Na demo do Tczewa przybyłem lekko spóźniony. To co mnie tam spotkało już na miejscu lekko mnie zdziwiło. Około 40 nacjonalistów, którzy dziarsko krzyczeli coś przez megafony z muzyką RAC (rock against communist) w tle. Za nagłośnienie robił im telefon przystawiony do mikrofonu. Protestujących przeciwko faszyzmowi było około 40 osób, w tym 10 antyfaszystek i antyfaszystów.
Pikieta była zorganizowana przez lokalną inicjatywę, miała dać wyraz sprzeciwowi przeciw dyskryminacji i nienawiści. Za nacjonalistami przyszli zygotarianie z antyaborcyjnymi banerami, natomiast z antyfaszystami stali sprzeciwiający się katolickim fundamentalistom przedstawiciele różnych środowisk wolnościowych i liberalnych.
Zaczynamy skandować nasze antyfaszystowskie hasła, oni w odpowiedzi krzyczą coś o aborcji. Na tę chwilę policji nie było widać, ale jak się później okazało tajniacy krążyli na miejscu. W trakcie czytania jednego z przemówień, grupa około 10 bojowych faszystów rzuciła się na nas, w tym jeden z nich na dziewczynę z feministyczną flagą, która natychmiast wyruszyła w pościg za nim wymachując drzewcem od flagi. Dzielnie uciekał. Zaczął się robić kocioł i walka. Siły były wyrównane, po obu stronach po dziesięć osób. Ktoś od nas dostał pięścią w twarz, kilku nazioli zarobiło trzonkami od flag. Ze zdziwieniem dostrzegłem, że nacjonaliści szybko oddali pola i rozpierzchli się jak karaluchy. W szamotaninie antyfaszystowska flaga została pochwycona przez dwóch faszystów i zaczęli z nią uciekać na dworzec.
Zanim się zorientowaliśmy pojawili się tajniacy a dworzec był już obstawiony przez mundurową policję. Jak zwykle zaczęli nam zarzucać nasze zasłonięte twarze, i mieli do nas setki pretensji. Tym samym nie mieliśmy możliwości odzyskać tej nieszczęsnej flagi od tych tchórzy, wobec których policja nie miała żadnych zastrzeżeń. Po zakończonym proteście poczekaliśmy aż nacjonaliści z Tczewa i Gdańska się rozjadą, ale zauważyliśmy kilku, którzy wyszli z galerii handlowej. Spotkaliśmy się z nimi w autobusie, gdzie doświadczyli pewnych nieprzyjemności. Prawdopodobnie był wśród nich organizator tego faszystowskiego spędu. Chłopcy wypierali się tego, że mają cokolwiek wspólnego z nacjonalizmem, tym protestem a już w szczególności z brakiem antyfaszystowskiej flagi. Nie uwierzyliśmy, widzieliśmy wyraźnie ich mordy po drugiej stronie.
Moim zdaniem nie należy bać się przemocy. Czytanie płomiennych przemówień nic nie dało, ale fizyczny opór już tak. Nie należy też ich się bać, mimo zapowiedzi faszystów zebrało się bardzo mało i w walce okazali się mało skuteczni i strachliwi. Zapraszamy wszystkich na antyfaszystowską akcję 20 maja w Bydgoszczy.
Jakiś antyfaszysta.