Już po raz 10 raz w tym miesiącu, internet obiega wiadomość, iż Rosja niechybnie szykuje się do wojny atomowej – TO JUŻ TA JESIEŃ! Rzeczywiście, napięcie w Syrii przypomina już Wietnam, Rosja zawetowała rezolucję ONZ w sprawie Syrii, wszyscy wieszczą koniec miłości amerykańsko-rosyjskiej budowanej na linii McDonald-Gazprom. więc krótko mówiąc, dzieje się.
Tym razem na portalu pikio.pl pada informacja, iż Rosja wzywa do domu rodziny dyplomatów. Zasadniczo wycofanie korpusu dyplomatycznego uznawanego państwa odbywa się prawie wyłącznie przy deklaracji wojny którejś ze stron, więc jest to poważna informacja. Sugeruje, że napięcie zbliża się do punktu kulminacyjnego, skoro zaczyna się ewakuacje ambasad.
Jako, że Pikio to portal, na którym można się dowiedzieć, że w Sosnowcu spotkano Elvisa śpiewającego duet z Krzysztofem Krawczykiem, grzebię dalej. Sprawdzam źródło Pikio – Wprost. No, nie jest najlepiej, szczególnie obecnie, gdy Wprost wprost wywiesił sztandar PiSu, ale krok dalej od absolutnego szamba Pikio.
Zaskakująca decyzja Rosji. Rodziny dyplomatów mają wrócić do kraju.
Szukam dalej. Na jakie źródło powołuje się Wprost? Daily Mail.
Russia orders all offficial to fly home…
Pomijając oczywistą jakość źródła (Daily Mail znajduje się gdzieś pomiędzy Faktem a Do Rzeczy, jeśli chodzi o wiarygodność dziennikarską. W społeczeństwie angielskim, w którym podziały klasowe są nadal mocno widoczne w kulturze, nazywa się je pogardliwie „czasopismem niższej klasy średniej”, czyli utożsamiającym i celującym w gusta najbardziej drobnomieszczańskie.) 10 minut zajęło mi znalezienie owego artykułu, gdyż Wprost nie linkuje do źródła. Za to link podaje, o ironio, portal o2.pl.
Daily Mail powołuje się na rosyjską stronę Znak. Tu prośba ode mnie, aby ktoś znający język naszych wschodnich sąsiadów wypowiedział się. Ja przeczytałem ten artykuł uzbrojony w rzadkie, niezwykle drogie i dostępne tylko prawdziwym dziennikarzom śledczym narzędzie, jakim jest Google Translate.
Okazuje się, że sprawa dotyczy nie ewakuacji dyplomatycznych rodzin ze względu na napięcie sytuacji międzynarodowej, a…UWAGA!… afery związanej z tym, iż rodziny rosyjskich dyplomatów uczą się w elitarnych, zagranicznych szkołach, co w ogarniętej narodowym obłędem Rosji nie może mieć miejsca. Jeszcze się wynarodowią czy usłyszą negatywną opinię o Batiuszcze i zechcą zerwać smycz, a przecież to przyszłe elity. Gwoli ścisłości, na końcu artykułu w Znaku jest informacja rosyjskiego specjalisty, że mogą być to kroki prowadzące do wojny, ale nawet on mówi, iż raczej chodzi o rozliczanie się z rosyjskim korpusem dyplomatycznym.
Ktoś może powiedzieć, że czepiam się wiadomości publikowanych przez portale żyjące z przekazywania sensacji. Dlaczego jednak tak ważne jest, aby uważać na to co czytamy? Odpowiedzią jest tworzenie narracji i budowanie fałszywego obrazu świata przez warstwy rządzące. Rzadko komu chce się iść po nitce do kłębka, by odnaleźć pierwotne źródło informacji, mi również, w wielu przypadkach, przyznaję. A w epoce internetu kłamstwo może obiec cały świat, zanim prawda założy buty. Przeczytaj, przekaż, zaraź – tak podsumować można działanie tego typu artykułów.
Obecnie zalewa nas fala tak wielu, różnych informacji, zarówno z wątpliwych jak i rzekomo profesjonalnych, dziennikarskich źródeł. Słyszymy o legionach, ba! o hordach Putina, które już szykują się do uderzenia, aby raz jeszcze skraść ukochaną wolność Dumnemu Katolickiemu Narodowi Polskiemu. Z drugiej strony, rozwija się narracje ostrzegającą przez brukselskim kulturkampfem i marksizmem kulturowym, który ma narzucić owemu Narodowi zachodnią „degenerację i dekadencję” (czytaj: kilka podstawowych praw mniejszości), oraz oczywiście, ISLAM.
Tworzący się w ten sposób obraz oblężonej twierdzy, jest szczególnie na rękę obecnej władzy oraz ich potencjalnym następcom. Oblegani Polacy żyją w strachu, z jednej strony przed niebezpiecznymi hordami Armii Czerwo…, tzn. Rosyjskiej, która obecnie zajmuje się głównie udawaniem, że nie ma jej w Doniecku, a z drugiej, przed hordami islamskich terrorystów, co prawda udających zmęczonych i przerażonych ludzi uciekających przed wojną, ale jednak prowadzonych przez brukselskich urzędników w celu kulturowego wykorzeniania narodów i zniszczenia białej rasy. Ciężko w takiej atmosferze nie ulec wszechobecnej paranoi i poczuciu zagrożenia. A zaszczutym, przerażonym społeczeństwem, rządzi się łatwiej – porzuci ono wolność, byleby tylko uzyskać iluzję bezpieczeństwa w objęciach państwa.
A kiedy na każdym kroku dostrzegasz informacje o zagrożeniu, zarówno udostępnianych przez znajomych, jak również na stronach do tej pory przecież zaufanych portali informacyjnych – ciężko nie dać im wiary.
Nie dajmy się, zatem ogłupić ani zaszczuć. Nie tylko ze względu na szacunek dla własnej inteligencji, ale też byśmy nie musieli pójść na wojnę z urojonym wrogiem, ku radości rządzących. „Sitko informacyjne” to w epoce internetowej dezinformacji konieczność.
Rince