Hajnówka: Protest Antify pokrzyżował plany faszystom z ONR

Podobnie jak w ubiegłym roku tak i w tym neofaszyści z ONR zaplanowali na 26 lutego przemarsz ulicami Hajnówki, by wychwalać działalność zbrojną i terrorystyczną Romualda “Burego” Rajsa, bojówkarza Armii Krajowej, Wojska Polskiego i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Bury działał w rejonie podlaskim i białostockim, gdzie – po wkroczeniu wojsk Stalina – walczył z nową władzą oraz zasłynął m.in. akcjami pacyfikacyjnymi wobec ludności prawosławnej. Jak opisywali go jego byli kompani Bury był bezwzględny, “zarażony śmiercią”, zamknięty w sobie, przeważnie to on wykonywał egzekucje. Jeden z nich nazwał go nawet sadystą.

Słynny przykładem zbrodni wojennej dokonanej przez jego oddział stała się masakra w Zaleszanach, do której doszło 29 stycznia 1946 roku. Oddział Burego spalił tamtejszą wieś i wymordował część ludności cywilnej w tym kobiety i dzieci. Obecnie onrowcy starają się odgrzać w tym regionie stare konflikty narodowościowo-religijne między katolikami i prawosławnymi, aby uzyskać paliwo nienawiści do kontynuowania swojej szowinistycznej działalności.

Antifa, Obywatele, mieszkańcy

Aby pokrzyżować ich zamiary do Hajnówki przybyło ok. 50 antyfaszystów, którzy zgodnie ze swoim planem mieli punkt zbiórki w okolicach miejskiego parku na trasie marszu onr. Zostali jednak przyblokowani przez policję pod tak zwanym prawosławnym “Soborem Świętej Trójcy”, gdzie swój protest mieli Obywatele RP i gdzie faszyści planowali demonstracyjnie dotrzeć, aby zastraszyć prawosławnych i zamanifestować swoją dominację w mieście. Nomen omen obecność obu grup protestujących pod kościołem – których łącznie była ponad setka, a więc niemal tyle co onrowców – sprawiła, że policja nakazała nacjonalistom zmianę trasy marszu, aby uniknąć konfrontacji. Dzięki obecności Antify prowokacja onr nie powiodła się i pogrobowcy Burego musieli dotrzeć do mety okrężną drogą. Mimo pewnej odległości docierały do nich okrzyki antyfaszystów, skandujących: “Nacjonalizm to się leczy!”, “Pamiętam o zbrodniach Burego!” czy “żołnierze przeklęci!”. Obywatele RP mieli ze sobą transparent z napisem “Moja ojczyzną jest człowieczeństwo” oraz “Bury nie jest bohaterem”.

Obecni na proteście mieszkańcy Hajnówki, dziękowali antyfaszystom za przyjazd i zachęcali do pojawienia się również w przyszłym roku. Jak pisał nasz kolega, niektórzy mieszkańcy stali na dachach domów i przekazywali protestującym informacje o ruchach nacjonalistów. Jeden z miejscowych podarował antyfaszystom butelkę wina “Promesa”, dziękując za to, że przyjechali do jego miasta “by pogonić faszystów”. Na trasie samego marszu pojawiały się również niezależne grupki miejscowych, które wyrażały swój gniew, krzycząc do jego uczestników by wynosili się z Hajnówki. W proteście pod soborem wzięły udział m.in. Antifa Jaworzno, Antifa Bieruń. Antifa Kielce, ZSP-Śląsk, anarchiści z Białegostoku i niektórzy warszawscy skłotersi. Oprócz tego ziarnko do ziarnka zebrała się miarka, dzięki obecności niektórych anarchistów z Bydgoszczy, Poznania, Krakowa i Wrocławia. Generalnie był to protest NIEKTÓRYCH, pokazujący, że działając bez błogosławieństwa większości, również można coś osiągnąć.

Oprócz defetystycznego nastroju rozsiewanego w warszawskim środowisku antyfaszystowskim, do chóru odcinających się od Antify w Hajnówce dołączyła białostocka partia Razem, której rzecznik powiedział: “Jako partia Razem odcięliśmy się od wszelkich kontrdemonstracji, ponieważ naszym zdaniem doprowadzają do eskalacji niepotrzebnego napięcia. (…) Według naszej opinii najlepszym, co można w tej sytuacji zrobić, to nie dać się sprowokować ONR-owcom.” Trudno powiedzieć, co znaczy “nie dać się sprowokować” i kiedy napięcie staje się potrzebne? Czyżby, zdaniem Razem neofaszyści prowokowali nas do wyjścia z domu i utrudnienia im bezkarnego zawłaszczania ulic? W przeciwieństwie do ludzi, którzy Marksa mają tylko na koszulkach, w Hajnówce pojawiło się także kilku komunistów, którzy stanęli w jednym szeregu z anarchistami.

Bury jeszcze raz

Gdy mowa o Burym warto wyjaśnić szerszy kontekst ówczesnych wydarzeń. Otóż jego zbrodnie nie były ewenementem w stosunku do działalności innych ugrupowań patriotycznych i “antykomunistycznych” w tym regionie.  Gdy w styczniu 1945 roku gen. Leopold Okulicki wydał rozkaz rozwiązania Armii Krajowej, tamtejsze oddziały tej formacji wojskowej (białostocki okręg AK, Obwód Ostrów Mazowiecka AK) postanowiły walczyć dalej, tworząc własną Armię Krajową Obywatelską (AKO), która następnie weszła w struktury WiN-u.

Oprócz antypaństwowej działalności sabotażowo-dywersyjnej, AKO zajmowała się terroryzowaniem ludności prawosławnej, starając się przepędzić ją na tereny Białoruskiej SRR, by przyśpieszyć akcję repatriacyjną, zarządzoną przez Stalina zgodnie z tzw. “układami republikańskimi” (lata 45-46). Na ich mocy białorusini, litwini, ukraińcy ze wschodnich obszarów Polski mieli przymusowo “wrócić” do nowych republik “radzieckich”, a zamieszkujący owe republiki polacy i żydzi z polskim obywatelstwem zostać przymusowo przeniesieni do Polski.

Wielu prawosławnych nie chciało opuszczać swoich domów, dlatego polskie podziemie zachęcało ich do tego, grożąc spaleniem wsi lub śmiercią. Dochodziło do zabójstw pojedyńczych osób oraz całych rodzin, by zastraszyć i zmusić do wyjazdu resztę.  Los taki spotkał mieszkańców Sypni Nowych, a prawosławni ze wsi Drochlin pod groźbą śmierci zostali zmuszeni do przejścia na katolicyzm.

Patrz także: Żołnierze Przeklęci