USA: Relacja z marszu, przeciwko Cop City w Atlana Forest

5 marca 2023 r.

Uczestniczyłam w marszu, aby zatrzymać Cop City. Rzadko kiedy czułam się tak bezpiecznie w tłumie. Między 300-400 osób w maskach, bluzach z kapturami, z tarczami i transparentami, skandowało unisono “jesteśmy nie do zatrzymania, inny świat jest możliwy” i “viva, viva, tortuguita”.

Spokojnie, podeszliśmy do południowego przecięcia linii energetycznej na terenie Starej Farmy Więziennej w Atlancie. Pomaszerowaliśmy w kierunku policji, znajdującej się na dalekiej północnej bramie. Po drodze wiele osób zrywało niezliczone metry ogrodzenia z błota, pierwszej fazy “prekonstrukcji” przeprowadzonej dla Cop City. Prace te prowadziła firma Brent Scarborough na zlecenie Brasfield & Gorrie. Kiedy dotarliśmy do policji, rozproszyli się. Tłum z łatwością i pewnością siebie zniszczył cały ich sprzęt, w tym przyczepę operacyjną, reflektory, pojazdy. Ten akt masowego zbiorowego sabotażu został dokonany metodycznie i bez niepokoju. Niektórzy bohatersko odpierali policję, która zbliżała się do bramy, co dawało reszcie z nas przestrzeń, której potrzebowaliśmy, aby poświęcić czas potrzebny do osiągnięcia naszych celów.

Po zakończeniu sabotażu tłum wspólnie opuścił teren. Nikt nie został aresztowany za udział w tej akcji, wbrew temu, w co mogą wierzyć media i konferencje prasowe policji.

Godzinę później policja zaatakowała Weelaunee People’s Park. Zaatakowali festiwal muzyczny odbywający się w ramach tygodnia akcji. Agencje odpowiedzialne za atak na festiwal to Georgia State Patrol, FBI, GBI, APD, Sandy Springs PD i Department of Natural Resources. Festiwal znajdował się w odległości co najmniej jednej mili od miejsca sabotażu. W festiwalu wzięło udział ponad 1000 osób dzień wcześniej, a setki wciąż wlewały się na teren na drugi dzień.

Po tym, jak policja zaatakowała niektórych uczestników koncertu, wiele małych grup pracowało, by odeprzeć ich z terenu parkingu. W oddali wciąż słyszałam odgłosy wybuchających fajerwerków. Zostałam uratowana przez kogoś, kto strzelał fajerwerkami do policji na ścieżce rowerowej. State Patrol strzelał do nas gazem łzawiącym. Strzelali do nas kulkami pieprzowymi. Wokół mnie przypadkowi ludzie odbijali innych z rąk policji, rzucali kamieniami i uciekali do lasu. Nie wiem, kim oni byli. Nie znam ich tożsamości, języka, pochodzenia etnicznego, płci. Nie mogę ich oceniać na podstawie żadnej z tych cech. Nie mogę wiedzieć, czy byliśmy przyjaciółmi, czy moglibyśmy być przyjaciółmi. Nie wiem, czy są to ludzie, z którymi spędzałbym czas. Mogę ich oceniać tylko po ich czynach. W tym sensie byli bohaterami. Wiele, wiele osób uniknęło aresztowania lub pomagało innym w ucieczce.

Około 19:30 leżałam brzuchem do dołu, ukryta pod zaroślami. Byłam ociekają potem, pokryta zadrapaniami. Nade mną unosił się dron. Nad dronem krążył helikopter. Słyszałem psy poszukiwawcze po drugiej stronie rzeki w Prison Farm.

Myślałam, że zostanę schwytana. Nie wpadłam w panikę, ale byłam jej bliska. I wtedy usłyszałam muzykę. Tam gdzie byłem było cicho, ale usłyszałem ją. To sprawiło, że płakałam. Byłam przerażona, wdzięczna i zainspirowana.

Festiwal muzyczny nie został odwołany. Nie wiedziałam wtedy o tym, ale zespoły nie przestały grać, nawet gdy policja celowała w nich z karabinów, nawet gdy na pole RC wjechała opancerzona ciężarówka. Kiedy policja podeszła do festiwalu, było wciąż ponad 100 osób, wszyscy połączyli ręce. Zażądali, by pozwolono im odejść. Wygrali.

Spędziłam prawie dwie godziny próbując uciec z lasu. Żałuję, że nie było mnie na festiwalu muzycznym. Żałuję, że nie zostałam oddzielona od ludzi, którzy mnie uratowali, anonimowych ludzi w maskach, którzy rzucali kamieniami i pomagali ludziom, którzy w panice upadli na ziemię. Następnym razem postaram się bardziej trzymać z tłumem. Następnym razem będę trzymała się z rzucającymi kamieniami lub, jeśli będzie mi dane, z tancerzami, matkami, DJ-ami.

Otrzymane przez e-mail.

(tłumaczenie z Abolition Media)