Tag Archives: Niebinarna Nieneurotypowa Osoba

O problemie przemocowych zachowań na lewicy

Nadesłano 26.02.2019:

W aktywizmie i na lewicy mamy problem z przemocą. Nie da się tego ukryć. Najbardziej bolesny dla mnie jest tutaj częsty brak spójności z deklarowanymi wolnościowo-antyprzemocowymi wartościami. W tym tekście spróbuję podzielić się moimi przemyśleniami na ten temat. Moje obserwacje siłą rzeczy obarczone są pewnym błędem, ponieważ jestem w stanie tylko subiektywnie zanalizować pewien wycinek otaczającej mnie rzeczywistości. Nie roszczę sobie tutaj pretensji do prawd absolutnych. Mam na celu raczej zachętę do dalszych przemyśleń. Zdaję sobie sprawę z tego że lepiej jest dawać pozytywny wzorzec- mówić o tym jaki aktywizm powinien być, a nie tylko skupiać się na krytyce. Jeśli chodzi o moją „pozytywną” wizję aktywizmu, opowiem o niej skrótowo na sam koniec.

W kręgach anglojęzycznych, (czy też wręcz amerykocentrycznych) mówi się ostatnio sporo o tzw callout culture czy też cancel culture. Terminy te są używane by określić zjawisko występujące w około lewicowym środowisku, polegające np. na zbyt szybkich osądach i karach na osobach, których zachowania czy poglądy uzna się za problematyczne, czy też na nadużywaniu terminologii antyprzemocowej.

Z moich obserwacji wynika że w polskiej sferze aktywistycznej nie ma toksycznej callout/cancel culture w rozumieniu amerykańskim. Widzę raczej problem z tym, że powszechne jest to, że osoby które mają przemocowe zachowania i sieją szkodliwe poglądy nie ponoszą za to odpowiedzialności.

Wyłania mi się w głowie kilka typów sylwetek stereotypowego aktywisty przemocowca, którego można spotkać w Polsce.

Dla osób zaznajomionych z językiem socjologicznym- będę tutaj próbować (możliwe że nieudolnie) stworzyć pewne „typy idealne” przemocowych aktywistów- to co zaraz tutaj opiszę nie przedstawia żadnych konkretnych ludzi, ma na celu pokazanie w uproszczony sposób pewnych zjawisk. Owe „typy idealne” chcę opisać po to, by móc na spokojnie zastanowić się nad zjawiskiem przemocy wśród aktywistów i otworzyć pole do wspólnego zastanawiania się jak jej zapobiegać.

Chcę bardzo wyraźnie zaznaczyć po raz kolejny, że nie chodzi mi o obwinianie konkretnych jednostek. Wszyscy jesteśmy „produktem” takiego, a nie innego systemu. Wszyscy internalizujemy przemocowe normy, ciężko jest tego się nagle pozbyć. Czasem nawet to, że zdajemy sobie sprawę z problemu, nie wystarcza. Wszyscy też powinniśmy wspólnie, jako środowisko, z przemocą walczyć- zarówno ze swoimi własnymi tendencjami (poprzez autorefleksję, szkolenie się czy też terapię), jak i u innych- poprzez edukowanie ich, a w ostateczności wykluczanie ze środowisk aktywistycznych osób niechętnych do zmiany zachowania czy poniesienia odpowiedzialności za własne czyny.

Niniejszym przedstawiam typologię przemocowych aktywistów.

1)Papierowi feminiści i feministki
Deklarują feministyczne wartości, ale w swoim życiu ich nie stosują.
Najbardziej jaskrawe ich podtypy to:
a) Gwałciciele
b) Obrońcy gwałcicieli
Chyba nie muszę zbyt wiele tłumaczyć przy punkcie a. Za to przy punkcie b – Kluczowe jest wierzenie ofiarom. Zadawanie się z gwałcicielami jeszcze bardziej podważa poczucie bezpieczeństwa ofiar, prowadzi do dalszej izolacji poszkodowanych i ich krzywdy. Niedopuszczalne jest by więzi koleżeńskie były ważniejsze niż walka z przemocą. Takie zachowania szkodzą całemu ruchowi, rozbijają go od środka, sprawiają że wykluczane są nie tylko osoby bezpośrednio poszkodowane, ale też ci którzy próbują je wspierać.

2) Dobrotliwi seksiści i pseudosojusznicy
cechuje ich patriarchalne, protekcjonalne traktowanie grup opresjonowanych. Mają niechęć do samodzielnego poszukiwania informacji, oczekują wsparcia emocjonalnego od osób z grup marginalizowanych w zamian za płytkie deklaracje. Ich wsparcie jest czysto warunkowe. Oczekują że osoby z grup marginalizowanych będą zabiegać o ich wsparcie poprzez rezygnowanie z bardziej radykalnych postulatów lub poprzez prezentowanie się w określony sposób.

3) Redukcjoniści
Zajmują się tylko sprawą którą sami uważają za najważniejszą, nie licząc się z tym że ich działania mogą negatywnie wpływać na inne grupy doświadczające opresji.
Mogą być redukcjonistami klasowymi – w ultra ortodoksyjny sposób interpretować Marksa i uważać że tylko walka klas jest sprawą, którą warto się zajmować.
Mogą uważać ableizm lub transfobię za fanaberie, albo tworzyć sobie hierarchię opresji i wybiórczo decydować która jest ważna a która nie. Dobrym przykładem mogą być ableistyczne czy mizoginiczne kampanie reklamowe PETA.

4) Weterani – „staroanarchiści”, „starotransy”
Uważają że są wielkimi, ostatecznymi autorytetami w sprawie aktywizmu. Patrzą z góry na każdego kto według ich mniemania ma krótszy staż aktywistyczny. Na krytykę lub próbę zmiany sposobu działania reagują agresją. Działają często z poparciem sporych grup aktywistycznych, którym przewodzą, wykorzystują tą władzę by wyśmiewać każdego kto im wejdzie w drogę.

Continue reading O problemie przemocowych zachowań na lewicy

Anarchistyczne podejście do kwestii neuroróżnorodności

Niebinarna Nieneurotypowa Osoba

Czemu to piszę?
Ten tekst piszę niejako w odpowiedzi do tekstu Mój mózg, moja sprawa – czyli neuroanarchizm, opublikowanym przez Federację Anarchistyczną w zinie Czarne z różowym. Nie zamierzam jednak tutaj skupiać się na dokładnej krytyce wszystkich zawartych w owym artykule treści. Najbardziej mi zależy na tym aby przedstawić mój punkt widzenia, obserwacje i doświadczenia w kontekście anarchistycznego patrzenia na kwestię neuroróżnorodności. Zawrę moją wizję tego jak wyglądałby świat przyjazny dla osób nieneurotypowych. Chcę też rozważyć jak anarchista może rozumieć pojęcie społeczeństwa czy społecznego konstruowania niepełnosprawności.

Zacznę od wyjaśnienia kilku pojęć. Neuroróżnorodność oznacza nieskończoną ilość możliwych typów ludzkich mózgów. Jest ona faktem naukowym, opisuje to co da się zauważyć badając neurologię naszego gatunku.
Na podstawie tego faktu powstał paradygmat neuroróżnorodności. Polega on na stwierdzeniu, że neuroróżnorodność jest czymś dobrym i pożądanym, że żaden typ mózgu nie jest niewłaściwy czy gorszy od drugiego. Ważne jest też zauważenie, że neuroróżnorodność podlega podobnym zjawiskom społecznym co i inne typy różnorodności ludzkiej (takich jak płeć, rasa, klasa) co oznacza że w tym kontekście pojawiają się też relacje władzy i nierówności. Paradygmat neuroróżnorodności jest filozoficznym punktem wyjścia dla ruchu i aktywizmu na rzecz neuroróżnorodności.
Osoba nieneurotypowa jest osobą której mózg działa inaczej niż to co jest społecznie uznawane za „normalne” czy typowe. Niektóre typy neuroróżnorodności są nabyte lub w przeważającej części nabyte- jak depresja czy PTSD, inne są wrodzone lub w przeważającej części wrodzone – jak autyzm czy ADHD. Ruch na rzecz neuroróżnorodności sprzeciwia się patologizowaniu wrodzonych nieneurotypowości. Nie sprzeciwia się za to leczeniu tych nieneurotypowości które są nabyte, które utrudniają życie i nie są częścią tożsamości danej osoby. Ruch na rzecz neuroróżnorodności walczy z dyskryminacją wszystkich osób nieneurotypowych, niezależnie od ich rodzaju.

Chcę teraz zwrócić uwagę na jedną z wielu kwestii, których osoba pisząca artykuł do wspomnianego przeze mnie zina nie zrozumiała. Socjalizacja to nie zbrodnia. W uproszczeniu socjalizacja oznacza proces przystosowania jednostki do życia w społeczeństwie. Obejmuje naukę języka, wartości, faktów o świecie społecznym i nie tylko. W oczywisty sposób jednak w świecie anarchistycznym społeczeństwo będzie miało zupełnie inną definicję niż dziś, a co za tym idzie treści przekazywane w socjalizacji będą inne. Społeczeństwo w rozumieniu anarchistycznym według mnie najprawdopodobniej będzie polegało na dynamicznej, ogólnoświatowej, ponadgatunkowej strukturze bazującej na pomocy wzajemnej i życzliwości. Nie będzie w nim miejsca na rozróżnianie na istoty mniej lub bardziej wartościowe ze względu na ich przyrodzone lub nabyte cechy. Nie będzie klas społecznych, państw narodowych i wszystkich instytucji z nimi powiązanych, a które obecnie przyczyniają się do opresji wszystkich istot na ziemi. Wolność i podmiotowość będą najbardziej poważanymi wartościami. Niezależnie od powyższych rozważań, w świecie anarchistycznym nadal będzie istnieć kultura, język i jakieś powszechnie akceptowane sposoby zachowania, linie postępowania czy nawyki. Po prostu zasady te nie będą narzucane przez władzę czy państwo, tylko wspólnie ustalane wtedy kiedy będzie to potrzebne, mając na celu dobro całej społeczności, ale też przede wszystkim każdej jednostki z osobna. Nadal jednak sam fakt istnienia takich ustaleń wymagać będzie procesu zwanego socjalizacją, po prostu będzie on przebiegać nieco inaczej pod względem treści i sposobu ich przekazywania niż dziś.

Nieneurotypowość jest pewną formą niepełnosprawności, a zatem jest czymś co jest konstruowane społecznie. Istnieje w odniesieniu do obowiązującej normy, która nie jest żadnym prawem natury, tylko jest czymś intersubiektywnym. Oznacza to że nie jest czymś co pochodzi z zewnątrz społeczeństwa (jakkolwiek byśmy go nie zdefiniowali) tylko jest tworzone w umysłach osób w tym społeczeństwie uczestniczących. Osoby niepełnosprawne można nazwać niepełnosprawnymi przede wszystkim dlatego, że obecny świat nie został stworzony z myślą o nich. Gdyby obecnie obowiązywała inna norma, kwestia niepełnosprawności wyglądałaby zupełnie inaczej i inne cechy by o niej decydowały. Przykładowo: w społeczeństwie tworzonym w większości przez Głuchych, to słyszący byliby niezrozumianą mniejszością z ich „dziwnym” sposobem komunikacji za pomocą głosu czy z potrzebą ciszy. Warto jednak tutaj zaznaczyć- sam fakt, że coś jest konstruowane społecznie nie oznacza, że jest to bezsensowne, nieprawdziwe czy że z automatu należy całkowicie to obalić. Niepełnosprawność, w tym nieneurotypowość, są po prostu częścią ludzkiego życia. Nie są niczym inherentnie złym, ani jako „etykiety”, ani jako stan istnienia ludzkiego organizmu. To co jest tutaj naganne, to niezauważanie przez większość „społeczeństwa” różnorodności potrzeb ludzkich, a przez to tworzenie przemocowej hierarchii. Należy walczyć z utrudnieniami stojącymi przed osobami niepełnosprawnymi. Należy zauważać że nasze potrzeby mogą się różnić i nie ma nic złego w ani w tych różnicach, ani w nazywaniu ich. W świecie anarchistycznym właśnie na tym powinna polegać diagnoza- na pełnym szacunku wspólnym ustaleniu jakiej pomocy dana osoba potrzebuje by w pełni realizować siebie i działać w świecie społecznym. Obecnie wiele osób niepełnosprawnych, w tym nieneurotypowych, nie ma przestrzeni by działać w sposób odpowiedni dla swojego ciała i umysłu. Jest to coś co bez wątpienia trzeba zmienić, bo to właśnie poprzez swobodne działanie w zgodzie ze sobą i z innymi możemy w pełni cieszyć się życiem.

Mimo wszystkiego co powiedziałum wcześniej, nieodpowiednie byłoby negowanie problemów czy idealizacja bądź romantyzacja niepełnosprawności i nieneurotypowości. Bycie osobą niepełnosprawną to często nie jest sielanka i nawet usunięcie wszystkich barier, wprowadzenie anarchizmu czy komunizmu tego nie zmieni.
Kapitalizm wpływa negatywnie na zdrowie nas wszystkich, ale samo zniszczenie kapitalizmu nie spowoduje nagłego zniknięcia chorób czy zaburzeń psychicznych. Przewiduję że stworzenie globalnego społeczeństwa opartego na szacunku, współczuciu i niehierarchicznych formach organizacji spowoduje znaczący spadek zachorowalności na depresję czy zaburzenia lękowe. Jednak nieneurotypowości takie jak autyzm czy ADHD nie znikną jak za machnięciem magicznej różdżki. Może do użytku wejdą inne nazwy (aczkolwiek nie ma nic złego w słowie autyzm). Zapewne wszystkie osoby nieneurotypowe będą napotykać mniej trudności. Jednak nie da się zanegować faktów- nasze autystyczne mózgi różnią się od mózgów większości populacji. Nawet jeśli nie będzie nas spotykać otwarta dyskryminacja, to nadal dla większości nasz sposób funkcjonowania może się wydawać zaskakujący lub niezrozumiały. Sam szacunek i empatia nie wystarczy by zaspokoić wszystkie potrzeby wszystkich rodzajów osób nieneurotypowych. Zniknięcie diagnoz czy etykiet byłoby utrudnieniem, a nie ułatwieniem. Dzięki etykietom my sami uczymy się najpierw rozpoznawać, a potem w zrozumiały dla reszty sposób mówić o swoich potrzebach. Diagnoza jest dla mnie narzędziem samorozwoju i sporym ułatwieniem. Przez większość życia moja jedyna wiedza o moim mózgu to było stwierdzenie: widzę świat i relacje społeczne inaczej niż większość i nikt tego nie rozumie, ani nie wie dlaczego tak jest. Diagnoza autyzmu jest dla mnie naprawdę przydatnym narzędziem do konstruowania pozytywnej tożsamości. Nie widzę powodu by z tego rezygnować. Bycie autystą jest okej.

Continue reading Anarchistyczne podejście do kwestii neuroróżnorodności