Tag Archives: europa

Europa: Aktywiści przenoszą ogrodzenie graniczne między Danią a Niemcami

26.02.2020: Dziś wieczorem usunęli.ły.śmy 22 metry ogrodzenia wzdłuż granicy duńsko-niemieckiej w pobliżu wioski Ellhöft (Ellehoved), w rezerwacie przyrody „Schwans- und Kranichmoor” i w regionie Töndern (Tønder). Umieściły.li.śmy niektóre zdemontowane elementy ogrodzenia we Flensburgu (Flensborg), Süderlügum (Sønder Løgum), Ellhöft (Ellehoved) i Kilonii. Dołączyły.li.śmy do nich informacje o barierze montowanej przeciwko dzikom, jej nacjonalistycznym i rasistowskim symbolicznym charakterze oraz o problemach związanych z przemysłową hodowlą świń. Dajemy do zrozumienia, dlaczego świat bez granic byłby lepszym światem i pokazujemy przy okazji zdjęcia z innych granic. Przechodnie mogą również przeczytać, które gatunki zwierząt są szczególnie dotknięte ekologicznymi konsekwencjami bariery. Zapraszamy wszystkich ludzi do włączenia się do akcji.

Współrzędne przejścia granicznego:

54°54’08.6″N 8°56’56.4″E

Miejsca wystawy:

Ellhöft: Dorfstraße 18, 25923 Ellhöft

Nielsen supermarket: Hauptstraße 50, 25923 Süderlügum

Nordertor Flensburg: Norderstraße 138, 24939 Flensburg

Kilonia, Rathausplatz

Wyjaśnienie:

Granice państw są coraz bardziej umacniane, monitorowane i zmilitaryzowane na całym świecie, w tym również w Europie. Niedawno postawiono ogrodzenie wzdłuż granicy duńsko-niemieckiej. Jego oficjalnym celem jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń w celu ochrony duńskiego przemysłu trzody chlewnej. Ale tym, co rzeczywiście naraża przemysł trzody chlewnej na tę chorobę, to masowa przemysłowa hodowla i to, że wirus rozprzestrzenia się szybko poprzez daleki transport mięsa i zwierząt. Poza tym, że ogrodzenie jest bezużyteczne ze względu na swój oficjalny cel, tworzy niebezpieczną barierę dla lokalnej przyrody i egzekwuje nacjonalistyczne ideologie.

Zdejmując to ogrodzenie, chcemy zachęcić wszystkich do myślenia bez granic. My jako społeczeństwo nie możemy pozwolić, na ograniczenia, nawet takie jak symboliczne ogrodzenie. Zdobądź klucz do śrub (rozmiar 10), obcinak do śrub i dołącz do nas! Razem możemy znieść bariery graniczne, wyłączyć kamery monitorujące na oficjalnych przejściach i protestować przeciwko rasistowskim kontrolom. Musimy stanąć po stronie tych, którzy są bardziej narażeni na ryzyko i doświadczają przemocy, jak uchodźcy próbujący przekroczyć granicę serbsko-węgierską, którym grożono rozstrzelaniem zaledwie dwa tygodnie temu. Musimy zakwestionować, to czego granice mają rzekomo chronić – czy faktycznie są to jakieś nadrzędne wartości, czy interesy gospodarcze. Chociaż obecnie ludzie w Niemczech i Danii jedzą mniej mięsa, przemysł zwierzęcy wciąż się rozwija. Powoduje zanieczyszczenie azotanami i niszczy klimat Ziemi. Spośród świń poddanych ubojowi w Niemczech i Danii prawie 20% w Niemczech i około 90% w Danii przeznaczanych jest na eksport. Duża część mięsa trafia do Chin. Świnie są stłoczone w coraz większych gospodarstwach. Tak długo, jak cierpią na brak miejsca, leżąc w odchodach, niezdolne do przybrania pożądanej masy ciała, wyczerpane, ze słabym układem odpornościowym i karmione zapobiegawczo lekami, żadne ogrodzenie nie zapobiegnie epidemii. Nawet FLI (Federalny Instytut Badawczy Zdrowia Zwierząt) wskazuje, że głównym zagrożeniem jest zachowanie człowieka. Wirus jest przenoszony setki kilometrów w martwych ciałach zarażonych świń, na przykład w surowych kiełbasach. Wtyka się go w podeszwy butów i rowki opon samochodowych i można go wprowadzić podczas turystyki myśliwskiej.

Ponadto położenie nowego ogrodzenia dla dzików jest dość dziwne: w regionie prawie ich nie ma. W momencie, gdy duński parlament postanowił zbudować ogrodzenie w 2018 r., zainfekowanych świń nigdy nie znaleziono w promieniu 700 km od strefy przygranicznej. Ale przenoszony bezpośrednio (tj. z dzika na dzika), wirus może rozprzestrzeniać się tylko do 20 km rocznie.

Natomiast symboliczny charakter ogrodzenia idealnie pasuje do rosnącego niepokoju i nienawiści wobec migrantów. Od 2016 r. Kontrole graniczne są przeprowadzane na wszystkich głównych szlakach na północ. Kontrole te zostały oficjalnie ogłoszone jako tymczasowe, ale od tego czasu stały się jeszcze surowsze. Kontrole tożsamości są również przeprowadzane losowo (co oznacza, że są przeprowadzane na podstawie kryteriów rasistowskich) w autobusach, pociągach i na przystaniach promowych. Co tydzień odmawia się przekraczania granicy około 30 do 50 osób. Uzbrojeni żołnierze są również rozmieszczeni na punktach kontrolnych od 2017 r. dodano do nich automatyczne skanowanie wszystkich tablic rejestracyjnych na każdej drodze przekraczającej granicę, nieregularne kontrole policji zarówno z samochodów policyjnych, jak i cywilnych oraz monitorowanie z powietrza.

Dlatego pomysł zamknięcia granicy duńsko-niemieckiej ogrodzeniem musiał powstać z powodu nacjonalistycznych fantazji. Ten sposób myślenia okazuje się być wielce rasistowski: imigranci z niektórych części świata nie są uważani za ludzi ani traktowani jak ludzie. Duńscy nacjonaliści chcą ich wykluczyć ogrodzeniem zaprojektowanym dla dzików. Ostatni rząd planował odizolować niechcianych uchodźców na małej wyspie Lindholm. Do tej pory wyspa była zamknięta, ponieważ była wykorzystywana do badania niebezpiecznych chorób u zarażonych zwierząt. Były minister spraw zagranicznych Inger Støjberg (dupek) chciał, aby warunki życia w planowanym obozie deportacyjnym były jak najbardziej nie do zniesienia.

W miarę jak kraje świata się zamykają, narastają problemy ekologiczne, które można rozwiązać tylko wspólnie tu na lądzie i  na oceanach. W rzeczywistości ogrodzenia stanowią problem ekologiczny z wielu powodów. Na całym świecie odległości, którymi podróżują zwierzęta są coraz bardziej ograniczone: drogami, liniami kolejowymi i krajowymi barierami granicznymi. Jeśli zwierzęta nie mogą migrować, zapobiega to wymianie genetycznej i powoduje, że są chore. Niektóre z nich muszą migrować sezonowo lub wędrować, aby dostosować się do zmian klimatu. W ten sposób transportują nasiona roślin i biomasę.

Około ośmiu kilometrów na wschód od miejsca, w którym usunęliśmy ogrodzenie, po obu jego stronach jest mały las. Rezerwat przyrody „Schwans- und Kranichmoor” znajduje się kilka kilometrów na południe. Jelenie często widuje się na okolicznych polach. W równoległym do granicy rowie zwanym Süderau (Sønderå) można znaleźć ślady zwierząt, próbujących przekroczyć granicę. Nie przywykły one do bycia niepokojonymi  przez barierę społeczno-polityczną. W pobliżu nie ma dziury dla małych zwierząt wielkości jeża. Tylko 20 z tych małych otworów jest rozmieszczonych na długości 70 km ogrodzenia. Kilka jeleni i saren odniosło rany próbując przejść przez ogrodzenie. Bariera może również mieć problematyczny wpływ na wydry, lisy, wilki i szakale złociste.

Dla swobodnego przemieszczania się wszystkich istot!

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)

Maja Buk: Nie ma czegoś takiego jak chrześcijańska zachodnia Europa

Nadesłane 10.03.2019

Nie ma czegoś takiego jak “chrześcijańska kultura Europy” albo – co bardziej paradne – “judeochrześcijańska kultura Zachodu”.

To znaczy, oczywiście, coś takiego jak najbardziej istnieje w zbiorowej wyobraźni i od przełomu XIX i XX wieku (kiedy koncept został porządnie wymyślony i zlepiony ze strzępków tego co uważano dawniej) wyznacza wiele kierunków w myśleniu, stając się jak najbardziej realnym konceptem w imię którego czyniono straszne niegodziwości. Wciąż nie można jednak powiedzieć, że jest to coś więcej niż konstrukt i to konstrukt na glinianych nogach. Wiecie, są lepsze i gorsze konstrukty (lepsze to na przykład takie, że kobiety i mężczyźni powinny mieć te same prawa polityczne), ale konstrukt “kultury Zachodu” czy tam “chrześcijańskiej Europy” po prostu nie ma żadnych podstaw historycznych, nie wynika z jakiegoś “stanu natury” albo, bo ja wiem “obiektywnego stanu rzeczy”. To pojęcie zbyt szerokie: brzmi jak jakiś mit, i w istocie jest mitem – mitem założycielskim, napisanym w konkretnym celu i przywoływanym zawsze wtedy, kiedy trzeba było rozprawić się z wrogiem.

Herodot nie znał pojęcia “Europejczyka” ani nigdzie nie postulował że taka tożsamość kulturowa czy etniczna istnieje – sam pochodził z obszaru, który wieki później stał się Turcją (czyli z dzisiejszej Azji Mniejszej, która w jego rozumieniu była Europą, choć znajdowała się pod perskim zwierzchnictwem). Był bardziej zszokowany kulturą Celtów z dalekiego barbaricum, niż kulturą zoroastriańskiej Persji. Wtedy centrum znanego mu świata stanowiło państwo helleńskie, a także całkiem potężne Persja i Egipt, na znaczeniu powoli wzrastały też Chiny. Ani to cywilizacja “białego” człowieka, ani też nie mająca ze sobą nic wspólnego – a jednak to tam powstawały podwaliny pod myśl filozoficzną, techniczną, pod sztukę czy matematykę. Żydzi od momentu zdobycia Judy aż do powstania Machabeuszy byli poddanymi babilończyków, hellenów, persów, czy egipcjan, żyli w diasporze, nie posiadali wpływowego na arenie międzynarodowej państwa a wpływ ich kultury na światowe dziedzictwo był w tym czasie znikomy.

Spoiler alert: tzw. cywilizowana część świata była zwykle TROCHĘ CIEMNIEJ UBARWIONA. Ojej.

Popularność chrześcijaństwa w tak zwanej Europie (wciąż nikt nie używał tego słowa na opisanie jakiejś kulturowo spójnej społeczności) nie eksplodowała gwałtownie wraz z narodzinami Chrystusa i powstaniem sekty Esseńczyków. Wiodącą siłą kulturotwórczą było w tych czasach Cesarstwo Rzymskie, które choć w dużo późniejszych czasach było stawiane za wzór federacyjego, paneuropejskiego państwa, to wtedy zajmowało się głównie… prześladowaniem chrześcijan. Skończyło się to dopiero w III wieku za sprawą Konstantyna i właściwie gdyby nie ta konwersja cesarza i związana z tym ułatwiona ekspansja nowej wiary na różne części świata, chrześcijanie mogliby pozostać diasporą na wieki, dzieląc los żydów. A tak można było w późniejszych wiekach doprowadzić do chrystianizacji Irlandczyków, Franków, Germanów, a nawet zdziczałych Polan.

Cesarstwu na Zachodzie jednak, paradoksalnie, przyjęcie nowej religii nie pomogło: w ciągu kolejnych dziesiątek lat niewdzięczne plemiona najeżdżały kraj raz za razem, doprowadzając do wielu reakcji pogańskich i nadszarpując przy tym mocno dawne granice państwa. Rzym skurczył się do rozmiarów księstwa, i choć religia przetrwała, to koncepcja Wielkiego Cesarstwa spajająca kulturowo region, poszła w diabły. Okazało się że “prawdziwe serce chrześcijaństwa” bije na Wschodzie, który nie tylko potrafił się obronić przed najazdami, ale także był wielokulturową mozaiką, osuwającą się coraz bardziej we własny, odmienny od zachodniego typ obrzędowości i prezentował inną, bardziej zaawansowaną kulturę polityczną.

Ale wróćmy do wrogów. Pierwszym byli Arabowie – po zwycięstwie Karola Młota pod Tours w kronikach łacińskich pojawia się słowo “europejczycy” (europenses) określające żołnierzy chrześcijańskiego świata. Chodzi o podkreślenie odmienności “naszych” żołnierzy od żołnierzy wrogich, muzułmańskich (bo w międzyczasie dawna Persja i królestwa bliskowschodnie zostały wciągnięte w orbitę islamu, który był o wiele bardziej atrakcyjny dla pustynnych plemion niż chrześcijaństwo). Chociaż wyprawa Abd ar-Rahmana była raczej wyprawą łupieżczą i jej rozbicie nie miało żadnego strategicznego znaczenia – tak jak rozbicie armii umajadzkiej pod Konstantynopolem – to jednak bitwa stała się punktem zwrotnym i przyczyną wielkiej popularności króla Franków. I początkiem pewnej mitologii, która jest korzystna politycznie – z wojny przeciwko światu arabskiemu można, dla pozyskania większej liczny sojuszników, uczynić wojnę “uświęconą”.

Continue reading Maja Buk: Nie ma czegoś takiego jak chrześcijańska zachodnia Europa