Film: “Fritz Bauer kontra państwo” – demokratyczny faszyzm i polowanie na Eichmanna

Fritz Bauer to niemiecki prokurator o lewicowych korzeniach, Żyd i gej, który doprowadził do schwytania nazistowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna. Nas jednak nie interesuje promowanie “bohaterskich” prokuratorów, jakkolwiek podłych kanalii by nie łapali. Oprócz historii śledztwa Bauera ten film jest o czymś jeszcze. To przede wszystkim ciekawa opowieść o rzeczywistości powojennych Niemiec i niezłe wprowadzenie do historii zachodnioniemieckiego ruchu studenckiego oraz Frakcji czerwonej Armii (RAF).

Wiecie dlaczego Bauer dopuścił się “zdrady stanu” i potajemnie oddał Eichmanna Mosadowi? Ponieważ w powojennej “demokratycznej” Republice Federalnej Niemiec – gdzie sądy wciąż skazywały na miesiące więzienia za kontakty homoseksualne – aparat państwowy stał po kolana w brunatnej wodzie i pękał w szwach od byłych nazistów, którzy nie dopuściliby do sprowadzenia zbrodniarza i osądzenia go w Niemczech Zachodnich. Sam Eichmann ukrywający się w Argentynie pracował tak w zakładach Mercedesa.

Nie była to jakaś przypadłość niższego szczebla. Deportacji nie chciał rónież sam wielki “antyfaszysta” kanclerz Adenauer, który we własnym gabinecie rządowym miał Hansa Globkego, współautora tzw. “ustaw norymberskich”, które m.in. zakazywały Niemcom małżeństw z Żydami. Z tego względu proces Eichmanna nie był władzom na rękę. Oskarżony zbrodniarz wyciągnąłby na powierzchnię zbyt wiele niewygodnych faktów, kompromitujących “nowe” elity polityczne RFN. Dlatego gdy Eichmann znalazł się już w Jerozolimie, a Bauer domagał się jego ekstradycji do Niemiec, Adenauer dogadał się z Izraelczykami. W zamian za sprzedaż niemieckiej broni do Izraela (która służyła do ucisku palestyńczyków i wojen z arabami), nie będzie żadnej deportacji Eichmanna, zostanie on osądzony poza granicami RFN. Wszystko przy błogosławieństwie USA, które widziały oba państwa jako swoich silnych sojuszników w ramach frontu przeciw ZSRR.

Właśnie ze względu na obnażenie tych brudnych mechanizmów i realnych interesów zachodniej demokracji warto obejrzeć ten film. Przestaje wówczas dziwić jak możliwe było że studenci buntujący się w latach ’60 mówili o konieczności przeprowadzenia rewolucji, również antyfaszystowskiej.