Ostatnio obserwujemy powolne obumieranie rządów lewicowych w Ameryce Łacińskiej. Powstanie Hugo Chaveza, Evo Moralesa, Luli da Silvy i wielu innych na półkuli południowej stanowiło spójny blok rządów socjaldemokratycznych, które zakwestionowały hegemonię USA, ale utrzymały system państwowy i kapitalistyczny. Rządy te obecnie się zawalają, a wybór faszystowskiego lidera Bolsonaro w Brazylii wyraźnie wskazuje na przełom w regionie.
Deklaracja reżimu Trumpa – w parze z Organizacją Państw Amerykańskich i kilkoma innymi władzami państwowymi – że uzna przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego Juana Guaido za prawowitego przywódcę Wenezueli, może być pierwszym krokiem do wojny. Przymierze faszystowskiego rządu brazylijskiego z reżimem Trumpa zachęciło oba państwa do działania. Rozpad lewicowych rządów w Ameryce Łacińskiej i ich niepewne podejście do tych skrajnie prawicowych reżimów mogą okazać się decydujące.
Widzieliśmy, jak Andres Manuel Lopez Obrador podejmuje pragmatyczny dialog z Trumpem, a Evo Morales przekazuje rewolucyjnego wojownika, Cesare Battisti, Interpolowi w zmowie z faszystowskim państwem brazylijskim. Anarchiści nie mieli złudzeń co do niedociągnięć lewicowych państw, a te zdrady po raz kolejny służą za dowód.
Mając to na uwadze, rewolucjoniści w Stanach Zjednoczonych mają obowiązek nazywać rzeczy po imieniu i zajmują stanowisko we wszystkich sprawach imperializmu, białej supremacji i militaryzmu.
Historia amerykańskiego zaangażowania w Ameryce Łacińskiej to krwawy koszmar. Od uzurpacji władzy Williama Walkera do odtworzenia systemu niewolnictwa przez Woodrowa Wilsona na Haiti, skłonność Stanów Zjednoczonych do barbarzyństwa kolonialnego nie ma sobie równych. Kiedy więc anarchiści słyszą, że Biały Dom ogłasza nowe przywództwo w dowolnym miejscu na świecie, od razu wiemy, że jest to równoznaczne z wypowiedzeniem wojny!
Faszystowskie siły na całym świecie czekały, aż lewica się wycofa, a teraz jest odpowiedni dla nich moment, aby rozpocząć atak. Lewicowe reżimy w Ameryce Łacińskiej są uzbrojone, a czasy, kiedy USA mogą bezkarnie narzucać swoją wolę, już się skończyły. Uznanie tego musi być punktem wyjścia dla amerykańskich anarchistów i innych rewolucjonistów. Nie czujemy solidarności z żadnym państwowym rządem. Nie powinniśmy dostosowywać się do żadnej władzy państwowej i powinniśmy być krytyczni wobec wszystkich, którzy to robią. Ale też nie wolno siedzieć i patrzeć, jak państwo amerykańskie próbuje kolonizować, dominować lub ingerować w jakimkolwiek innym miejscu na świecie.
Wojskowy i polityczny establishment USA musi być nieustannie zwalczany. Anarchiści mają obowiązek stanąć po stronie tych, którzy mają do czynienia z faszystowską interwencją dzisiaj, jutro i na zawsze.
(tłumaczenie z Mpalothia)