All posts by Czarna Teoria

Maule, Chile: Ataki na przedsiębiorstwa Áridos Bullileo i Asfaltos Maule.

Przyznajemy się do sabotażu przeprowadzonego w nocy 18 września przeciwko firmom Áridos Bullileo i Asfaltos Maule, które należą do rodziny Vega-Ruiz. Rodzina ta zgromadziła swoje bogactwo kosztem zniszczenia ekosystemu i niepewności naszego życia. Uroczyście oświadczamy, że nie ma czegoś takiego jak niewinne bogactwo, że każdy, kto jest w posiadaniu kapitału, przeszedł drogę nadużyć i oszustw, co czyni go celem. Wiemy, że ta rodzina ma długą listę nadużyć wobec swoich pracowników i wobec ekosystemu tego regionu; jej udział w niszczeniu rzeki Achibueno i jej ekosystemu jest dobrze znany.

Potępiamy jej współudział w plądrowaniu środowiska, na wszystkich obszarach i we wszystkich zakątkach terytorium zwanego Chile.

W wyniku tej akcji doszło do całkowitego zniszczenia :
3 ciężarowych betoniarek
2 ciężarówek z koszem zasypowym
1 ciągnika siodłowego
1 ciągnika
1 mobilnej instalacji sortującej [ta na zdjęciu powyżej; NdAtt.]
1 koparki

Mówiąc krótko, udało nam  się poczynić strat na 800 milionów pesos [około 835 000 euro według dzisiejszego kursu wymiany; NdAtt.].

Przed 18 października 2019 roku [data rozpoczęcia wielkiej rewolty społecznej w Chile; NdAtt.] osoby pracujące w wymienionych firmach zmobilizowały się, by zażądać od właścicieli lepszych płac i traktowania. Po miesiącu walki rodzina Vega-Ruiz rozwiązała konflikt wykupując szefa związku, zdrajcę, co doprowadziło do demobilizacji załogi, a następnie przystąpiła do nieuzasadnionych masowych zwolnień. Praktyki antyzwiązkowe stosowane przez tych ludzi są codziennością i stanowią część korupcji utrzymywanej przez inspekcję pracy i duże firmy w tym regionie.

Continue reading Maule, Chile: Ataki na przedsiębiorstwa Áridos Bullileo i Asfaltos Maule.

Wrocław, Polska: “Insurekcyjna lekcja pierwsza, czyli dlaczego zniszczyłyśmy bankomat i biletomat”

Komunikat napisany przez grupę, która wyprowadziła atak we Wrocławiu:

Na ACAB day (13.12) postanowiłyśmy zabić gliniarzy w naszych głowach i rozbić iluzję porządku i pokoju, którą roztacza władza.

Rozjebaliśmy więc bankomat i biletomat*. W drobny mak poszły wyświetlacze a reszta została zaklejona pianką montażową.

Zniszczyliśmy akurat te rzeczy nie po to żeby protestować czy stawiać teraz żądania, a dlatego, że było to relatywnie proste i mało ryzykowne. Chcemy nauczyć się atakować ten zjebany świat, żeby móc w przyszłości go rozpierdalać jeszcze bardziej.

A otacza nas cała masa potencjalnych celów – setki wyświetlaczy do zniszczenia, tysiące kamer do zerwania czy od cholery szyb do rozbicia. Otaczają nas możliwości walki i nauki. Za cel możemy obrać cały otaczający nas świat, bo został zbudowany tak, by nas kontrolować i dominować. Władza nie siedzi dzisiaj w parlamencie ani na spotkaniach zarządów firmowych – władza jest wszędzie dookoła nas. Władza to kamery, bankomaty, komisariaty i maszty telekomunikacjne.

Oznacza to, że jej wpływ jest jednocześnie i silniejszy i słabiej odczuwalny. Oznacza to też jednak, że łatwiej jest w nią uderzyć, bo gdziekolwiek byśmy nie byli, to jest na wyciągnięcie ręki – albo na wyciągnięcie młotka. Gdziekolwiek nie uderzymy, władza to poczuje.

Choć nasza akcja jest dość drobna (przynajmniej pod względem skali zniszczeń i wybranych celów), to takie doświadczenia są bezcenne i wywracają rzeczywistość do góry nogami. Od teraz patrzymy na nią nie jak obywatele, a jak partyzanci, i to dopiero początek.

To co zrobiliśmy jest wyrazem solidarności i sygnałem dla wszystkich, którzy też walczą z tym światem. To iskra, z której może zrobić się pożar. Jest to też wiadomość dla wszystkich tych, którzy równie jak my chcą rozjebać to, co ich niszczy i kontroluje. Weźcie do ręki co dacie radę i eksperymentujcie z możliwościami, która nas wszystkich otaczają.

Od insurekcji zawsze dzieli tylko krok.
Najważniejsze jest zacząć.
Odnajdźcie się i bawcie się dobrze.


* Zniszczenie biletomatu nie jest w żaden sposób związane z “kampanią” (nadal?) prowadzoną przez lokalne FA, Bezpłatną Komunikacją Miejską. To reformistyczny projekt niemający nic wspólnego z anarchią i walką. A my i tak jeździmy na gapę.

Zdjęcia wyrządzonych szkód:


Tekst i zdjęcia zostały podesłane

Perama, Grecja: Grecka policja śmiertelnie postrzeliła nieuzbrojonego młodego roma; siedmiu funkcjonariuszy aresztowanych

Wczesnym rankiem w sobotę w Perama, grecka policja zastrzeliła nieuzbrojonego dwudziestoletniego mężczyznę oraz zraniła piętnastoletniego nastolatka po zakończeniu z nimi pościgu samochodowego. Siedmiu funkcjonariuszy, którzy brali udział w strzelaninie aresztowano pod zarzutem dokonania umyślnego zabójstwa. Drugi nastolatek zbiegł z miejsca zdarzenia. Kierowca oraz dwie osoby małoletnie przebywające w samochodzie w trakcie całego incydentu należały do społeczności romskiej.

Wg zeznań greckiej policji, rannych w strzelaninie zostało również siedmiu funkcjonariuszy, jednakże nie określono powagi obrażeń i nie przekazano informacji o tym czy policjanci zostali hospitalizowani czy w ogóle otrzymali pierwszą pomoc.

Ranny nastolatek pod nadzorem policyjnym jest hospitalizowany w Atenach. Ma on obrażenia brzucha i oczekuje na operację.

Szesnastoletniemu nastolatkowi, który również znajdował się w skradzionym samochodzie, udało się zbiec z miejsca zdarzenia i jest wciąż poszukiwany.

Wg zeznań policji, funkcjonariusze z motycyklowej jednostki policyjnej DIAS zasygnalizowali kierowcy, aby ten zatrzymał podejrzany o kradzień samochód, jednak zamiast tego kierowca odjechał w pośpiechu.

Wszczęto pościg policyjny, a zakończył się on na ulicy Eplidos w Perama, gdy kierowca zablokowany przez nadjeżdżający autobus, ruszył w tył i “wjechał w pięć motocyklów policyjnych i zranił siedmiu policjantów”.

“Policja użyła broni w celu zatrzymania samochodu, co poskutkowało śmiertelnymi obrażeniami dla kierowcy oraz poważnymi obrażeniami dla pasażera” – określono w zeznaniu policyjnym.

Pierwsze dowody wskazują na to, że większość policjantów zaangażowanych w ten krwawy incydent oddało strzały w kierunku pojazdu.

Wstępna autopsja ofiary wyazała, że w ciało uśmierconego miało w sobie więcej niż jeden nabój. Pełna autopsja ma się ukazać niedługo.

Na następującym filmie nakręconym przez świadka zdarzenia, słychać conajmniej dwadzieścia oddanych wystrzałów.


Źródło: Keep Talking Greece

Saloniki, Grecja: Komunikat odpowiedzialności za podpalenie domu handlarza narkotyków

Najważniejszym aspektem rewolucyjnej wojny przeciwko tyranii państwa i kapitalizmu jest odzyskanie wartości moralnych, wzniesienie zapory powstrzymującej powszechny upadek i redefinicja słowa godność. Głowa się podnosi z karku automatycznie, ale to dusza, wiara i determinacja są narzędziami, które przeciwstawiają się wrogowi. Jesteśmy dwoma gwałtownie i powszechnie ze sobą zwaśnionymi światami. I nawet jeśli jesteśmy słabsze ilościowo, to zawsze jesteśmy jakościowo lepsze. Bo rozwój siły zaczyna się w naszych oczach i sięga aż do w pełni oświetlonych gwiazd.

W realnym wymiarze walki rewolucyjnej słowa bez czynów są jak modlitwy-  bez żadnych perspektyw. A świat nie zmienia się dzięki życzeniowemu myśleniu. Prawdziwe pęknięcie następuje na polu rzeczywistego konfliktu zbrojnego z każdym mechanizmem podporządkowania, państwem i kapitalizmem. Przechodząc od wywrotowej teorii do praktycznej agresywnej propagandy, przekładamy na praktykę słowa Organizacji Akcja Anarchistyczna, biorącej odpowiedzialność za podpalenie domu znanego i niewyróżniającego się lorda narkotykowego przy ulicy Kassandrou 147 w centrum Salonik wczesnym rankiem 13 października, w dniu, w którym odbył się proces-parodia towarzyszy N. Matarragi i G. Kalaitzidis w sprawie oskarżenia o fizyczne i moralne podżeganie do egzekucji mafiosa narkotykowego Habibi w Exarchii.

Na naszym celowniku jest kolejny bliski współpracownik policji, który handluje śmiercią i dekadencją na koszt społeczeństwa. Immunitet, jakim cieszy się ten szczególny łajdak, rzuca się w oczy, ponieważ jego dom i sklepy, które od czasu do czasu utrzymuje, aby prać pieniądze znajdują się w dobrze strzeżonej strefie (o znaczeniu wojskowo-polityczno-dyplomatycznym) wokół tureckiego konsulatu, gdzie można spotkać zarówno zwykłych ochroniarzy, jak i wysokiej rangi agentów i attaché dyplomatycznych. To właśnie ten immunitet chcemy zakwestionować, to bezpieczeństwo i współudział, które w praktyce podważamy poprzez podpalenie w sercu policyjnego kompleksu.

Lecz ten konkretny mafiozo podobnie jak cały jego gang, nie zadowala się jedynie szerzeniem dekadencji w społecznościach proletariackich i subkulturowych dzielnicach. Jest on winny serii obraźliwych zachowań i seksistowskich ataków na osoby, które przypadkiem znajdą się w środowisku, w którym on się porusza. Śmieci takie jak ten konkretny gangster powinny spoczywać głęboko w ziemi, gdzie czeka je tylko brud, tylko po to, by spotkać się i zostać ponownie ukaranym przez tych, którzy stracili życie dzięki ich brudnym towarom. Ale także spotkać przyjaciół, takich jak Habibi, który przegrał swoją potyczkę z rewolucyjnym prawem.

Walka, którą stoczono w Exarchii z narkotykowymi bossami, była koniecznością nie tylko po to, by przywrócić równowagę. Nie była jedynie aktem odwetu. To był sprzeciw na pokonywanie życia, narzucanie śmierci i rozkładu. Była to cenna walka, ponieważ opór sam w sobie jest kosztowny. Kosztuje naszą wolność, nie mówiąc już o naszym życiu. Towarzysze z grupy Rouvikonas, którzy są między innymi punktem odniesienia dla anarchistycznej walki w sercu Exarchii, dziesiątki razy przekonali się o konsekwencjach ich wyboru aby walczyć. Z prześladowaniami, z pobiciami i terroryzmem, z atakami z rdzenia parapaństwa, z kulami od awangardy kapitalistycznych interesów. Ale oni się nie ugięli, bo są częścią świata, który przedkłada konieczność społeczną i klasową nad koszty osobiste. Dlatego właśnie są  na czele represji – dlatego cieszą się naszą bezwarunkową solidarnością i praktycznym wsparciem. Ponieważ dla nas solidarność w praktyce jest kontynuacją wspólnej walki o działania, w której wszyscy znajdujemy się na celowniku. A czasy żądają i wymagają, by to oni byli naszym celem.

Chcemy wyjaśnić coś zarówno naszemu celowi, jak i wszystkim bezpośrednio zainteresowanym: znamy jego sklepy, jego ruchy, wszystkie interesy za którymi stoi,  jakie dodatkowe usługi świadczy w podziemiu poza handlem narkotykami, miejsca, w których porusza się on i jemu podobni. Ten konkretny mafioso obrał sobie za cel społeczności subkulturowe, w których dla dobra jego działalności handlowej dobrowolnie tłumi się opór, zanim się on jeszcze narodzi. Oznacza to, że oprócz niego i jego współpracowników, znamy również jego klientów. Wszystkich tych, którzy swoimi małymi i dużymi siłami popierają i aktywnie wspierają mafie narkotykowe, finansując ich brudną rolę w szerzeniu kultury narkotykowej, w niszczeniu oporu, w upadku moralnym i miażdżeniu wartości rewolucyjnych. Te osoby dają narko-kultystom powód do istnienia, aby bezkarnie maszerowali przez nasze dzielnice siejąc śmierć i podporządkowanie. Dlatego musimy jasno powiedzieć każdej osobie, niezależnie od tego, jakie polityczne szaty noszą i czczą, by stosować wciąż te same wyświechtane wymówki: walka anarchistyczna ma konkretną historię, której nikt nie może zniekształcić swoimi własnymi odczytami, ma przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. I każda z nas jest w każdej chwili odpowiedzialna za sprawiedliwość tej walki.

Jesteśmy w trakcie otwartej wojny z mafiami narkotykowymi i każdym aktywnym elementem podporządkowywania wolnej woli i działania. I na tej wojnie nie ma osób neutralnych. Każda, na podstawie wyborów, jakich dokonuje w swoim życiu, ustawia się na konkretnym polu bitwy: albo z praktycznym oporem wobec dekadencji i kultury narkotykowej, albo z organicznym współudziałem poprzez wspieranie, podżeganie, finansowanie i uczestniczenie w handlu narkotykami. I jeśli towarzysz z Walki Rewolucyjnej – Christos Tsigaridas powiedział kiedyś, że “oczekujemy, że widzowie będą się przynajmniej wstydzić“, to my powiemy im wtedy,  że wstyd jest słowem, które w latach rozkładu straciło na znaczeniu i wadze. Jego miejsce powinny zająć strach i gniew. Siła dla tych, którzy przekładają na czyn skutki czasów, w których żyjemy. Siła i solidarność dla tych, którzy w obliczu dekadencji, kompromisu i rezygnacji, upierają się przy walce.

Ani samozadowolenia, ani rozejmu!

Od Exarchii po Saloniki, wojna z handlem narkotykami trwa…

Solidarność z towarzyszami N. Matarragą i G. Kalaitzidisem

Organizacja Akcja Anarchistyczna – Anarchistyczny opór przeciwko dekadencji

(tłumaczenie z Dark Nights)

 

 

Ateny, Grecja: Ataki z młotkami na firmę rachunkową i siedzibę Eurobanku w ramach solidarności z anarchistami oskarżonymi o zabójstwo narkotykowego bossa (wideo)

Atak na firmę rachunkową w Cholargos / Solidarność z Kalaitzidisem i Mataragasem

Państwo od dawna decyduję o tym, co chce zrobić z osobami które walczą i kiedy to ich walka,  jest sprzeczna z jego interesami.

Dlatego też zaczynając od środy 13.10, w procesie sądowym, który toczy się na podstawie bezpodstawnego oskarżenia, państwo próbuje zamknąć na całe życie dwóch bojowników za moralne i fizyczne podżeganie do zabójstwa.

My jednak stoimy po stronie tych, którzy walczą i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby okazać naszą solidarność. Dlatego dziś przeprowadziłyśmy atak z młotami na firmę księgowo-rachunkową w Cholagros.

ŻADNA OSOBA NIE JEST SAMA W RĘKACH PAŃSTWA

SOLIDARNOŚĆ Z G. KALAITZIDISEM I N. MATARAGASEM

Solidarność

Atak na Eurobank w Nea Ionia / Solidarność z Kalaitzidisem i Mataragasem

Państwo od dawna decyduję o tym, co chce zrobić z osobami które walczą i kiedy to ich walka,  jest sprzeczna z jego interesami.

Dlatego też zaczynając od środy 13.10, w procesie sądowym, który toczy się na podstawie bezpodstawnego oskarżenia, państwo próbuje zamknąć na całe życie dwóch bojowników za moralne i fizyczne podżeganie do zabójstwa.

My jednak stoimy po stronie tych, którzy walczą i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby okazać naszą solidarność. Dlatego dziś przeprowadziłyśmy atak z młotami na placówkę Eurobanku w Nea Ionia.

ŻADNA OSOBA NIE JEST SAMA W RĘKACH PAŃSTWA

SOLIDARNOŚĆ Z G. KALAITZIDISEM I N. MATARAGASEM

Solidarność

(tłumaczenie z Raddle)

 

Wolfi Landstreicher: Od proletariusza do jednostki: ku anarchistycznemu zrozumieniu klasowości

Tekst został pierwotnie wydany w jednym z zinów z serii pt. Willful Disobedience, a następnie w książce pod tym samym tytułem, która jest zbiorem wszystkich esejów napisanych przez Wolfi Landstreichera dla wspomnianego zinu. – CzT

Relacje społeczne związane z klasą i wyzyskiem nie są proste. Koncepcje robotnicze, oparte na idei obiektywnie rewolucyjnej klasy, którą definiuje się w kategoriach jej relacji do środków produkcji, ignorują masę ludzi na całym świecie, których życie zostało im skradzione przez obecny porządek społeczny, a którzy nie mogą znaleźć miejsca w jego aparacie produkcyjnym. W ten sposób koncepcje te prezentują wąskie i uproszczone rozumienie wyzysku i rewolucyjnej transformacji. Aby prowadzić rewolucyjną walkę z wyzyskiem, musimy rozwinąć zrozumienie klasowości takiej, jaka faktycznie istnieje w świecie, nie doszukując się żadnych pewników.

W najbardziej podstawowym ujęciu społeczeństwo klasowe to takie, w którym są ci, którzy rządzą i ci, którzy są rządzeni, ci, którzy wyzyskują i ci, którzy są wyzyskiwani. Taki porządek społeczny może powstać tylko wtedy, gdy ludzie tracą zdolność do określania warunków własnej egzystencji. Tak więc podstawową cechą wspólną wyzyskiwanych jest ich bycie wywłaszczanym, utrata zdolności do podejmowania i realizowania podstawowych decyzji dotyczących swojego życia.

Klasę rządzącą definiuje się w kategoriach jej własnego projektu akumulacji władzy i bogactwa. Choć w obrębie klasy rządzącej z pewnością istnieją istotne konflikty dotyczące konkretnych interesów i rzeczywistej rywalizacji o kontrolę nad zasobami i terytorium, to jednak ten nadrzędny projekt, którego celem jest kontrola nad społecznym bogactwem i władzą, a tym samym nad życiem i relacjami każdej żywej istoty, stanowi dla tej klasy jednolity pozytywny projekt.

Klasa wyzyskiwana nie ma takiego pozytywnego projektu, który by ją definiował. Raczej definiuje się ją w kategoriach tego, co się jej robi, co się jej odbiera. Wyrwani ze sposobów życia, które znali i tworzyli wraz ze swoimi rówieśnikami, jedyną wspólnotą, jaka pozostała ludziom tworzącym tę heterogeniczną klasę, jest wspólnota zapewniona przez kapitał i państwo – wspólnota pracy i wymiany towarowej, ozdobiona dowolnymi nacjonalistycznymi, religijnymi, etnicznymi, rasowymi lub subkulturowymi konstrukcjami ideologicznymi, za pomocą których porządek rządzący tworzy tożsamości, w które można wtłoczyć indywidualność i bunt. Koncepcja pozytywnej tożsamości proletariackiej, jednego, zjednoczonego, pozytywnego projektu proletariackiego nie ma żadnych podstaw w rzeczywistości, ponieważ tym, co definiuje kogoś jako proletariuszkę, jest właśnie to, że ukradziono jej życie, że została przekształcona w pionka w projektach rządzących.

Robotnicza koncepcja projektu proletariackiego wywodzi się z teorii rewolucyjnych Europy i Stanów Zjednoczonych (zwłaszcza z niektórych teorii marksistowskich i syndykalistycznych). Pod koniec XIX wieku zarówno Europa zachodnia, jak i wschodnie Stany Zjednoczone były na dobrej drodze do całkowitego uprzemysłowienia, a dominująca ideologia postępu utożsamiała rozwój technologiczny z wyzwoleniem społecznym. Ideologia ta przejawiała się w teorii rewolucji jako idea, że przemysłowa klasa robotnicza była obiektywnie rewolucyjna, ponieważ była w stanie przejąć środki produkcji rozwinięte w kapitalizmie (które, jako produkty postępu, miały być z natury wyzwalające) i oddać je na służbę ludzkiej społeczności. Ignorując większość świata (wraz ze znaczną częścią wyzyskiwanych w obszarach uprzemysłowionych), teoretycy rewolucyjni mogli w ten sposób wymyślić pozytywny projekt dla proletariatu, obiektywną misję historyczną. To, że jego fundamentem była burżuazyjna ideologia postępu, zostało zignorowane. Moim zdaniem, luddyści mieli o wiele jaśniejszą perspektywę, dostrzegając, że industrializm był kolejnym narzędziem panów do ich wywłaszczania. Nie bez powodu atakowali maszyny masowej produkcji.

Proces bycia wywłaszczanym już dawno zakończył się na Zachodzie (choć oczywiście i tutaj trwa on cały czas), ale na znacznej części Południa świata wciąż znajduje się w początkowej fazie. Od czasu, gdy proces ten rozpoczął się na Zachodzie, nastąpiły jednak istotne zmiany w funkcjonowaniu aparatu produkcyjnego. Wykwalifikowane stanowiska w fabrykach w dużej mierze zniknęły, a tym, czego wymaga się od pracownika, jest elastyczność, zdolność do adaptacji – innymi słowy, zdolność do bycia wymiennym trybikiem w maszynie kapitału. Co więcej, fabryki zazwyczaj wymagają znacznie mniejszej liczby pracowników do realizacji procesu produkcyjnego, zarówno ze względu na rozwój technologii i technik zarządzania, które umożliwiły większą decentralizację procesu produkcyjnego, jak i dlatego, że coraz częściej rodzaj pracy niezbędnej w fabrykach polega w dużej mierze na monitorowaniu i konserwacji maszyn.

Na poziomie praktycznym oznacza to, że wszystkie, jako jednostki, jesteśmy zbędne dla procesu produkcji, ponieważ wszystkie jesteśmy zastępowalne – ten piękny kapitalistyczny egalitaryzm, w którym wszystkie jesteśmy równe zeru. W pierwszym świecie skutkiem tego jest spychanie coraz większej liczby wyzyskiwanych na coraz bardziej niepewne pozycje: praca dzienna, praca tymczasowa, praca w sektorze usług, chroniczne bezrobocie, czarny rynek i inne formy nielegalnych działań, bezdomność i więzienie. Stała praca z jej gwarancją w pewnym sensie stabilnego życia – nawet jeśli to życie nie jest nasze własne – ustępuje miejsca brakowi gwarancji, gdzie iluzje zapewniane przez umiarkowanie wygodny konsumpcjonizm nie mogą już dłużej ukrywać, że życie w kapitalizmie zawsze toczy się na krawędzi katastrofy.

W Trzecim Świecie ludzie, którzy potrafili stworzyć własną egzystencję, czasem nawet trudną, odkrywają, że ich ziemia i inne środki do tego celu są im odbierane, ponieważ maszyny kapitału dosłownie wdzierają się do ich domów i pozbawiają ich możliwości dalszego życia bezpośrednio z własnej aktywności. Oderwani od swojego życia i ziemi są zmuszeni przenieść się do miast, w których nie ma dla nich pracy. Wokół miast powstają slumsy, często liczące więcej mieszkańców niż samo miasto. Bez możliwości stałego zatrudnienia, mieszkańcy tych slumsów zmuszeni są do tworzenia gospodarki czarnorynkowej, aby przetrwać, ale to również służy interesom kapitału. Inni, w desperacji, wybierają imigrację, ryzykując uwięzienie w obozach dla uchodźców i ośrodkach dla nieudokumentowanych cudzoziemców w nadziei na poprawę swojej sytuacji.

Tak więc, wraz z byciem wywłaszczanym, niepewność i zbędność stają się w coraz większym stopniu cechami wspólnymi tych, którzy tworzą klasę wyzyskiwaną na całym świecie. Jeśli z jednej strony oznacza to, że ta cywilizacja towarowa tworzy pośród siebie klasę barbarzyńców, którzy naprawdę nie mają nic do stracenia, by ją obalić (i to nie w sposób wyobrażany przez starych ideologów robotniczych), to z drugiej strony cechy te same w sobie nie stanowią żadnej podstawy dla pozytywnego projektu transformacji życia. Wściekłość wywołana nędznymi warunkami życia, jakie narzuca to społeczeństwo, łatwo może zostać skierowana na projekty służące panującemu porządkowi lub przynajmniej konkretnym interesom tego czy innego władcy. Przykładów sytuacji z ostatnich kilku dekad, w których wściekłość wyzyskiwanych została zaprzęgnięta do napędzania projektów nacjonalistycznych, rasistowskich lub religijnych, służących jedynie wzmocnieniu dominacji, jest zbyt wiele, by je zliczyć. Możliwość końca obecnego porządku społecznego jest tak duża, jak nigdy dotąd, ale wiara w jej nieuniknioność nie może już udawać, że oparta jest na obiektywnych podstawach.

Aby jednak rzeczywiście zrozumieć projekt rewolucyjny i rozpocząć pracę nad tym, jak go zrealizować (oraz opracować analizę tego, w jaki sposób klasie rządzącej udaje się przekierować gniew tych, których wyzyskuje, na swoje własne projekty), trzeba zdać sobie sprawę, że wyzysk nie odbywa się jedynie w sferze produkcji bogactwa, ale również w sferze reprodukcji stosunków społecznych. Niezależnie od pozycji konkretnego proletariusza w aparacie produkcyjnym, w interesie klasy rządzącej leży, aby każdy posiadał rolę, tożsamość społeczną, która służy reprodukcji stosunków społecznych. Rasa, płeć, pochodzenie etniczne, religia, preferencje seksualne, subkultura – wszystkie te rzeczy mogą w istocie odzwierciedlać bardzo realne i znaczące różnice, ale wszystkie one są konstrukcjami społecznymi służącymi do przekształcania tych różnic w role przydatne do utrzymania obecnego porządku społecznego. W najbardziej zaawansowanych obszarach obecnego społeczeństwa, gdzie rynek określa większość relacji, tożsamość w dużej mierze zaczyna być definiowana w kategoriach symbolizujących ją towarów, a wymienność staje się na porządku dziennym w reprodukcji społecznej, podobnie jak w produkcji ekonomicznej. I właśnie dlatego, że tożsamość jest konstrukcją społeczną i w coraz większym stopniu towarem na sprzedaż, rewolucjoniści muszą się nią poważnie zająć, dokładnie przeanalizować jej złożoność, aby wyjść poza te kategorie i dojść do punktu, w którym nasze różnice (w tym te, które to społeczeństwo zdefiniowałoby w kategoriach rasy, płci, pochodzenia etnicznego itd.

I właśnie dlatego, że tożsamość jest konstruktem społecznym i w coraz większym stopniu towarem na sprzedaż, rewolucjoniszcza muszą się nią zająć na poważnie, dokładnie przeanalizować jej złożoność, aby wyjść poza te kategorie, aż do punktu, w którym nasze różnice (w tym te, które to społeczeństwo zdefiniowałoby w kategoriach rasy, płci, pochodzenia etnicznego, etc.) są odbiciem każdej z nas jako pojedynczej jednostki.

Ponieważ w warunkach, w jakich się znajdujemy jako proletariuszki – jako wyzyskiwane i wywłaszczane – nie ma żadnego wspólnego pozytywnego projektu, naszym projektem musi być walka o zniszczenie naszych proletariackich warunków, o położenie kresu naszemu bycia wywłaszczanym. Istotą tego, co utraciliśmy, nie jest kontrola nad środkami produkcji czy bogactwem materialnym; jest nią nasze życie, nasza zdolność do tworzenia naszej egzystencji w kategoriach naszych własnych potrzeb i pragnień. Dlatego nasza walka znajduje swój teren wszędzie i zawsze. Naszym celem jest zniszczenie wszystkiego, co odgradza od nas nasze życie: kapitału, państwa, przemysłowego i postindustrialnego aparatu technologicznego, pracy, poświęcenia, ideologii, każdej organizacji, która próbuje uzurpować sobie prawo do naszej walki, krótko mówiąc, wszystkich systemów kontroli.

W samym procesie prowadzenia tej walki w jedyny sposób, w jaki możemy ją prowadzić – poza i przeciw wszelkiej formalności i instytucjonalizacji – zaczynamy rozwijać nowe sposoby relacji oparte na samoorganizacji, wspólnocie opartej na unikalnych różnicach, które określają każdą z nas jako jednostkę, której wolność rozszerza się wraz z wolnością innych. To właśnie tutaj, w buncie przeciwko naszym proletariackim warunkom, odnajdujemy ten wspólny pozytywny projekt, który dla każdego z nas jest inny: zbiorową walkę o indywidualną realizację.


Źródło: Willful Disobedience (The Anarchist Library)

Wolfi Landstreicher: Bez pytania o zgodę

Tekst został pierwotnie wydany w pierwszym zinie z serii Willful Disobedience, a następnie w książce pod tym samym tytułem, która jest zbiorem wszystkich esejów napisanych przez Wolfi Landstreichera dla wspomnianego zinu. – CzT

System społeczny, który nas otacza, jest ogromny, to sieć instytucji i relacji władzy i kontroli, która obejmuje cały świat. Uzurpuje on sobie prawo do życia jednostek, zmuszając je do interakcji i działań, które służą jedynie reprodukcji społeczeństwa. Jednak ten ogromny system społeczny istnieje tylko dzięki ciągłemu, zwyczajowemu posłuszeństwu tych, których wyzyskuje.

Podczas gdy niektórzy czekają, aż masy lub klasa wyzyskiwana powstaną, ja uznaję, że masy i klasy same w sobie są stosunkami społecznymi, przeciwko którym ja powstaję. Ponieważ to moje życie jako unikalnej jednostki z indywidualnymi pragnieniami i marzeniami zostało mi odebrane i stało się obce w interakcjach i działaniach nie mojego autorstwa. Wszędzie są prawa i reguły, prawa i obowiązki, dokumenty, licencje i pozwolenia… Są też ci z nas, którzy już nigdy więcej nie zechcą pytać o pozwolenie.

Wiedząc, że reprodukcja społeczeństwa zależy od naszego posłuszeństwa, wybieram życie w rozmyślnym nieposłuszeństwie. Nie chodzi mi o to, że będę się starał, aby każde moje działanie łamało jakąś zasadę czy prawo – bo to jest równie mocno zniewolenie wobec władzy, jak i posłuszeństwo. Chodzi mi raczej o to, że ze wszystkich sił, jakie posiadam, będę kreował swoje życie i swoje działania jako własne, nie zważając na władzę… lub uważając ją jedynie za swojego wroga. Robię wszystko, co mogę, aby moje życie nie zostało uzurpowane przez pracę, przez ekonomię, przez przetrwanie. Oczywiście, kiedy robię wszystko, aby moje czynności życiowe i interakcje były moje własne, wszystkie struktury kontroli społecznej starają się stłumić tę iskrę życia, która jest moją osobliwością. I tak bezlitośnie atakuję to społeczeństwo, które kradnie mi życie, z zamiarem zniszczenia go.

Dla tych z nas, które chcą mieć swoje życie na własność bez pytania o zgodę, rozmyślne nieposłuszeństwo musi stać się insurekcją unikalnych jednostek, zamierzających zrównać społeczeństwo z ziemią.


Źródło: Willful Disobedience (The Anarchist Library)

Anonim: Insurekcyjna praktyka anarchistyczna

Tekst ukazał się pierwotnie w zinie pt. “Willful Disobedience” prowadzonym przez Wolfi Landstreichera. Seria tych zinów “była stale rozwijającą się prowokacją skierowaną do anarchistów i innych wędrowników, aby zagłębić się w krytyczną myśl i radosny bunt”. Ten konkretny tekst został napisany przez osobę anonimową. – CzT

Rozwój insurekcyjnej praktyki anarchistycznej na zasadzie projektu wymaga zdolności do krytycznego spojrzenia na to, co się zrobiło. Kiedy czyjeś cele są wystarczająco jasne i zaczynamy rozwijać bardziej precyzyjne pomysły, jak osiągnąć te cele w praktyce z innymi, narzędzie krytyki staje się najbardziej użyteczną bronią w konkretnych realiach walki. Jednakże w tej sferze nie może być ona zredukowana do prostej akceptacji lub odrzucenia, do binarnej logiki “tak” bądź “nie”. Musi raczej obejmować uważne badanie działań, które zdecydowałyśmy się podjąć w świetle naszego celu, jakim jest zniszczenie porządku społecznego poprzez proces insurekcyjny. Jeśli stwierdzimy, że dany rodzaj działania sprowadził nas na złą drogę, wówczas bez żalu zaczynamy od nowa. Zdolność do rozpoznawania błędów i zaczynania od nowa, jeśli to konieczne, odzwierciedla twórczą wyobraźnię i pełną pasji inteligencję, którą powinien posiadać każdy zdrowy ruch insurekcyjny, bez względu na to, jak mały. Niestety, historia – w tym ta, którą sami żyliśmy – jest zazwyczaj traktowana jako mitologia, to znaczy jako wyższa rzeczywistość, którą należy czcić lub jako teologia, którą należy badać jedynie na poziomie doktrynalnym, aby odszukać właściwą prawdę. Osoby anarchistyczne, w szczególności, mają tendencję do tworzenia opowieści o wielkich momentach ze swojej przeszłości. To mitologizujące podejście zamienia naszą historię w serię “chwalebnych porażek”, zamiast w ciągłą walkę, w której popełniono wiele błędów i w której zrealizowano wiele niesamowitych projektów. Nasza historia, definiowana jako seria wielkich momentów i chwalebnych porażek, staje się bezużyteczna dla naszej bieżącej walki. Musimy raczej badać wydarzenia pod kątem tego, czego możemy się nauczyć, co jest praktyczne dla naszej obecnej walki, nie po to, by wymazać piękno i poezję, które można znaleźć w większości historii rewolty, ale by wzmocnić to piękno i poezję poprzez uczynienie ich praktycznymi dla naszej codziennej walki z władzą.

Jednym z ostatnich wydarzeń, które zostało zmitologizowane, jest seria demonstracji blokujących konferencję na szczycie WTO w Seattle w zeszłym roku1. W ciągu następnych miesięcy miały miejsce podobne demonstracje przeciwko różnym ważnym konferencjom, spotkaniom czy zjazdom rządzących. W większości tych demonstracji miały miejsce bardzo realne akty buntu, a ja solidaryzuję się z tymi, którzy ich dokonali. Ale przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, większość z tych wydarzeń została zorganizowana przez działaczy politycznych, których celem było sprawienie, aby ich usłyszano – “mówienie prawdy władzom”, jak wielu z tych małoznaczących polityków lubi mawiać – i którzy byli skłonni negocjować z władzami w sprawie tych wydarzeń. W przeważającej części anarchistki zachowały mitologię stworzoną wokół Seattle i ograniczyły swoje dyskusje i krytyczne analizy do kwestii niszczenia mienia oraz natury przemocy i braku przemocy, utrzymując te dyskusje na gruncie moralnym, na którym to lewicowi organizatorzy polityczni wolą się spierać. Nic z tego nie zagraża mitowi Seattle. Nie otwiera to również pytania, które jest o wiele bardziej interesujące z perspektywy insurekcyjnego anarchizmu: jakie miejsce, jeśli w ogóle, mają takie demonstracje w naszej trwającej walce, w naszym projekcie insurekcyjnym. Nie jest to kwestia odmowy pójścia na takie wydarzenia, ale pójścia na nie, jeśli ktoś się na to zdecyduje, z jasnym zamiarem, w sposób, który wypływa z i wraca do naszej codziennej walki. Zadając sobie tego rodzaju pytania, każdy z nas wyciągnie własne wnioski i będzie działał w konsekwencji, ale jeśli nie będziemy zadawać takich pytań, będziemy nadal wleczeni przez programy władzy i jej lojalnej opozycji, biegając tu i tam bezskutecznie i narzekając, że mitu nie da się przeżyć.

Strzępki informacji, które słyszałem o wydarzeniach w Pradze i o różnych demonstracjach solidarnościowych na całym świecie wskazują na to, że było kilka wyraźnie antykapitalistycznych wydarzeń i że były one w znacznie mniejszym stopniu zdominowane przez “niestosujących przemoc” aktywistów. Poniżej zamieszczam kilka tekstów, które mają zachęcić do dalszej dyskusji nad tymi kwestiami.


1 Opisywane wydarzenia miały miejsce w 1999 r.


Źródło: The Anarchist Library

Estelle Ellison: 4 typy hierarchii w lewicowych organizacjach

Jawna hierarchia – „Kadra”:

• Metoda organizacji, która opiera się na zdaniu się na kadrę (tj. organ prowadzący złożony z członków-weteranów);

• Występuje w kapitalistycznych miejscach pracy, instytucjach, biurokratycznych związkach zawodowych, organizacjach non-profit, a także w państwowym aparacie dowodzenia;

• W dużym stopniu opiera się na rekrutacji oraz umożliwia niewielką bądź wręcz zerową autonomię osób członkowskich;

• Asymilacja z kulturą organizacyjną jest oczekiwana i często łączy się z kulturą dyscyplinarną, posłuszeństwem i powściągliwością.

 

 

Pseudo-hierarchia – „Grupa czołowa”:

• Organizacja, która jest rozszerzeniem organizacji jawnie hierarchicznej;

• Przeznaczona do przyciągnięcia demografię osób lewicowych, które w przeciwnym razie nie byłyby zainteresowane dołączeniem do jawnej hierarchii w macierzystej organizacji;

• Grupy te rzadko, jeśli w ogóle, mają ścisłe kultury organizacyjne;

• Organizacja macierzysta wykorzystuje grupy czołowe jako taktykę rekrutacyjną, celując w członkinie grup czołowych, które idealnie pasowałyby kulturowo do jawnej hierarchii.

Ukryta hierarchia – „Rada rzecznicza”:

• Ukryta hierarchia wykorzystuje projekt, kampanię lub koalicję jako sposób na ukrycie wpływu, jaki kadra ma na strategie organizacji horyzontalnych;

• Komitety sterujące służą jako środek postępu wizji pojedynczej kadrowiczki na temat tego, jak należy wykonywać pracę poprzez delegowanie;

• Ludzie, grupy pokrewieństwa (afinitki) i organizacje, które uczestniczą w tej strukturze nie mają wpływu na ogólny kierunek działania ukrytej hierarchii oraz nigdy nie mogą wchodzić w bezpośrednie interakcje z kadrą.

Pseudo-horyzontalizm – „Krąg wewnętrzny”:

• Ta forma hierarchii wykorzystuje największą liczbę autonomicznych strategii organizacyjnych, często otwarcie ceniąc horyzontalizm;

• Formacje te są często silnie uzależnione od przywództwa jako podstawowej wartości i obracają się wokół jednej osobowości przypominającej kadrę, która wyznacza wewnętrzny krąg grupy;

• Wewnętrzny krąg jest w sprzeczności z samym sobą, ponieważ jego metody organizacyjne są hierarchiczne, mimo że w zamierzeniu miał być organizacją horyzontalną.


Źródło tekstowe i graficzne: Abolish_time [Instagram]

Duchy Franco: Wywiad z Waldo Losadą z black metalowego projektu Etxegiña

Antifascist Black Metal Network:

Kanał na Youtube
Instagram
Facebook

Wydaje się, że w jakiś dziwny sposób zapominamy o wielu lekcjach historii. Pomimo licznych dowodów na to, że ufanie bigoteryjnym siłaczom w rządzeniu rozdętymi kapitalistycznymi państwami narodowymi zazwyczaj nie kończy się zbyt dobrze, uh, (gestykuluje szeroko na świat w 2021 roku). W tym duchu, pochodząca z Francji Etxegiña jest tutaj z aktualnym, dobrze skrojonym przypomnieniem, że zwalczanie wszystkich dupków tego  świata to ciężka praca, która wymaga osobistego poświęcenia i nie zawsze kończy się bezwarunkowym sukcesem.

Etxegiña (et-cze-GJI-nja) to nowy projekt założony przez Waldo Losadę, którego działalność w takich zespołach jak Acedia Mundi i Gargantua zwróciła wcześniej uwagę naszej zacnej Toalety. Etxegiña jest znacznie bardziej bezpośrednio black metalowym projektem niż te poprzednie zespoły. Ich nowa EPka “Herederos del Silencio”, która ukazała się dzisiaj, jest mocno zakorzeniona w hiszpańskiej tradycji lewicowego aktywizmu i antyfaszystowskiego oporu – sam album jest dedykowany dziennikarzowi Eduardowi de Guzmánowi, anarchistycznemu dziennikarzowi, który był później więziony i torturowany przez prawicowy reżim Franco, a utwory dają emocjonalne spojrzenie na doświadczenie walki i oporu.

Pierwszym utworem jest singiel “Nosotros los Etxegiña” , ta ostatnia nazwa pochodzi od baskijskiego słowa oznaczającego “dom” – więcej o tym później). Jest to walcujący blackmetalowy utwór obleczony w ciepłą produkcję, brzmienie gitary i basu nadaje mu intymny, spieczony słońcem charakter. Pierwsze kilka utworów na płycie zaczyna się od bardziej ponurego, triumfalnego tonu, niemalże marszu do bitwy, ale w miarę jak opór słabnie, a jego bojownicy zostają zamknięci w obozie koncentracyjnym Franco, nastrój zmienia się, stając się jednocześnie bardziej rozpaczliwym i introspekcyjnym. Zamykający album Los Cadáveres Insepultos de Albatera”  jest nastrojowym utworem, którego melodyjny pęd do przodu jest obciążony przez zmiażdżone marzenia i niechęć.

 

Herederos del Silenco to kompaktowe wydanie, trwające około 20 minut, ale reprezentuje głębokie zanurzenie się w historii, które jest złagodzone momentami galwanizującej melodii i zwartego muzycznego rzemiosła. Jest to również sposób jednego z artystów na zbadanie rozległej spuścizny kraju, który zarówno tolerował jak i opierał się autorytarnym impulsom, i jako taki może być odczytywany zarówno jako przepracowanie bagażu prawie stu lat, jak i ostrzeżenie dla tych, którzy zapominają o takiej pokoleniowej traumie.

Miałem okazję korespondować z frontmanem Losadą przez e-mail na temat projektu, związku jego rodziny z historią, prawdziwej daty zakończenia hiszpańskiej wojny domowej i tworzenia Herederos. Poniższy wywiad został lekko zredagowany dla większej przejrzystości.

Continue reading Duchy Franco: Wywiad z Waldo Losadą z black metalowego projektu Etxegiña