państwo, w tym czarny blok liczący 1200 osób. Natychmiast wybuchły intensywne starcia z policją. Oto historia wydarzeń poprzedzających majowy dzień, którego doświadczyliśmy tego popołudnia w Paryżu i co wydarzyło się później.
Napięcie we Francji narasta od lat, od konfrontacji ulicznych z 2016 r. przeciwko Loi Travail do obrony la ZAD w Notre-Dame-des-Landes. W tym eseju przedstawiamy raporty z pierwszej ręki z wydarzeń 1 maja 2018 r. w Paryżu i omawiamy następstwa tego dnia, aby poddać je krytycznej analizie, jaka pojawiła się w naszych radykalnych kręgach.
Aby usłyszeć doniesienia z innych akcji w maju na całym świecie, posłuchaj epizodu z okazji maja 2018 r. naszego podcastu, Hotwire. Aby dowiedzieć się więcej na temat początków May Day, przeczytaj “Niekompletną, prawdziwą, autentyczną i wspaniałą historię majowego dnia” tutaj lub przeczytaj naszą oś czasu przedstawiającą jej dziedzictwo.
Tło: 127 lat historii
Dzień 1 maja jest obchodzony we Francji jako Międzynarodowy Dzień Pracy, podobnie jak w wielu innych krajach. Przez ponad sto lat robotnicy, związkowcy, tradycyjni lewicowcy i anarchiści demonstrowali wspólnie lub osobno, by oddać hołd walkom z końca XIX wieku i wprowadzeniu ośmiogodzinnego dnia pracy.
Jednak May Day nigdy nie był ograniczony do legalnych demonstracji. 1 maja 1891 r. w Fourmies żołnierze strzelali do strajkujących robotników, zabijając dziewięć osób – w tym cztery osoby poniżej 18 roku życia – i raniąc 35 kolejnych. Po tych wydarzeniach tłum wyległ na ulice Clichy wymachując czerwoną flagą. Pod koniec demonstracji policja próbowała otoczyć rewolucyjny emblemat, prowokując zamieszki. Na ulicach odbijały się echa wystrzałów-, a niektórzy policjanci zostali ranni. Trzech anarchistów zostało aresztowanych i zatrzymanych. Sądzeni w sierpniu 1891 r. zostali oskarżeni i skazani na do 5 lat więzienia. Wydarzenia te obudziły przekonania wielu przyszłych radykałów, w tym osławionego anarchistę François Koënigsteina, lepiej znanego pod pseudonimem Ravachol.
We Francji 1 maj ma również inne konotacje. W 1941 r., zmierzając do zerwania z socjalizmem, marszałek Pétain-żarliwy antysemita, szef kolaboracyjnego rządu Vichy, wraz z osobami odpowiedzialnymi głównie za współpracę państwową z nazistami, uchwalił ustawę uznającą, że May Day zostanie nazwany la Fête du Travail et de la Concorde Sociale (“dzień pracy i harmonii społecznej”). Od tego czasu Święto Pracy we Francji nadal nosi nazwę “Fête du Travail”, składając hołd maksymie Pétaina “Travail, Famille, Patrie” (“Praca, rodzina, ojczyzna”).
W latach 50. i 60. XX w. Dzień Pracy zniknął we Francji. Podczas wojny w Indochinach (1946-1954) i algierskiej wojny o niepodległość (1954-1962), kolejne francuskie rządy, chcąc zachować swoje kolonialne posiadłości, ustanowiły stan wyjątkowy (1955-1958-1961). Państwo wykorzystało to “wyjątkowe” prawo przyznające władzy wykonawczej specjalne uprawnienia do zabronienia wszelkiego rodzaju demonstracji we Francji. Dopiero 1 maja 1968 roku ludzie we Francji znów mogli wyjść na ulice, aby świętować Święto Pracy.
Niedawno, w latach 2016 i 2017, anarchiści i inni autonomiczni buntownicy zdołali przejąć czoła 1 majowych pochodów, spychając związki zawodowe i partie polityczne na koniec procesji. Przyjmując ofensywną strategię – atakowania każdego potencjalnego celu na naszej trasie – tchnęliśmy nowe życie demonstracji, przerywając ten smutny rytuał, jakim stał się 1 maj.
Zbliżając się do 1 maja 2018 roku, stanęliśmy przed nowym wyzwaniem. Po raz kolejny musieliśmy przepisać historię na nowo.
Nadchodzi burza
“Jesteśmy ptakami nadchodzącej burzy.” -Sierpniowi Szpiedzy
W tym roku 1 maj miał miejsce w kontekście Francji świętującej 50. rocznicę powstania w maju 1968 roku. Wydarzenie to miało ogromny wpływ na zbiorową wyobraźnię – nie tylko we Francji, ale także na całym świecie, o czym świadczą slogany, grafika i obrazy buntowników rzucających brukiem, które przywołują się na myśl o roku 1968. Tak zwana “rewolucja 1968 roku” obejmowała masowe demonstracje, strajki generalne, dzikie strajki oraz okupacje uniwersytetów i fabryk w całej Francji. Zainicjowany przez paryskich studentów bunt rozprzestrzenił się na środowiska klasy robotniczej, a następnie na wiele innych grup demograficznych. To, co zaczęło się jako lokalna walka, stało się narodowym wstrząsem. Według historyków maj 1968 r. reprezentował nową formę ruchu kulturalnego i społecznego, która pojawiła się poza tradycyjnymi partiami i związkami zawodowymi. Ruch ten rzucił wyzwanie społeczeństwu konsumpcyjnemu, krytykując jego ideologię produktywności i zysku, ale kwestionował również autorytarny model polityczny tamtych czasów i postawił w centrum walki pojęcie indywidualności i osobistej podmiotowości.
Od tradycyjnych działaczy lewicowych po polityków karierowiczów i reakcjonistów wszelkiej maści, każdy ma coś do powiedzenia o maju ’68. Walki maja 1968 r. stały się kolejnym elementem społeczeństwa spektaklu. Od początku 2018 r. rząd francuski, politycy każdej partii, media korporacyjne i Ministerstwo Spraw Kulturalnych upamiętniają ten od dawna społeczny i kulturalny przewrót, który rzekomo był punktem zwrotnym w historii Francji. Wystawy muzealne służą zapobieżeniu wystąpienia możliwości rewolucyjnej zmiany z dawno zakończonej przeszłości, ale nie są nawet najgorsze. Na przykład Daniel Cohn-Bendit, były działacz studencki, który został samozwańczym spadkobiercą rewolucji w maju 1968 r., podjął karierę w dziennikarstwie i polityce i w końcu przyłączył się do prezydenta Macrona i jego neoliberalnej polityki. Możemy docenić ironię sytuacji i hipokryzję rządu francuskiego, ponieważ aktywnie dąży do stłumienia jakiejkolwiek współczesnej formy eksperymentowania – patrz na przykład niedawne eksmisje w la ZAD i kilku okupowanych uniwersytetach.
W odpowiedzi na tę polityczną farsę niektórzy radykałowie opublikowali wezwanie, w którym ogłosili, że “zamiast upamiętniać maj 1968 r. moglibyśmy spróbować zorganizować piękny miesiąc maja 2018 r.” Możesz przeczytać tłumaczenia tego połączenia tutaj. Autorzy zaprosili ludzi do zjednoczenia się w Paryżu, aby zdetronizować mit z maja 1968 roku i przyspieszyć upadek Macrona i jego rządu. Można to zrozumieć jedynie w kontekście sytuacji społecznej, gospodarczej i politycznej we Francji. Jak twierdzili niektórzy, rosnący gniew przeciwko prezydentowi Macronowi i jego reformom może stać się poważnym zagrożeniem dla rządu. Od miesięcy robotnicy kolejowi, pracownicy firm lotniczych, urzędnicy, studenci, profesorowie, pracownicy poczty, pracownicy szpitali i wielu innych protestują przeciwko rządowej polityce. Gdyby wszystkie te grupy połączyły siły przeciwko władzom, ich siła byłaby znaczna.
Dwa dni przed majowym świętem, Prefektura Policji Paryża opublikowała oświadczenie prasowe, w którym Michel Delpuech, komisarz policji, ogłosił, że wzywa przywódców związków zawodowych i innych organizatorów demonstracji, aby ostrzec ich przed potencjalnymi zakłóceniami porządku publicznego, które zagrażają sprawnemu przebiegowi marszu. W typowym zbędnym bełkocie komunikat brzmiał:
“Podczas tradycyjnej demonstracji w maju, działacze grup należących do ruchów ekstremistycznych planują gwałtowny atak na organy ścigania i symbole kapitalizmu. […] Tak więc, w ciągłości 1 maja 2017 r. i zaakcentowanej 50-leciem wydarzeń z maja ’68 r., aktywiści chcą wykorzystać tę demonstrację, aby zaangażować się w liczne ataki i zniszczenia infrastruktury ulicznej, banków, agencji nieruchomości, agencji ubezpieczeniowych, salonów samochodowych … i gwałtownie zaatakować siły policyjne. Wygląda na to, że w użyciu będą urządzenia zapalające. “
W obliczu tego zagrożenia prefekt rozmieścił około 1500 policjantów i żandarmów, aby zapewnić porządek podczas marszu. Jeśli chodzi o ryzyko przemocy, komunikat dodał, że:
- Zgodnie z nakazem prokuratora, liczne kontrole i rewizje będą realizowane wzdłuż i w okolicy demonstracji, a także w pobliżu punktów dostępu do transportu publicznego.
- Szczególna czujność i uwaga zostaną zwrócone na wykrycie wszystkich obiektów uważanych za potencjalną broń.
- Każda osoba łamiąca prawo będzie podlegać natychmiastowemu aresztowaniu w oczekiwaniu na postępowanie sądowe.
- Ochrona wideo w czasie rzeczywistym zostanie wykorzystana do identyfikacji osób próbujących wtopić się w tłum w celu popełnienia aktów przemocy.
- Wszelkie przedmioty materialne będą gromadzone do celów sądowej eksploatacji [sic].
Takimi oświadczeniami władze starały się nadać ton wydarzeniu z okazji 1 maja. Każdy, kto chciałby zrobić wszystko, by wyrazić niezadowolenie poza biernym marszem, musiał stawić czoła bezkompromisowym represjom. Prefektura Policji w Paryżu również starała się zwiększyć kontrolę nad demonstracją, narzucając krótszą niż zwykle trasę. Zamiast klasycznej trasy łączącej Place de la République z Place de la Nation, marsz w 2018 roku był dozwolony tylko jako dwumilowy spacer między Place de la Bastille i Place d’Italie, trasą, która wydawała się oferować mniej potencjalnych celów dla uczestników zamieszek. Było oczywiste, że władze mają nadzieję doprowadzić nas wprost do pułapki.
W odpowiedzi niektórzy radykałowie z “cortège de tête” (“wiodąca procesja”) opublikowali swój własny komunikat w dniu majowym. Odnosząc się do gróźb i nakazów wymierzonych przeciwko nim, odpowiedzieli:
“My, członkowie czołowej procesji, ogłaszamy na 1 maja, że podejmujemy strajk odnawialny dotyczący roli powierzonej nam przez władze w demonstracji. Wzywamy do odwetu, atakujcie Dzielnicę Łacińską, gdy tylko demonstracja zostanie rozwiązana”.
Żarty na bok, wielu z nas zdecydowało się raz na zawsze przełamać zaklęcie z maja ’68, wkraczając na ulice Paryża w majowy dzień i pozwalając naszym marzeniom, inwencji i wściekłości by przemówiły same za siebie.
Szaleńcza burza
“Pierdolić maj ’68, walcz teraz!” -Nieznany
W dzień 1 maja, jak zwykle, miało miejsce kilka małych porannych spotkań przed klasyczną masową demonstracją po południu. Tego ranka zaplanowano nie mniej niż pięć różnych działań. Około godziny 10 rano, tradycyjne związki i organizacje (w tym CGT, FO, FSU, Solidaires i UNEF) zebrali się na cmentarzu Père Lachaise przed “Mur des Fédérés” – ściany, przed którą wielu z ostatnich uczestników Komuny Paryskiej zostało rozstrzelanych. O 10:30 rano odbyła się poranna demonstracja w Saint-Denis, podmiejskiej dzielnicy na północy. O godzinie 11 rano, po wyjściu z tradycyjnej porannej demonstracji, niektórzy ludzie zebrali się w centrum Paryża ku pamięci Brahima Bouarrama, 29-letniego mężczyzny, zabitego 1 maja 1995 r. przez zwolenników Francuskiego Frontu Narodowego. W południe, jak zwykle, tradycyjny coroczny anarchosyndykalistyczny marsz opuścił Place des Fêtes, aby dojść do punktu wyjścia popołudniowej demonstracji. W końcu, około godziny 13, ludzie mieli spotkać się na Place de la Bastille, aby zebrać się na żywo, aby wesprzeć ZAD.
W obliczu zagrożeń ze strony władz, zdecydowaliśmy się zagrać bezpiecznie i przyłączyliśmy się do marszu anarchosyndykalistycznego, aby poznać sytuację w terenie. Gdy dotarliśmy do Place des Fêtes, niektórzy z nas zdecydowali się udekorować posterunek policji osobistymi wiadomościami i plakatami o wydarzeniach z Haymarket i początkach May Day. Kiedy przybywało coraz więcej osób, było już oczywiste, że wielu autonomistów, anarchistów i innych radykałów zdecydowało się dołączyć do porannych uroczystości przed popołudniowym marszem. W tłumie słyszeliśmy ludzi mówiących po francusku, włosku, niemiecku i angielsku. Wezwanie międzynarodowe czy nie, niektórzy towarzysze postanowili odwiedzić Francję i spędzić z nami dzień majowy w Paryżu.
Nadszedł wreszcie poranny marsz. Wszystko poszło gładko; związkowcy i rodziny szli obok autonomistów i nowszych generacji anarchistów, podczas gdy policja przez cały czas pozostawała prawie niewidoczna. Niektórzy z nas skorzystali z okazji, aby podjąć działania: wystawy banków i firm ubezpieczeniowych zostały porozbijane, a na ścianach pojawiły się kolorowe wiadomości. Kiedy zbliżaliśmy się do Place de la Bastille, punkt wyjścia popołudniowej demonstracji, napięcia i lęki były namacalne. Czy policja rzeczywiście zatrzyma się i przeszuka wszystkich, którzy próbują dołączyć do demonstracji z okazji Dnia Majowego? Ależ skąd! Gdy demonstracja anarchistyczna przeszła przez grupę policjantów w cywilnych ubraniach (członków brygady antykryminalnej, BAC) i znieważyła ich, dotarliśmy na Place de la Bastille. Wkroczyliśmy do brzucha bestii bez żadnych przeszkód!
Kiedy przybyliśmy, Place de la Bastille był pełny. Tysiące ludzi tłoczyło się już na ulicach, przedzierając się przez liczne food trucki, tradycyjne organizacje, stoiska polityczne i balony. Podobnie jak w 2017 roku, zdecydowaliśmy się opuścić tradycyjne organizacje i pospieszyliśmy, aby dogonić front demonstracji. Wzdłuż bassin de l’Arsenal, ukrytego wśród kwitnących drzew, kolorowy tłum stopniowo zmieniał kolor. W czołowej procesji pojawiły się fale czerni. Kiedy wszyscy zostali właściwie przebrani i wyposażeni, wszyscy ruszyliśmy się naprzód, aby dotrzeć do pierwszych linii marszu, znajdujących się już na moście Austerlitz. Będąc już na moście zdaliśmy sobie sprawę, że nie będziemy na czele demonstracji, ponieważ kolejny tłum aktywistów już szedł przed nami.
Początek demonstracji był dość dziwny. Podczas gdy czekaliśmy na moście, linia dziennikarzy oddzieliła nas od frontu dema. Wszystkie media korporacyjne chciały mieć własne nagranie imponującego bloku, który okupował most. Przez długie minuty pozostawaliśmy całkowicie statyczni; zostało zapalonych kilka dymnych bomb i rac, a banery z przodu tworzyły idealną linię. Dla nas cała ta sytuacja była bezproduktywna i w jakiś sposób narcystyczna, ponieważ wydawało się, że część bloku była całkowicie spokojna, gdy robiono nam zdjęcia. Czuliśmy, że aktywnie uczestniczymy w politycznym widowisku majowego dnia, grając swoją rolę i pozując, aby media mogły nadawać swoje sensacyjne obrazy. W końcu, gdy ludzie byli już zmęczeni oczekiwaniem, fajerwerki i duże petardy zostały rzucone na dziennikarzy, aby ich odepchnąć. Po kilku nieudanych próbach, blok ostatecznie przeszedł przez most.
Potem sprawy nabrały tempa. Ktoś wspiął się na słup i zaczął rozbijać kamerę monitoringu kamieniem. Ponieważ dziennikarze nieprzerwanie kręcili nas bez końca, byliśmy wreszcie zmuszeni odpowiedzieć, rozbijając lub malując sprayem każdą kamerę na naszej drodze. Nadszedł czas, by zgasić oczy państwa; w takiej sytuacji, zamiast być neutralnym narzędziem, kamery są podłączone bezpośrednio do aparatu represji. Następnie rozbijano pierwsze billboardy reklamowe, a także kilka wiat przystankowych. Wyglądało na to, że w końcu znaleźliśmy nasze tempo.
Wkroczyliśmy na bulwar de l’Hôpital, mijając Jardin des Plantes (duży publiczny park) i rue Buffon, gdzie dodatkowe jednostki policji blokowały ulicę, aż dotarliśmy do McDonalda. Burza się rozszalała. Aktywiści wyjęli wszystkie przednie okna restauracji, podczas gdy inni entuzjastycznie dekorowali ściany. Gdy okna spadły na ziemię, inni weszli do restauracji, niszcząc i rabując wszystko w środku. Na koniec ktoś wrzucił koktajl Mołotowa do środka. Inni aktywiści gasili płomienie, gdy mieszkańcy kamienicy nad restauracją zaczęli pojawiać się w oknach. (Jak ujął to lundimatin, “Finezja nie była tematem dnia”).
Od tego momentu niemal każde okno wystawowe było rozbite, a każdy mur pomalowany. Marsz trwał, niszcząc wszystko na swojej drodze, aż dotarł do dwóch salonów samochodowych. Znowu niektórzy aktywiści pobiegli do frontowych okien i roztrzaskali je. Inni weszli na teren jednego salonu samochodowego, niszcząc wszystko w środku. W końcu wyprowadzili dwa samochody na chodnik i podpalili je.
Po drugiej stronie ulicy, niedaleko dworca kolejowego Austerlitz, kilku aktywistów zniszczyło barierki rozstawione wokół placu budowy. Za ogrodzeniem znaleźli koparkę. Ta także została podpalona. Gdy płomienie pochłonęły maszynę, ktoś poświęcił czas na malowanie “ZAD jest wszędzie”. Cokolwiek dzieje się w Notre-Dame-des-Landes, ZAD przetrwa! Być może nie w obecnej formie – jak wydaje się, że proces normalizacji pozostawia coraz mniej możliwości – ale jego duch wciąż inspiruje nas w innych walkach, jak to pokazała ta akcja w hołdzie obrońcom strefy ZAD.
W tym momencie spojrzeliśmy w dal i przekonaliśmy się, że nie możemy już iść dalej: siły policyjne czekały już z rozstawionymi przeszkodami i ciężarówkami wodnymi. Blokowali trasę demonstracji, prawdopodobnie po to, by uniemożliwić nam dotarcie do posterunku policji położonego nieco dalej z naszej prawej strony. W tym samym czasie na placu budowy w pobliżu dworca kolejowego wybuchły konfrontacje z policją. Wydawało się, że policja znajduje się wewnątrz lub w pobliżu stacji, za dodatkowymi płotami. Organy ścigania odpowiedziały na nasze pociski za pomocą natrysków kanistrów z gazem łzawiącym, co wywołało duże zamieszanie. Jak donosi Lundimatin:
“Wtedy byliśmy świadkami najbardziej absurdalnych scen dnia. Dziesiątki aktywistów w czerni rzuciło setki kamieni na ogrodzenia wroga, który był całkowicie poza zasięgiem. Inni rzucali kamieniami w maszynę stojąca w płomieniach, inni w McDonaldsa, które nie wyrządziłyby nikomu krzywdy. Działania, które pokazały, że statyczna, ale przytłaczająca i wszechobecna obecność policji miała wygrać, to znaczy, rozproszyć bezsilność. Podczas tych wydarzeń było na pewno dużo woli i determinacji, ale skończyło się kompresją w ograniczonej przestrzeni, gdzie w rzeczywistości panowała frustracja i strach.”
Krok po kroku pułapka policyjna się zamykała. Podczas, gdy rozpraszały nas konfrontacje w pobliżu placu budowy, linie policyjne blokujące bulwar przed nami skorzystały z okazji, by ruszyć naprzód z ciężarówkami uzbrojonymi w armatki wodne, a następnie zalać ulice gazem łzawiącym. Naszą jedyną opcją było wycofanie się. Zostaliśmy odepchnięci od ruin McDonalda. Tam byliśmy zablokowani między gęstymi chmurami gazu łzawiącego, zamkniętymi płotami parku i zdezorientowanym i panikowanym tłumem. Stojąc twarzą w twarz z działkami wodnymi i nieprzerwanym deszczem kanistrów z gazem łzawiącym, niektórzy z nas próbowali oprzeć się koktajlami mołotowa i kamieniami, ale bez większego sukcesu. Wraz ze wzrostem intensywności konfrontacji ludzie zaczęli uciekać, wspinając się przez ogrodzenia parku publicznego. W końcu, uświadamiając sobie, że rosnąca panika może doprowadzić do potencjalnej tragedii, strażacy postanowili otworzyć bramy parku. Powstało poruszenie, a niektórzy z nas skorzystali z tej okazji, aby wyjść z konfrontacji. Krótko po tym, jednostki policyjne rozeszły się, próbując aresztować ludzi w parku.
Ci, którzy zatrzymali się na bulwarze de l’Hôpital, nadal wycofywali się, ponieważ armatki wodne działały teraz pełną parą. Przeszli przez most, od którego wcześniej odskoczyliśmy, a potem spróbowali rozpocząć kilka akcji, pokonując inne trasy. Niektórzy przyłączyli się do marszu CGT, inni wrócili do bassin de l’Arsenal, by ominąć linie policyjne i nękać ich. Z tej okazji zbudowano ogromną barykadę, aby spowolnić policję, podczas gdy inni atakowali kolejny salon samochodowy i kilka sklepów. Potem, gdy przybyły policyjne posiłki, aktywiści rozpierzchli się na pobliskie ulice, by ponownie zebrać się nieco dalej, by rozpocząć kolejną spontaniczną demonstrację. Podczas akcji podpalono kilka Autolibs-elektrycznych pojazdów do wspólnego korzystania, należących do grupy przemysłowej Bolloré. Później plac de la Bastille był okupowany przez policję, która wielokrotnie starała się otaczać ludzi w celu przeprowadzenia dodatkowych aresztowań, podczas gdy inne małe grupy działaczy zostały zablokowane na pobliskim bulwarze przez inne oddziały ścigania. Władze oczyściły cały plac z potencjalnych działaczy.
Gdy popołudniowa demonstracja dobiegła końca, ludzie zaczęli zbliżać się do barów przy Place de la Contrescarpe w Dzielnicy Łacińskiej, tej samej dzielnicy, w której większość konfrontacji w maju 1968 r. miała miejsce pół wieku wcześniej. Głównym celem tego wydarzenia było zebranie ludzi z różnych horyzontów politycznych w celu spotkania, debaty i tworzenia nowych powiązań. Niestety siły policyjne były już na miejscu, kiedy na placu pojawiły się pierwsze grupy ludzi. Kiedy przybywało coraz więcej osób, policja opuściła plac, aby ludzie mogli go okupować, ale nie bez zatrzymywania i kontrolowania grup, które chciały dołączyć do zgromadzenia. Doszło do starć z policją, która kilkakrotnie biła i rozpryskiwała tłum. Reszta nocy była świadkiem ciągłej gry w kotka i myszkę pomiędzy aktywistami i siłami policyjnymi, doszło do kilku starć na Place de la Contrescarpe.
Podczas tych wydarzeń miało miejsce kilka spontanicznych demonstracji. W jednym przypadku aktywistom udało się uciec przed policją, wchodząc do już zajętego budynku EHESS, Szkoły Zaawansowanych Studiów w Naukach Społecznych. Faszyści i neonaziści uzbrojeni w kije golfowe patrolowali Dzielnicę Łacińską w tym samym czasie. Zaatakowali kilku aktywistów, którzy byli w drodze na spotkanie, raniąc co najmniej jedną osobę.
Po burzy
1 maja 2018 był szczególnym dniem na kilku różnych poziomach. Najpierw do marszu włączyło się 14.500, demonstrując za lub obok czarnego bloku, który składał się z około 1200 osób. Są to liczby dostarczone przez władze. Oznacza to, że około połowa ludzi, którzy wzięli udział w demonstracji majowej, postanowiła porzucić tradycyjne marsze polityczne. Pierwsze oznaki tego pojawiły się w 2016 r. ujawniają one głęboką zmianę w zakresie tradycji politycznych. Wydaje się, że coraz więcej osób szuka czegoś więcej w ich aktywizmie, tracąc jednocześnie wiarę w związki zawodowe i partie polityczne. Cieszymy się, że to się rozprzestrzenia. Aby zilustrować to zjawisko, oto przetłumaczony fragment relacji napisanej po majowym dniu 2018 roku. Autorzy wyjaśniają, dlaczego zdecydowali się przyłączyć do czoła demonstracji, pomimo ich deklarowanego stanowiska moralnego o “braku użycia przemocy”:
“[…] Zozumieliśmy, że nasza obecność na czele pochodu, wynika z tego, że pociąga nas zapach prochu, z tego przeczucia, że” tam właśnie dzieją się rzeczy “. Wszystko dlatego, że gdzie indziej niewiele się dzieje. Reszta marszu to nic innego jak śmiertelna nuda, zarówno politycznie, jak i filozoficznie. Procesje związków zawodowych są nasycone ciężarówkami, systemami dźwiękowymi, techniczną mocą, która miażdży całe życie i redukuje demonstracje, w najlepszym wypadku w coś podobnego do marszu żałobnego. Te regulowane parady nikomu nie przeszkadzają i zawsze kończą się rytualnymi dyskusjami. Człowiek zredukowany do liczb: piękny wynik! “
Ogromna liczba radykałów obecnych na 1 maja – największy czarny blok jaki powstał w Paryżu do tej pory – wraz z intensywnością ataków (31 sklepów zaatakowanych i 16 uszkodzonych samochodów) i nasza mobilność oraz determinacja, aby nie być oddzielonym od reszty czoła demonstracji: razem to wszystko stworzyło trudności dla władz. Ponieważ policja postanowiła uniknąć bezpośredniej konfrontacji z demonstrantami na rzecz zachowania granicy bezpieczeństwa z daleka, nie byli oni w stanie powstrzymać nas ani śledzić wszystkich naszych ruchów, gdy nie mieliśmy innej możliwości niż wycofanie się. Ze względu na chaotyczną sytuację, Prefektura Policji w Paryżu, za zgodą przywódców związków zawodowych, postanowiła po prostu anulować demo. Zaskakująca decyzja, biorąc pod uwagę, że wcześniej prefektura omawiała alternatywną trasę z przywódcami związków zawodowych w przypadku, gdy miała miejsce przemoc podczas marszu. Zawsze dobrze widzieć, jak spadają maski przywódców związków zawodowych, ujawniając to, jak powierzchowne są ich przekonania.
Później tej nocy władze, politycy, liderzy związków zawodowych, dziennikarze i wszelkiego rodzaju “specjaliści” nadal kłócili się o wydarzenia dnia i taktyki stosowane przez policję przeciwko czarnemu blokowi. Dziennikarze i politycy wciąż mają wiele problemów ze zrozumieniem, że “czarny blok” nie jest konkretnym bytem, ale taktyką uliczną; czarny blok został obwiniony nie tylko za odwołanie pochodu w maju, ale także za całe zło naszego współczesnego świata. Jak zwykle, ten sam stary protekcyjny dyskurs, odróżniający “dobrych demonstrantów” od “brutalnych bandytów”, powrócił do tych debat. Jaka ironia, aby zobaczyć samozwańczych przywódców świętujących rocznicę maja 1968 roku, a następnie potępiających demonstrantów następnego dnia z powodu ich konfrontacyjnej taktyki.
W związku z nasilającą się polemiką dotyczącą taktyki stosowanej przez organy ścigania w godzinach popołudniowych, prefekt Paryża musiał improwizować konferencję prasową, aby wyjaśnić, dlaczego policja po prostu nie zaatakowała tłumu, aby powstrzymać wandalizm. Prefekt wyjaśnił, że wyniki dnia były bardzo pozytywne, ponieważ pomimo uszkodzenia mienia tylko jeden policjant został lekko ranny, a policja przeprowadziła wiele aresztowań. Po naszej stronie nie wiemy, ile osób zostało rannych podczas konfrontacji.
Pułapka, którą władze zastawiły na dzień maja 1 2018 r., okazała się skuteczniejsza niż się spodziewaliśmy: potem dowiedzieliśmy się, że w ciągu dnia aresztowano ponad 250 osób. Tej nocy władze ogłosiły, że ponad 100 osób zostało aresztowanych, a pierwsze posiedzenia sądu były już zaplanowane na koniec tygodnia.
W czwartek, 3 maja, sześć osób poszło do sądu; wszyscy odmówili natychmiastowego pojawienia się. Ich przesłuchania odbędą się pod koniec maja i w połowie czerwca. W międzyczasie dwóch przyjaciół zostało umieszczonych w areszcie przedprocesowym a trzech jest pod kontrolą sądu. W dniu 4 maja oskarżono siedem osób, dwie postawiono w stan oskarżenia później, a trzynaście właśnie otrzymało upomnienie. Trzech oskarżonych zgodziło się na natychmiastowe pojawienie się: dwóch z nich zostało zwolnionych, a ostatni otrzymał grzywnę w wysokości 1000 euro za posiadanie bomby dymnej i puszek z farbą w sprayu. Pozostali zostaną przesłuchani później. Dwie kolejne osoby zostały umieszczone w areszcie przedprocesowym, a inne pod kontrolą sądową. Przesyłamy naszą miłość i wsparcie wszystkim, którzy zostali aresztowani tego dnia – nie tylko w Paryżu, ale wszędzie. Dla osób poszukujących więcej informacji na temat kilkudniowych przesłuchań dotyczących wydarzeń podczas majówki w Paryżu, polecamy ten raport paryskiego zespołu prawnego.
Nawet jeśli ta masowa fala aresztowań kończy się po prostu symbolicznym gestem zorganizowanym przez rząd i prefekturę policyjną Paryża, liczba osób przetrzymywanych w areszcie wskazuje na ich determinację do zwiększenia represji wobec osób podejrzanych o przynależność do czoła demonstracji – nawet po prostu ze względu na odzież, akcesoria lub artykuły medyczne. Rozprzestrzeniając lęk przed aresztowaniem za “udział w grupie utworzonej w celu popełnienia wandalizmu lub przemocy”, władze starają się zniechęcić demonstrantów do praktyk czarnego bloku i zmusić wszystkich do odcięcia się od nas. Historia pokaże, czy uda nam się uniknąć tej pułapki.
Refleksje
Burza z dnia pierwszego maja 2018 dobiegła końca. Czas, abyśmy zastanowili się nad wydarzeniami tamtego dnia, strategiami i decyzjami podjętymi w akcji oraz niektórymi wydarzeniami z czoła demonstracji, która w naszych oczach staje się problematyczna. Wiele osobistych esejów i refleksji pojawiło się już w Internecie na ten temat, co oznacza, że wszyscy odczuwają potrzebę poprawy.
Opuszczanie mediów społecznościowych, pozostanie poza radarem
Jako anarchiści wszyscy jesteśmy świadomi zagrożeń, które mogą wiązać się z nowymi technologiami. Nie jest zaskoczeniem, że nasze telefony i komputery można wykorzystać, a nasze ulubione witryny i platformy społecznościowe są monitorowane przez władze. Dlatego z powodów strategicznych uważamy, że powinniśmy minimalizować naszą zależność od mediów społecznościowych i ogólnie od nowych technologii. Ile razy informacje online, posty, zdjęcia, przyjaźnie, wydarzenia – były wykorzystywane przeciwko nam w sądzie, aby dołożyć więcej do naszych oskarżeń? Musimy być bardziej ostrożni przy korzystaniu z tych narzędzi, aby chronić innych i nas samych. W miarę jak młodsze pokolenia aktywistów dołączają do nas w celu działania podobnego do tego z May Day, musimy znaleźć sposoby, aby przekazać nowym praktykom odpowiednie zasady bezpieczeństwa, zanim wpadną w kłopoty.
Facebookowe wydarzenie zatytułowane “May Day 2018: A Day in Hell” oraz wezwanie do “rewolucyjnej, zdeterminowanej i walczącej demonstracji” zostało opublikowane online na oczach świata. Naszym celem nie jest atakowanie autorów niniejszego zaproszenia, ale rozważenie wykorzystania mediów społecznościowych jako platformy do ogłaszania działań. Jaki jest cel reklamy takiego wydarzenia online? Rozgłos, z pewnością. To prawda, że musimy ogłaszać wydarzenia, aby przyciągnąć tych ludzi, którzy nie są już zaangażowani w nasze środowiska, ale być może mógłby istnieć sposób, aby to zrobić, nie uprzedzając władz, co do charakteru naszych planów. Kiedy to robimy, umożliwia im przygotowanie strategii, narracji medialnej i represji. Oczywiście, władze już podejrzewały, że zamierzamy przyłączyć się do tradycyjnej procesji i rozpętać piekło, tak jak to czyniliśmy w przeszłości; nie powinniśmy jednak ułatwiać im przewidywania, gdzie i w jaki sposób uderzymy, ani określić najbardziej konfrontacyjnych elementów. Odnośnie takich oświadczeń prasowych z naszej strony, mogą one czasami być konieczne, ale powinniśmy unikać wszelkiego rodzaju akrobacji reklamowych, a także musimy zastanowić się, jaki jest proces, według którego ustala się, jakie działania są ogłaszane i w jaki sposób. Te komunikaty mogą sprawić, że wszystko będzie możliwe, ale mogą również wiele uniemożliwić. Jednym z największych wyzwań strukturalnych organizacji w XXI wieku jest przeciwstawienie się dyktaturze tych, którzy mają największy dostęp do mediów.
Ponieważ otwarcie ogłosiliśmy nasz zamiar przeprowadzenia frontalnego ataku, władze miały mnóstwo czasu, aby przygotować dla nas pułapkę. Użyli tego wezwania, aby ostrzec przywódców związków zawodowych i pobudzić napięcia istniejące pomiędzy nimi a niektórymi osobami. Powinniśmy uważać, aby nie używać retoryki ani strategii reklamowych, które pozwolą nam bardziej się odizolować i narażać na szwank. Nie ulega wątpliwości, że rząd zwiększa nacisk na nas, a podejście, które działa, może nie zadziałać tak dobrze następnym razem. Michel Delpuech, komisarz policji w Paryżu, poinformował, że policja i urzędnicy państwowi byli ogólnie zadowoleni z wyników strategii ochrony porządku publicznego, której użyli w dniu 1 maja, i że wiedzieli z góry, jakie są nasze główne cele: stacja kolejowa i okręgowa komenda policji.
Wszystko to rodzi wiele pytań dotyczących naszej dyskrecji, naszej zdolności do pozostawania poza radarem, podczas organizowania się do dnia akcji, a także naszej zdolności do pozostawania nieprzewidywalnym. Nie powinniśmy polegać na mediach społecznościowych, aby komunikować się między sobą, i powinniśmy być świadomi, jakie informacje dzielimy w różnych miejscach. Muszą istnieć inne bezpieczniejsze sposoby docierania do innych – zwłaszcza nowszych pokoleń – bez konieczności polegania na mediach społecznościowych lub dobrowolnego zwracania uwagi na siebie przed podjęciem działania. Dla nas rozwiązanie leży głębiej pod ziemią, w naszych nieformalnych zgromadzeniach, spotkaniach i imprezach, gdzie prawdziwe ludzkie interakcje i pokrewieństwa mogą rozkwitać. To właśnie tam, poprzez poznawanie nowych ludzi na ulicach lub w trakcie działań, możemy rozwijać i poszerzać nowe, nieformalne związki i solidarność, uciekając jak najwięcej od stale rosnącej inwigilacji państwowej.
Precz z radykalnymi rytuałami, postawami i kultem obrazów
Inna kwestia dotyczy tego, że od pierwszego pojawienia się w 2016 roku czoło głównej demonstracji – “czarny blok” – staje się coraz bardziej zrytualizowany, ryzykując, że stanie się karykaturą samego siebie. Kiedy na początku grupy studentów, anarchistów, autonomistów i innych radykałów zdecydowały się wziąć na siebie demonstrację kosztem związków zawodowych, miało to otworzyć nowe horyzonty dla aktywizmu we Francji. Ta strategia zadziałała: pojawiły się nowe formy działania i solidarności, ponieważ ludzie postanowili oderwać się od procesji związkowych. Czoło demonstracji stało się niekontrolowanym ciałem, którego hasłami były różnorodność, mobilność i spontaniczność.
Dwa lata później sytuacja się zmieniła. Oczywiście cieszymy się, że czoło demonstracji wciąż istnieje i przyciąga coraz więcej osób. Niemniej jednak, kiedy decydujemy się wziąć udział w akcji, wszystko przebiega według znanego schematu: dołączamy do demonstracji, docieramy do przodu procesji, zmieniamy ubrania na anonimowe, tworzymy blok na czele wiodącej procesji, pozujemy z naszymi sztandarami i racami dla fotografów, marszujemy, krzyczymy te same hasła, atakujemy niektóre cele, konfrontujemy siły policyjne, uciekamy i rozwiązujemy. Po raz kolejny dotarliśmy do płaskowyżu i odnajdujemy się w zainscenizowanym spektaklu. To, co kiedyś było nieprzewidywalną iskrą, sposobem oskrzydlania konkretnych demonstracji, staje się teraz oczekiwaną formą działania. Rytualizując nasze strategie, w końcu włączamy je w oczekiwania innych i jednocześnie ułatwiamy zadanie policji. Musimy stworzyć nowy impet w naszych działaniach. Tylko nasza kreatywność i oryginalność mogą dodawać nowe wywrotowe, spontaniczne i chaotyczne elementy do strategii “czarnego bloku”.
Jako punkt wyjścia moglibyśmy zacząć od odrzucenia kultu obrazów, stanowiącego integralną część “społeczeństwa spektaklu”. Wydaje się, że w tym zakresie jest wiele do zrobienia w monochromatycznym bloku czołowej procesji. Dla nas oczywiste jest, że wszelkiego rodzaju obrazy są niczym więcej niż niewidzialnymi łańcuchami, które wiążą nas z narcystycznymi i materialistycznymi aspektami panującego porządku. Nie powinniśmy naśladować popularnych obrazów walki; powinniśmy starać się przerywać sposób życia oparty na emulowaniu obrazów. Podczas gdy autonomiczny blok czekał na moście Austerlitz, byliśmy świadkami dziwnej sceny, w której dziesiątki fotografów uchwyciły materiał z autonomicznej procesji, podczas gdy niektórzy z nas dumnie pozowali banery i dymne bomby. Dużo czasu zajęło nam aby pokazać pierwsze oznaki irytacji dla dziennikarzy, mimo że wielokrotnie blokowali nam drogę.
Niezależnie od intencji dziennikarzy, ich zawód może nam zagrozić. Nagrywają nas przed, w trakcie i po akcjach; często znajdują się między nami a naszymi celami, naszymi towarzyszami lub policją. Ich obecność może odciągnąć nas od innych ważnych celów, utrudnić nasze ruchy i obciążą nas, jeśli policja wykorzysta ich materiał do analizy. Po 1 maja, omawiając ten temat z towarzyszami, wszyscy zgodziliśmy się, że niektóre osoby z młodego pokolenia udzielające się na czele marszu prawdopodobnie zdecydowały się dołączyć do nas tylko dlatego, że widziały zdjęcia w Internecie z konfrontacji ruchu przeciwko Loi Trai. Niestety siła obrazów jest mieczem obosiecznym: z jednej strony może sprawić, że ludzie zdecydują się dołączyć do nas, ale z drugiej strony mogą być zafascynowani tą postawą wojownika i produkcją spektakularnych obrazów.
Ponieważ rząd stara się zintensyfikować kontrolę i represje, musimy szczególnie uważać na obecność kamer podczas akcji. Kiedyś jedynymi aparatami, którymi musieliśmy się martwić, były kamery policyjne lub miejskie. Dziś są wszędzie. Ale nie powinno to skłonić nas do zaakceptowania ich jako nieuchronnych: musimy trzymać dziennikarzy i kamery z dala od naszego marszu, bez żadnych wyjątków. Co ważniejsze, czy rozpowszechnianie zdjęć pochlebiających nasze ego, umożliwia swobodne działanie podczas demonstracji?
Aby uzyskać więcej informacji na temat kwestii kamer w naszych radykalnych marszach, możesz przeczytać zin “Dialogue imaginaire avec un-e défenseur-euse de l’image photographique d’individus”.
Poprawa naszej organizacji, strategii i solidarności
Zamiast przyjmować za pewnik uproszczoną dychotomię “zwycięstwa”, a nie “porażki”, chcielibyśmy omówić kilka kwestii, które można by ulepszyć dla przyszłych działań. Niektóre decyzje podjęte w dniu majowym rodzą pytania, z którymi musimy się zmierzyć, jeśli chcemy iść naprzód.
Po pierwsze, kiedy minęliśmy most Austerlitz, aby wejść na bulwar l’Hôpital, wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że po obu stronach procesji czekają na nas siły policyjne. Przez jakiś czas powodowało to niepokój. Potem, kiedy ostatecznie zdecydowaliśmy się ruszyć naprzód i dotrzeć do McDonalda, ponownie zdaliśmy sobie sprawę, że siły policyjne blokują pobliską ulicę rue Buffon. Naszym zdaniem, gdy tylko spustoszyliśmy McDonald’sa, byliśmy już w pułapce sił policyjnych, ponieważ ogrodzenia anty-zamieszkowe i armatki wodne blokowały nam dalszy postęp. Innymi słowy, począwszy od tego konkretnego momentu, nie mieliśmy opcji, z wyjątkiem wycofania się przez park i powrotu przez most, który właśnie przekroczyliśmy, lub znoszenia ataków policyjnych. Następnym razem musimy być bardziej świadomi naszego otoczenia, przewidywać ruchy organów ścigania i myśleć z wyprzedzeniem o możliwych drogach ucieczki, aby uniknąć chwil paniki, które widzieliśmy w majowym dniu. Mamy szczęście, bo możemy powiedzieć, że udało nam się – w większości – uciec i oskrzydlić ogromną obecność policji, przynajmniej na chwilę. Ale z pewnością moglibyśmy zrobić to lepiej.
Powinniśmy również przemyśleć indywidualne decyzje niektórych, takie jak wrzucenie mołotowa do środka McDonalda, nad którym mieszkają ludzie, lub podpalanie samochodów na chodniku, co zagrażają ludziom w budynkach. Nie chodzi o to, żeby krytykować używanie koktajli mołotowa, ale zastanawiać się, kiedy i gdzie ich użyć. Nigdy nie powinniśmy ryzykować przypadkowych obrażeń u postronnych z powodu naszych decyzji. Unikajmy kolejnej tragedii, takiej jak ta, która miała miejsce w Grecji kilka lat temu podczas pożaru banku Marfin. Taka tragedia wpłynęłaby na nas wszystkich na wiele różnych sposobów.
Musimy również lepiej dbać o siebie podczas działań. W dniu 1 maja 2018 roku wiele osób nie było przygotowanych na znoszenie natrysków gazu łzawiącego. Wiele osób doświadczyło ataków paniki lub problemów z oddychaniem, podczas gdy złapano je w środku dużego, zdezorientowanego tłumu. Widzieliśmy co najmniej jedną osobę z urazem głowy, otrzymującą pomoc medyczną od strażaków. Oczywiste jest, że musimy przynieść więcej środków medycznych na takie akcje.
Na koniec przypomnijmy, że solidarność to jeden z naszych największych atutów. Dzisiaj czeka na proces około 50 aresztowanych. Odbyło się kilka zgromadzeń przed komisariatami policji, w których przetrzymywano poszczególne osoby. Działania te muszą się nasilić, i to nie tylko dlatego, że zatrzymani to nasi znajomi. Solidarność jest dla wszystkich, dla przyjaciół lub nie. Jednym z pomysłów na przyszłe działania może być znalezienie nowej taktyki, aby chronić się nawzajem przed aresztowaniem lub reagować na aresztowania.
Nasz gniew nie może być skażony
Jest teraz oczywiste, że autonomiczna demonstracja, w całej jej różnorodności, musi wykorzystywać kreatywność, aby wyrwać się z obecnego impasu. Aby to osiągnąć, musimy uwolnić się od defetystycznej retoryki, która pojawia się w naszych dyskusjach, zaakceptować krytykę i porzucić zrytualizowaną strukturę wiodącej procesji. Musimy znów stać się nieprzewidywalni.
Odnosząc się do toczącego się obecnie sporu, że powinniśmy ponownie połączyć siły ze związkami zawodowymi, mamy pewne zastrzeżenia. Nie zapominajmy, że przywódcy związków zawodowych prowadzą negocjacje z każdym kolejnym rządem w celu określenia długości łańcuchów, którymi wszyscy jesteśmy związani. Nie potrzebujemy dłużej łańcuchów, ale raz na zawsze się ich pozbyć! A co z personelem związku zawodowego, który kilkakrotnie atakował studentów i radykałów podczas demonstracji w 2016 roku?
Wyjaśnijmy, że nie chcemy łączyć sił ze związkami zawodowymi – z autorytarnym i hierarchicznym aparatem politycznym. Raczej chcemy tworzyć związki ze wszystkimi – zrzeszonymi lub nie – którzy są rozczarowani hierarchią polityczną. Możemy tworzyć te połączenia podczas blokad, w spontanicznych akcjach lub podczas protestów.
Oto niektóre z końcowych myśli, które moglibyśmy omówić w nadziei otwarcia nowych drzwi w naszych zmaganiach:
- Po pierwsze, dlaczego by nie zaskoczyć organów ścigania podczas ważnych wydarzeń, takich jak a maja? Zamiast zbierać się na popołudniową demonstrację, jak zwykle, możemy ją opuścić. Ponieważ jednostki policji zostaną umieszczone wzdłuż oficjalnej trasy, moglibyśmy wykorzystać tę okazję do przeprowadzenia działań wszędzie poza oficjalną trasą demonstracji. Z pewnością takie działanie wymaga wielu przygotowań i organizacji. Celem byłoby, aby każda pojedyncza grupa powinowactwa, która w przeciwnym razie stanowiłaby głowę wiodącej procesji, powinna zaatakować określony cel, wszystkie jednocześnie. Oczywiście może nie zadziałać – apele o “autonomiczne działania” często nie przynoszą rezultatów, a ta strategia (oznaczona jako “Plan B” na szczyt G8 w 2007 r. W Niemczech) zawiodła wcześniej. Ludzie zwykle muszą doświadczyć pewnej koncentracji, aby uzyskać morale niezbędne do podjęcia działań transformujących. Ale gdybyśmy mogli zdecentralizować nasze wysiłki, moglibyśmy wymanewrować policję i przyciągnąć więcej ludzi do konfrontacji.
- Innym rozwiązaniem może być rozpierzchnięcie autonomicznego bloku na czele wiodącej procesji, ponieważ ta ostatnia staje się teraz zbyt przewidywalna i jakoś zbyt powolna. W ten sposób moglibyśmy wykorzystać na naszą korzyść fakt, że większość tłumu w wiodącej procesji wspiera nasze działania, aby poruszać się w tłumie jak wolne elektrony, atakując jeden cel za drugim. Gdyby musieli kontrolować całą wiodącą procesję, siły policyjne były nieustannie nękane atakami. Jak wspomniano wcześniej, tradycyjne związki zawodowe nadal ulegają erozji, a coraz więcej osób przyłącza się do czarnego bloku; dlatego możemy spodziewać się coraz większej liczby osób po naszej stronie. Strategicznie byłoby to koszmarem dla organów ścigania. W jaki sposób przeprowadzają aresztowania pośród tysięcy nie współpracujących osób? Gdyby próbowali podzielić procesję, zaryzykowaliby otoczenie przez demonstrantów, tak jak to miało miejsce podcza dema na 1 maja 2016 r .; gdyby zaatakowali tłum, byłby to publiczny koszmar dla rządu. Komisarz policji z Paryża wyjaśnił, że obecna strategia policji polega na unikaniu bezpośrednich konfrontacji; jeśli to będzie trwało, oznacza to, że wysyłanie tajnych oficerów do tłumu w celu aresztowania konkretnych osób nie wchodzi w grę. Nasza mobilność i zwinność będą cennym nabytkiem. Wreszcie, rozproszenie konfrontacyjnego czarnego bloku przez resztę czołowej procesji rozwiąże linie podziału tożsamości, tworząc zamieszanie dla władz, jeśli chodzi o to, w kogo celować co otworzy możliwość, że ludzie, którzy wcześniej nie spodziewali się tego od siebie, przekroczą pewną granicę i przejdą do działania.
Jedno jest pewne: obecna sytuacja nie może być kontynuowana. Autorzy artykułu zatytułowanego “Ce sera tout?” (“To wszystko będzie”) wyjaśnili:
“Samozadowolony czarny blok” został teraz ustanowiony jako norma powierzchownego radykalizmu ze szkodą dla pomysłowości, musu i burzliwej radości, usuwając w ten sposób wszelkie jego przewrotne znaczenie i sprzeciwiając się dzikim i niekontrolowanym aspektom, które nie znajdują już miejsca aby się w nim wyrażać.”
Konieczne jest rozważenie każdej krytyki dokonanej przez czarny blok, aby znaleźć wyjście z tego niebezpiecznego impasu. Musimy przemyśleć wszystko i zacząć działać zgodnie z inną logiką.
Wszystko to, co zostało powiedziane, wydarzenia tego popołudnia nadal wypełniają nasze serca ciepłem, radością i pasją. Liczcie na nas, że będziemy kontynuować rozbijanie każdego symbolu dominującego porządku, aż dojdziemy do samych fundamentów.
(tłumaczenie z CrimethInc)