CZ.T: Publikujemy połowę – bo akurat ona wydała nam się szczególnie interesująca – tekstu Michała Bogusza, napisanego na podstawie referatu na konferencję „Z dziejów polskiego anarchizmu” (2–3 grudnia 2010) w Pobierowie, opublikowanego raz pierwszy w dokumentach pokonferencyjnych. Cały tekst razem z przypisami przeczytasz TU.
Anarchizm zdegenerowany – syndrom kryzysu tożsamości współczesnego ruchu anarchistycznego
Słabość ruchu
Pierwsza wojna światowa zadała potężny cios tradycyjnemu (xv) ruchowi anarchistycznemu, który zaczął powoli zamierać wraz z wejściem społeczeństw masowych w fazę totalitaryzmów (lub walki z nimi (xvi)). Od końca II wojny światowej, a zwłaszcza od pojawienia się ruchów kontestacji lat sześćdziesiątych (w Polsce od połowy lat dziewięćdziesiątych (xvii) mamy do czynienia z grupami, które nawiązują do ideałów anarchistycznych, niektóre z nich nazywają się wprost anarchistycznymi, a wszystkie czerpią z rożnych doktryn anarchistycznych oraz z tego, co można nazwać rewolucyjną estetyką anarchizmu, ale zarazem w propagowanych przez siebie projektach przebudowy społecznej i bieżącej działalności postulują wykorzystanie państwa (lub metod przymusu państwowego) do realizacji swojego programu. W ten sposób przeczą podstawowemu celowi, jakim dla anarchizmu (xviii) jest zniesienie przymusu państwowego.
Idea zdegenerowana
Ciekawym momentem w życiu każdej idei jest chwila, kiedy powstający program polityczno-społeczny zaczyna zaprzeczać swoim podstawom ideowym (jądro). W takim momencie zaczynamy mieć do czynienia z ideą zdegenerowaną. Przyczyny takiego zjawiska mogą być wielorakie. Mogą leżeć wewnątrz danego ruchu politycznego lub poza nim.
W wypadku konwencjonalnych (xix) ruchów politycznych degeneracja wynika zazwyczaj z potrzeby zdobycia i utrzymania władzy. Czasami zresztą, trudno wyznaczyć wyraźną linię, która dla działaczy konwencjonalnych ruchów politycznych oddziela ideę, jako motor działania ruchu, od idei jako narzędzia zdobycia władzy. Można by wręcz powiedzieć, że degeneracja konwencjonalnego ruchu politycznego jest związana z jego sukcesem i wynikającą z niego potrzebą pozyskania nowych zwolenników poza bazą. Zarazem jest to początek entropii każdej idei politycznej.
Dla anarchizmu, dla którego władza nie jest celem, pojawienie się nurtów i grup anarchistycznych, które propagują rozwiązania sprzeczne z podstawą anarchizmu jest objawem słabości. Jest oznaką niezdolności do dotarcia ze swoim programem do ludzi żyjących tu i teraz. Programem, który z powodów wymienionych wcześniej jest postrzegany jako utopijny.
Inaczej mówiąc anarchista degeneruje się, kiedy zaczyna się zachowywać (myśleć), jak konwencjonalny polityk, czyli zaczyna uważać, że ma prawo decydować o wyborach innych lub uznaje państwo, jako arbitra społecznego.
Przyjrzyjmy się objawom degenerowania anarchizmu. (xx)
Inicjatywa Pracownicza wystosowała apel do rządu (sic!) w sprawie ratowania przemysłu stoczniowego:
„Przemysł stoczniowy w Polsce (w tym zakłady Cegielskiego) przechodzi poważne kłopoty. Przez wiele lat był siłą napędową naszej gospodarki. Dziś pozostawiony został sam sobie, chociaż rządy innych krajów nie wahają się wspierać przedsiębiorstwa, celem ratowania sytuacji ekonomicznej i na rynku pracy. Poważne kwoty zostały przez zachodnie rządy skierowane np. do przemysłu motoryzacyjnego i sektora bankowego, tymczasem w Polsce, pomimo kryzysu, nie robi się prawie nic dla ratowania wiodących branż gospodarki. (…) Zwracamy się zatem do rządu o podjęcie skutecznych działań zmierzających do ratowania przemysłu stoczniowego. Zwracamy się z żądaniem o podjęcie działań w obronie miejsc pracy i poprawy sytuacji bezrobotnych.” (xxi)
Czasami też degeneracja idei jest wynikiem najzwyklejszej ignorancji. Mateusz Kwaterko przedstawił szyderczo przygotowania warszawskich anarchistów do protestów w dniu 1 maja 2001.
„Zapładniającą wymianę poglądów przerwała gorąca dyskusja na temat ustroju panującego na Kubie. Niektórzy anarchiści wyrazili pogląd, że wyspa szczególnie pojmowanej wolności «nie jest taka zła, jak ją malują», inni zaś, bardziej przywiązani do doktrynalnej czystości, z oburzeniem jęli przypominać, że na Kubie «nie ma teraz wolności słowa, ani zgromadzeń i zrzeszania się. Nie ma szans na wolną prasę, radio itd.». Na szczęście wszyscy zgodzili się, że Kuba jest w chwili obecnej państwem, na «M1» postanowiono jej zatem nie zapraszać.” (xxii)
Najważniejszym jednak źródłem degeneracji jest przyjmowanie dyskursu, terminologii i logiki etatystycznej. Przyjmując optykę etatystyczną anarchiści stają o krok od przyjęcia państwa. Zjawisko jest zwłaszcza widoczne w płaszczyźnie gospodarczej i ekonomicznej, gdzie wielu współczesnych anarchistów nie potrafi wyjść poza postawę roszczeniową w stosunku do państwa.
Centrum Informacji Anarchistycznej (CIA) przedstawiło swoją analizę przyczyn kryzysów gospodarczych.
„Pierwszą z przyczyn kryzysów gospodarczych jest koncentracja bogactwa. Mimo że bogactwo świata stale wzrasta, niemal całą jego część przywłaszczają najbogatsi. Przykładowo prezesom międzynarodowych korporacji wypłaca się pensje w papierach wartościowych, które nawet Fortune nazywa «skandalicznymi»! W 2006 roku roczna wypłata dyrektora firmy Yahoo! wyniosła 174 mln USD. Szef koncernu naftowego Occidental Petroleum otrzymał 322 mln USD. Koncern Apple Computers wypłacił swemu prezesowi (którym jest Steve Jobs) wynagrodzenie w wysokości 648 mln USD, tj. ponad 30 000 razy tyle, ile w firmie Apple Computers zarabia rocznie początkujący pracownik! (…) Inną przyczyną globalnych kryzysów jest zablokowany obieg pieniądza. Ogromna większość majątku najbogatszych nie jest inwestowana w żaden produktywny sposób. Pieniędzy tych nie pożytkuje się, aby zakładać nowe firmy, wypłacać wyższe pensje czy produkować więcej dóbr. Codziennie ok. 1,9 bln USD zmienia właścicieli w wielkim kasynie spekulacji, gdy skłonieni perspektywą szybkiego wzbogacenia się inwestorzy grają na giełdach papierów wartościowych.” (xxiii)
Oczywiście można też założyć, iż wszystkie tego typu zachowania zamykają się w formacji goszyzmu. Równocześnie jest to jednak pojecie obejmujące nie tylko organizacje odwołujące się bezpośrednio, czy pośrednio do anarchizmu. Dlatego dla wyodrębnienia z goszyzmu tego typu doktryn można przyjąć określenie: anarchizmu zdegenerowanego (alternatywnie: anarchizmu zwulgaryzowanego, pseudoanarchizmu).
Pojawienie się tego typu organizacji i fakt, że często przejmują one główny nurt dyskursu anarchistycznego a postulowane przez nie doktryny są utożsamiane z anarchizmem właściwym (alternatywnie: anarchizmem prawdziwym) świadczy o poważnym osłabieniu współczesnego anarchizmu, o niezdolności do jasnego wyartykułowania doktryny, a przede wszystkim do zaprezentowania alternatywy dla porządku państwowego.
Jest to paradoks współczesnego anarchizmu, że został zmuszony do akceptowania w swoim łonie ludzi i organizacji, które nie potrafią sobie wyobrazić triumfu idei „wolnościowych” bez użycia przymusu państwowego, wolności jednych bez zniewolenia drugich.
Słabość człowieka, słabość cywilizacji
Jakie są motywy (xxiv), dla których człowiek staje się anarchistą?
Czytając wspomnienia klasycznych myślicieli anarchizmu (xxv) widać, że wybór anarchizmu był wyborem moralnym. Był udziałem zbiorowego doświadczenia realiów dziewiętnastowiecznego kapitalizmu z punktu widzenia członków grup (klas?) upośledzonych. Był odpowiedzią na problemy nurtujące określonych ludzi, w określonym miejscu i czasie (zbiorowa interpretacja rzeczywistości). Analogiczna była droga działaczy polskiego ruchu anarchistycznego w latach 80‑tych XX w., wynikająca z doświadczenia pokoleniowego późnego komunizmu (xxvi).
Współczesny anarchista to osoba wciągnięta w wir ruchu nie przez osobiste lub grupowe, traumatyczne doświadczenie, a przez modę, potrzebę zaangażowania w coś innego, potrzebę wyróżnienia się. Współczesny anarchista nie kieruje się współczuciem a pogardą dla upośledzonych, egotyczną potrzebą wzniesienia się ponad innych, zniewolonych, ślepych konsumentów – tych gorszych. Współczesny anarchista ma więcej wspólnego z romantycznym werterowskim młodzieńcem niż z robotniczym działaczem, z inteligenckim pozerem niż ze zbuntowanym intelektualistą. Dla współczesnego anarchisty najważniejsze jest działanie i ruch anarchistyczny niż cel tego działania i ruchu. Zastanawiająca jest ta ciągła potrzeba ruchu i działania, tak jakby to było celowe zagłuszanie pytań o głębszy sens i kierunek samego ruchu.
Ruch staje się fetyszem (xxvii).
Konsekwencje takiego zjawiska są dalej idące. Kiedy zaczyna brakować wewnętrznej motywacji, wewnętrznego przekonania o słuszności „sprawy”, należy stworzyć zbiorowe złudzenie, które nada sens działaniu dla działania. Za zbiorowe złudzenie mogą służyć Indianie z Chiapas, Wolna Palestyna, a nawet robotnicy z Cegielskiego (przecież współczesny anarchista nie jest robotnikiem (xxviii).
Może jednak ta słabość materiału ludzkiego nie jest cechą wyjątkową współczesnego anarchizmu? Może jest to element większego zjawiska intelektualno‑społecznego dzisiejszego społeczeństwa?
Mimo że można odnaleźć wątki proto-anarchizmu w wielu kulturachxxix, to jednak współczesny anarchizm polityczno-społeczny jest dzieckiem Zachodu. I wszelkie choroby Zachodu zarażają swoje dziecko. Anarchiści są tacy, jakie jest miejsce tu i teraz (powłoka), w którym żyją.
Gdańsk, luty 2011