Łódź, Polska: Relacja z antyrasistowskiego dema (24.03.2018)

W ostatnią sobotę 24 marca 2018 w Łodzi odbyła się antyrasistowska pikieta stacjonarna, zorganizowana w całości przez łódzkie środowisko anarchistyczne. Motywem przewodnim dema była narastająca fala przemocy na tle rasistowskim, a dodatkowo tak się złożyło, że tego dnia był Międzynarodowy Dzień Afrin. Organizatorzy, czyli Federacja Anarchistyczna Łódź w oświadczeniu promującym wydarzenie napisali m.in, że: “Spotykamy się, aby przypomnieć bolesną datę – 21 marca 1960 r. w miejscowości Sharperville na terenie RPA policja otworzyła ogień do demonstrujących przeciwko apartheidowi rdzennych Afrykanów. Doszło do masakry, od policyjnych kul zginęło 60 niewinnych osób. Ich jedynym „przestępstwem” było żądanie traktowania ich tak samo jak białych obywateli tego kraju. “

Od samego początku widać było, że wszystko jest świetnie zorganizowane. Wszystkie ekipy zbierały się w pewnym miejscu w Łodzi, o którym napisze później. Dojście na miejsce było zabezpieczone, podobnie jak sam jego przebieg aż po odprowadzanie ekip z miejscówki w bezpieczne miejsca. Pamiętam taką sytuację, gdy już szliśmy na samo demo w pewnym momencie zorientowałem się, że idę na końcu pochodu. Odwróciłem się i zobaczyłem kilku sportowców, którzy elegancko zamykają tył naszej kolumny. Wielki szacunek dla sportowej ekipy za profesjonalną obstawę. Na szczęście obyło się bez żadnych incydentów, no może poza jednym patriotą, który  bardzo szybko przejeżdżając na rowerze odważne kilkanaście metrów od dema, krzyknął “Polska dla Polaków!” i bohatersko odjechał.

Na miejscu były rozdawane czarne flagi na solidnych drzewcach z logiem Antyfaszystowskiej Łodzi, pełno było innych anarchistycznych flag w tym czarno-fioletowe i jedna czarno-różowa, mnóstwo przeróżnych banerów antyfaszystowskich czy np. Związku Syndykalistów Polskich, nagłośnienie z mikrofonem, ulotki, nowe Ataki, ogólnie pełna profeska. Ostatecznie na demie zebrało się coś około 150 osób, mała grupka przypadkowych Greków z wymiany, z którymi chwilę porozmawiałem oraz kilka grupek przypadkowych przechodniów, którzy słuchali przemówień.

Przemówienia były przeplatane muzyką, leciały takie szlagiery jak na przykład “Bella Ciao” w wersji rockowej, a jeden z łódzkich załogantów zadbał o to żeby nikt się nie nudził i cały czas w przerwach między muzyką, a przemowami przypominał nam po co się tu zebraliśmy. Przemowy. Pierwszy zabrał głos anarchista z Łodzi, który zgrabnie wyjaśnił jak wygląda rozbudzanie postaw nacjonalistach przez władzę i media. Kolejny łódzki anarchista przeczytał poruszający list osoby, której jeden z rodziców jest pochodzenia palestyńskiego, gdzie opisywał jak wyglądało jego dorastanie w Polsce i jak wzbierała fala nienawiści do każdego o ciemniejszej karnacji po zamach na WTC i inwazji na Afganistan, oraz po tzw. kryzysie uchodźczym. Po nim przemawiała Oktawia z łódzkiej grupy pomagającej uchodźcom, która podawała statystyczne informację o fali napaści motywowanych na tle rasistowskim. Potem wkroczyłem ja i nadałem mocniejszy antykapitalistyczny ton. Wspomniałem o tym, że to własnie państwa zachodu produkują bomby, które spadają na domy uciekinierów z Bliskiego Wschodu, oraz wspomniałem w tym kontekście o Afrin i Rożawie. Podkreśliłem, że nie da się zwalczać faszyzmu bez antykapitalizmu. Po mnie przemawiał przedstawiciel Inicjatywy Pracowniczej, który zachęcał do reagowania na mowę nienawiści w każdej możliwej sytuacji, w pracy w domu czy w szkole. Przemowy zakończyła reprezentantka ekipy z Poznania, która w mocnym antyfaszystowskim stylu rozgrzała uczestników dema, zachęcając ich do wykrzywiania antyfaszystowskich haseł, a zakończyła ciekawą informacją, o zbliżającej się mobilizacji po obu stronach Odry na planowany spęd europejskich faszystów w okolicy styku granic Polski, Niemiec i Czech 21 kwietnia, w urodziny ich ukochanego Adolfa Hitlera. Mogłem kogoś pominąć, za co przepraszam. Po każdej przemowie były skandowane hasła.

Po demie wszyscy bezpiecznie wróciliśmy na miejscówkę, która od tego dnia będzie oficjalną miejscówką łódzkich anarchistów. Samo zresztą demo miało być też, między innymi porządnym impulsem do tego, aby Łódź ponownie śmiało wypłynęła na morza polskiego anarchizmu. W tymże miejscu następnie odbyły się koncerty a po przybyciu każdy dostał wegański poczęstunek.

Fajne demo, oby takich więcej, a z blokadami i śmielszymi akcjami może też się coś ruszy.

K.