Tag Archives: #meetoo

W cholerę z wykorzystywaniem, precz z władzą. W sprawie praprzyczyn seksualnego molestowania i napaści

W ostatnim roku miała miejsce cała fala publikacji dotyczących wpływowych ludzi – niemal wyłącznie mężczyzn – dokonujących seksualnej przemocy w stosunku do osób, które im podlegały. Ruch #MeToo zapewnił platformę niezliczonym odważnym ofiarom. Pomimo jednak tego, że pewną liczbę mężczyzn spotkały konsekwencje ich czynów, wiele dzieli nas od rozwiązania problemu męskiej przemocy seksualnej. Skupianie się na uczynkach wybranych mężczyzn pozwala traktować ich jak wyjątkowe przypadki, jak gdyby to, co zrobili, miało miejsce w próżni. Działa to analogicznie do mechanizmu systemu sprawiedliwości karnej, skupionego na indywidualnej winie i reformatorskiej polityce, oddanej przekonaniu o tym, że istniejący rząd i rynkowa ekonomia służą nam dobrze, dopóki u władzy pozostają odpowiedni ludzie. Kiedy jednak na światło dziennie wychodzi tak wiele niewłaściwych zachowań mężczyzn, musimy rozważyć możliwość, że zdarzenia owe w ogóle nie stanowią wyjątków – że takie napaści są nieuniknione, że są systemowym wynikiem obecnego porządku społecznego. Czy istnieje sposób ma poradzenie sobie równocześnie z przyczyną, jak i symptomami?

Uwaga: drastyczne opisy przemocy seksualnej.

Praktycznie każdy materiał w mainstreamowych mediach potraktował molestowanie seksualne jako problem niepowiązany z kapitalizmem i hierarchią. Kiedy redaktorzy_orki przyznają, ze kapitalizm i hierarchia odgrywają jakąś rolę, sugerują, że szkodliwe elementy tych systemów można naprawić poprzez reformy. Nawołują, abyśmy zażądali_ły od władzy, by rozwiązała główne przyczyny problemów: mamy naciskać na korporacje, by zwalniały dyrektorów, wzywać media do wykluczania społecznego magnatów medialnych, mamy używać demokracji do karania polityków. Krótko mówiąc, mamy korzystać z tych samych struktur, poprzez które nasi oprawcy utrzymują władzę, aby im ją odebrać.

W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie. Nie możemy być efektywni_ne w walce z falą przemocy seksualnej, nie mierząc się z tym, co stanowi jej źródło.

Tatuaż stworzony przez Charline Battle inspirowany Jenny Holzer.

Bardzo krótka historia przemocy seksualnej w Stanach Zjednoczonych

Napaści seksualne i gwałt są wplecione w historię Stanów Zjednoczonych od samego ich początku. Pierwsi koloniści nie uznawali rdzennych mieszkańców za wartych takich samych moralnych rozważań, jakie stosowano wobec Europejczyków. Napaści seksualne i gwałt były stałym narzędziem stosowanym przez kolonistów. Michele de Cuneo, szlachcic i jeden z członków załogi Kolumba, opisał w liście następującą scenę, najwyraźniej nie odczuwając w związku z nią jakiegokolwiek wstydu czy wyrzutów sumienia:

„Kiedy znajdowałem się na statku, pojmałem bardzo piękną karaibską kobietę, podarowaną mi przez Lorda Admirała, z którą, zabrawszy ją do swojej kajuty, zgodnie z ich zwyczajami nagą, poczułem pragnienie sprawienia sobie przyjemności. Chciałem swoje pragnienie zrealizować, ona jednak nie była chętna i tak podrapała mnie paznokciami, że pożałowałem moich prób. Widząc to jednak (by opowiedzieć moją historię do końca), wziąłem linę i porządnie ją oćwiczyłem, do wtóru jej nieboskich wrzasków, które ciężko sobie wyobrazić. Ostatecznie doszliśmy do takiego porozumienia, że można by pomyśleć, że wychowano ją w szkole dla nierządnic.”

Zwyczajnym było również wykorzystywanie seksualne niewolnic. Był to jeden z esencjonalnych aspektów systemu niewolnictwa: poza wykonywaniem prac domowych, niewolne kobiety były zmuszane do seksu i reprodukcji, co pozwalało panu pomnażać ilość posiadanych niewolników.

Pracowników spotykało molestowanie seksualne od tak dawna, jak wykorzystywano siłę roboczą. To tylko jedna z wielu manifestacji nierównej dynamiki władzy pomiędzy pracodawcami, a pracownikami.

Znosząc to wszystko, kobiety nigdy nie były pasywnymi ofiarami. Od zawsze walczyły przeciwko swoim oprawcom z zaciekłością i kreatywnością, stosując zróżnicowane taktyki. W połowie XIX wieku na przykład, niewolnica Harriet Jacobs z furią walczyła ze swoim ciemiężycielem; po odrzuceniu jego seksualnych propozycji, przez siedem lat kryła się w korytarzu sanitarnym, by go uniknąć. Ostatecznie udało się jej uciec do Nowego Jorku i uzyskać prawną wolność. Jako przodowniczka ruchu #MeToo, pisała do New York Tribune listy opisujące jej przeżycia, a w 1860 r. opublikowała „Incidents in the Life of a Slave Girl”, jedną z pierwszych książek opisujących doświadczenia zniewolonych kobiet związane z przemocą seksualną.

Na początku XX wieku kobiety zaczęły organizować się w związki zawodowe walczące o prawa kobiet-robotniczek, w tym o prawo do wolności od molestowania i napaści seksualnych. Zmagania czarnych kobiet z opresją w miejscach pracy doprowadziły do ustanowienia pierwszych praw przeciwko dyskryminacji seksualnej i molestowaniu. W 1993 r. Lorena Bobbitt odcięła znęcającemu się nad nią mężowi penisa i wyrzuciła go za okno po tym, jak ją zgwałcił. Została uniewinniona przez ławę przysięgłych. Wszystkie te formy oporu są skuteczne.

„Podawały sobie krwawiący pień, jak gdyby w końcu zarżnęły dzikie zwierzę, które pastwiło się nad każdą z nich z osobna, widząc jego bezwład, kiedy tkwił w ich władzy. Obnażyły zęby i splunęły na niego.”
– Fragment z powieści „Germinal” Emile’a Zoli z 1885 r., w której tłum głodujących robotniczek kastruje zwłoki sklepikarza, który zmuszał je do seksu w zamian za wydawanie jedzenia.

Korporacje nie rozwiążą problemu

W przypadku mężczyzn, których zachowanie w końcu zostało ujawnione publicznie, często nie było żadnym sekretem, że są oprawcami. Obecnie nie zmieniło się nic poza tym, że korporacje poświęciły sprawie odrobinę uwagi. Korporacyjne media opublikowały historie kobiet; niektóre korporacje zwolniły gwałcicieli, jeśli ich czyny uznano za odpowiednio oburzające. Czy powinniśmy być wdzięczne_i korporacjom za zwolnienie kilku seryjnych seksualnych oprawców, wobec których oskarżenia zbierały się tak długo, że stały się zagrożeniem dla ich marki?

Korporacje jedynie zatykają wyciek ropy, który w końcu trafił do wiadomości. Ale kto buduje ropociągi i zarządza nimi? One. Nie poklepujmy ich za rozwiązywanie problemu przez nie stworzonego.

Większość firm zdawała sobie sprawę z oskarżeń od lat i nic z nimi nie robiła. Gorzej nawet – pozwalały tym mężczyznom awansować tak wysoko, że ich seryjne nadużycia stały się sprawą dla ogólnokrajowych mediów. Innymi słowy, korporacje te ułatwiały napastnikom ich zachowania, dając im więcej możliwości znęcania się, molestowania i gwałtów. Na każdego Harveya Weinsteina, którego czyny zostały upublicznione, przypada inny, któremu wszystko ujdzie na sucho dzięki protekcji zatrudniającej go instytucji.

Dlaczego pomaganie gwałcicielom leży w interesie korporacji? Mizoginia nie pozostaje bez winy, musimy jednak spojrzeć szerzej. Miarą sukcesu korporacji jest wysokość przynoszonych zysków, a nie stopień ochrony kobiet przed molestowaniem seksualnym. W kapitalizmie kwestia dymisjonowania oprawcy sprowadza się do prostej kalkulacji: jak jego obecność wpływa na wyniki?

Spójrzmy na sprawę Billy’a O’Reilly’ego. Od 2002 r. Fox News i O’Reilly przeznaczyli miliony dolarów na ugody w sprawach o molestowanie seksualne. W tym czasie O’Reilly robił karierę w Fox, otrzymując kontrakt opiewający na 25 milionów dolarów rocznie jeszcze w 2017 roku. Jakkolwiek publikacje w mediach i upublicznienie jego czynów ostatecznie zmusiły Fox do zwolnienia O’Reilly’ego, stacja wiedziała, że jest oprawcą seksualnym od ponad dekady i wyłożyła miliony na wyciszanie kobiet, które padły jego ofiarą. Postępowanie Fox przestaje być zagadkowe, kiedy dowiadujemy się, że w 2015 roku program O’Reilly’ego przyniósł stacji 180 milionów dolarów przychodów z reklam.

To nie żadna anomalia. To standardowy biznesowy utylitaryzm, kalkulacja, jakiej firmy dokonują cały czas. Wyobraźmy sobie, że jesteś obdarzonym sumieniem szefem O’Reilly’ego. Dowiadując się o jego długiej historii molestowania kobiet, udajesz się do swoich przełożonych i żądasz, aby zwolnili O’Reilly’ego. Nawet, jeżeli twoi szefowie zgadzają się z tobą z moralnego punktu widzenia, jak wyjaśnią stratę O’Reilly’ego, kury składającej złote jajka, swoim akcjonariuszom? Kapitalizm zaprojektowano tak, by maksymalizował zyski kosztem wszystkiego innego, włącznie z etyką i bezpieczeństwem.

Ten system utrudnia również walczenie z napastnikami. Na nastawionym na rywalizację rynku jedno potknięcie może oznaczać koniec kariery, utratę ubezpieczenia zdrowotnego i zdolności do opłacenia czynszu. Stawka jest wyższa dla kobiet i osób trans, zwłaszcza kolorowych, znacznie bardziej narażonych na biedę niż mężczyźni. Te natomiast, które zyskały bezpieczną pozycję ekonomiczną, mogą – co nie dziwi – bać się jej utraty. Nie jest tajemnicą, że te, które opierają się wykorzystywaniu muszą niejednokrotnie mierzyć się z konsekwencjami.

Ofiary molestowania seksualnego stają przed niemożliwymi wyborami: pozwolić na dalsze wykorzystywanie czy zaryzykować utratę przychodu, którego desperacko potrzebuję? Czy mam zgłosić napaść, ryzykując deportację? Rzucić pracę, nie zgłaszając molestowania? Jeżeli to zrobię – czy zamiast mnie zostanie wykorzystany ktoś inny?

Kapitalizm, państwo i inne formy hierarchii oferują seksualnym drapieżnikom wiele sposobów na zaszkodzenie stawiającym opór. O’Reilly, Weinstein, Ailes, Farenthold (lista jest długa) – wszyscy oni bez mrugnięcia okiem szkodzili lub całkowicie niszczyli kariery, tym które się im sprzeciwiły.

Continue reading W cholerę z wykorzystywaniem, precz z władzą. W sprawie praprzyczyn seksualnego molestowania i napaści