W piątek 31 marca pomimo uczuć i wewnętrznych sprzeczek, które nas spotkały, w związku z pytaniem, które zadaliśmy sobie i innym z naszej strony barykady – co my jako anarchiści mamy do kryzysu konstytucji i demokracji? Wydarzenia które nastąpiły potem niemalże zostawiły nas z opadniętą szczęką.
Byliśmy, tak jak wielu innych, zszokowani spontaniczną eksplozją gniewu ludzi, którzy zazwyczaj byli potulni i bierni, dzisiaj zaś tak zmęczeni i zdenerwowani tą sytuacją, że wyzbyli się strachu przed gazem łzawiącym i gumowymi kulami, urośli w gniewie i uwolnili swe najdziksze instynkty. Pomimo głosów senatorów i liderów partyjnych nawołujących do zachowania spokoju i protestowaniu w sposób pokojowy, ludzie przekonali się o własnej sile – spalenie Parlamentu to była dla nich pestka.