Tag Archives: gentryfikacja

Ateny, Grecja: Atak na placówkę Narodowego Banku Grecji

„Nawet jeśli nigdy nie wygramy, zawsze będziemy walczyć”.

Strach i rozpacz. To społeczne poczucie dominuje w czasach dystopii. Administratorzy państwowi w obliczu  globalnego kryzysu kapitalistycznego, po militarnej kontroli tłumów i poddaniu ich kwarantannie, nasycają je ciągłym terroryzmem, represjami i ograniczaniem nabytych wolności i wynagrodzeń. Oprócz głodu i nędzy, które panują, zdesperowani pozostają zmarginalizowani, jak społeczności imigrantów, podczas gdy uprzywilejowani wzmacniają swoje przywileje, jak gangsterzy rządu Nowej Demokracji i siły bezpieczeństwa.

16 lipca o godzinie 15:20 dokonaliśmy podpalenia ulicy V. Sofiasa w Banku Narodowym w centrum Maroussi. W rezultacie bankomat uległ całkowitemu zniszczeniu, a elewacja uległa znacznym zniszczeniom, a dym i płomienie przedostały się do wnętrza budynku. Wybór celu nie był przypadkowy. Narodowy Bank brał udział w aukcjach mieszkań przykładowo ostatnio wyrzucono na bruk starszą panią w dzielnicy Petralona. Rolę banków w aukcjach traktujemy jako kontynuację ataku i wykorzenienia ludzi z ich społeczności przez państwo we współpracy z bogatymi.

Miasto jest nieustannie przebudowywane z chirurgiczną precyzją. Chcą sterylnych warunków handlowych, więc muszą się pozbyć tych, którzy zagrażają ich planom gentryfikacji. Jednocześnie przestrzenie naturalne i publiczne są sprywatyzowane przy użyciu taktyk i sposobów mafijnych (patrz wzgórze Filopappou), a inne są niszczone przez turbiny wiatrowe. Nieruchomość w centrum Aten pełni rolę finansowego wyznacznika tego, kto i gdzie będzie mógł mieszkać. Sytuacja przypomina miasto w wrzącym kotle. Dusimy się. Wszystko to w czasach, gdy państwo planuje rozbudowywać więzienia i wzmacniać inwigilację dla wewnętrznych wrogów.

W tym samym czasie, gdy przestrzeń każdego z osobna się kurczy, państwo odgrywa recital represji. Liberalna junta atakuje demonstracje, squaty i przestrzenie publiczne. Oprócz DIAS, MAT i DELTA, miejskie gliny i władze Aten odegrały bardzo podstępną rolę w tłumieniu lokatorów. Zasługują na najgorsze. Jednocześnie ustanawiają prawa zakazujące demonstracji politycznych. Oprócz wysiedlenia, jednym z punktów wojny, którą prowadzą, jest przemoc psychiczna i terror. Chcą bezkrwawo narzucić milczenie rekrutacją terrorystów. Doktryna strachu, której chcą za kilka miesięcy wymazać pamięć. Tęsknią za tym, że nie są nietykalni ani nie zawsze mogą grać na własnych warunkach.

Medialne informacje, że w ostatnich marszach centrum spalono kilka radiowozów, wywołują szeroki uśmiech. Ten sam uśmiech pojawia się gdy, lojalni słudzy kapitalistów odczuwają niepokój czy uda im się uratować bank przed płomieniami. Wiele można by jeszcze pisać o szumowinach. Nalegamy, aby ich zabawki na ulicach zostały pokonane, a to wymaga poświęcenia od tych, którzy nadal chcą walczyć. Nie lubimy terroru, defetystycznej paplaniny i kiepskiej organizacji na ulicy przed umundurowanymi żołnierzami. Musimy doświadczyć ulicy poza granicami spektaklu Social Media i realnie zadbać o naszą wojowniczość. Jednocześnie uważamy, że wszelkie marsze, o procesyjnym charakterze, osłabiają tylko ducha wojowniczości.

Na zakończenie uznajemy śmierć Vassilisa Mangosa za zabójstwo jakiego dopuściło państwo. Wobec skrajnego wybuchu przemocy zarówno ze strony gliniarzy z oddziałów MAT,  i tak jak, tym razem DELTA, nie przekonuje nas żadna medyczna narracja żadnego lekarza sądowego. Czytanie tego faktu jako ciągłej przemocy z psychologicznym kontekstem to nasza polityczna pozycja. To, oraz zemsta.

P.S .: Wierzymy, że obok obecności ulicznej, interwencji i dynamicznych marszów, akcje nocne są bardzo elastycznym polem do wywołania paniki w państwie. Ci, którzy odnajdują w niej swoją drogę potrzebują odrobiny uwagi, organizacji i elastyczności, łatwo jest zastosować najprostsze środki do rozprzestrzeniania ognia przeciwko systemowej dominacji i opresji. Zaskoczmy ich tak, jak na to przystało w historycznym stanie uogólnionej biedy. Zostaw teorie i mikropolitykę i rozpal ogień w swoich rękach. Wzywamy was wszystkich do przełknięcia strachu i wyjścia na ulice, gdy zajdzie słońce, zamieniając noc w dzień.

VASILIS MANGOS BĘDZIE ZAWSZE Z NASZYM PUNKOWYM OGNIEM
SOLIDARNOŚĆ Z DERVENION56 SQUAT I WSZYSTKIMI POLITYCZNYMI PRZESTRZENIAMI DLA IMIGRANTÓW, KTÓRE UCIERPIAŁY Z POWODU REPRESJI
NIE PRZYZWALAJ ABY ŚMIERĆ I STRACH NAD TOBĄ PANOWAŁY
POWSTRZYMAJ GENTRYFIKACJĘ NASZEGO MIASTA
PRZECIWKO GATUNKIZMOWI, PATRIARCHATOWI, PAŃSTWU I KAPITALISTOM.
WOJNA O ZIEMIĘ I WOLNOŚĆ
SPALIMY ICH ŻAREM TYSIĄCA SŁOŃC,
NIECH ŻYJE ANARCHIA!

Tysiące słońc nocy

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)

 

 

Berlin, Niemcy: Uściski i Całusy dla Liebig34

Liebig34 jest jednym z zagrożonych projektów w Berlinie. Po wygaśnięciu kontraktu najmu w 2018 roku i odmowie Gijora Padovicza – jednego z najbardziej prominentnych właścicieli nieruchomości w mieście – by go odnowić, mieszkańcy Liebig34 zdecydowali się pozostać w domu bez kontraktu. Od tamtego momentu wywiązała się złożona walka, mająca na celu opóźnienie i zapobiegnięcie eksmisji domu, która stała się symboliczna dla zmagań radykalnego ruchu przeciwko gentryfikacji, problemu gwałtownie narastającego w mieście w ciągu ostatnich dekad.

Postępowanie sądowe miało zakończyć się wyznaczoną na 30 kwietnia rozprawą sądową, która została przesunięta na 3 maja ze względu na obecne restrykcje związane z koronawirusem. Nawiasem mówiąc, pierwotnej daty obawiała się również policja, jako że 30 kwietnia i 1 maja stanowią dni intensywnej politycznej aktywności, i tak upolityczniona rozprawa w tym czasie prawdopodobnie skończyłaby się jeszcze większym oporem ze strony radykalnego ruchu lewicowego, utrudniając im robotę.

Przy utrzymywaniu przestrzeni i odmowie spłaty czynszu, ludzie z Liebig34 domagają się również ochrony dla innych zagrożonych projektów i zlikwidowania tzw. Berliner Linie, kontynuują walkę i tym samym jeszcze bardziej radykalizują dom i jego sympatyków. Sam projekt wziął udział w planowaniu wielu demonstracji i zorganizował również kilka własnoręcznie (jak tę 8 marca), opublikował przeróżne apele i teksty oraz przeprowadził wiele radykalnych akcji, jak zrzucanie bomb z farbą z ich domu na policję i bojkotowanie ich obecności w sądzie, łącznie z nagim demonstrowaniem pod salą sądową. Sympatycy też zostali zradykalizowani, co pokazali ogromnym wsparciem na demonstracjach, wieloma atakami z wykorzystaniem bomb z farbą, spaleniem samochodu prawnika właściciela nieruchomości i na wiele innych sposobów. Te reakcje na nadchodzącą eksmisję są inspirującym przykładem tego, jak przestrzenie mogą walczyć, i tego, że nawet jeśli fizyczna przestrzeń jest utracona, idee pozostaną na poczet przyszłych walk, zyskana została solidarność z międzynarodowym ruchem i zainspirowano podobne formy oporu.

Liebig34, wraz z kilkoma innymi projektami, zawiera jedną z niewielu otwartych przestrzeni radykalnego ruchu w Berlinie. To miejsce, w którym elementy szerszego ruchu mogą się spotkać i tworzyć polityczne jak i społeczne więzi, wspólnie kształtując zmagania i razem walczyć. Liebig34 to anarcho-queer-feministyczny skłot – projekt (włączając w to punkt informacyjny i otwartą dla koncertów i spotkań przestrzeń, oraz i kuchnię społeczną) bez cis-mężczyzn, cecha sprawiająca, że jest to przestrzeń bez seksizmu czy struktur patriarchalnych. Poza polityczną istotą projektu, Liebig34 jest ważną przestrzenią w dzielnicy Friedrichshain. W okolicy, której charakter zniekształciła ekstremalna gentryfikacja, Liebig34 jest cierniem w planach kapitału. W okolicy, w której kwoty czynszu gwałtownie wzrosły, wpływając na duże części społeczeństwa, fasady luksusowych budynków zdradzają społeczny i finansowy status mieszkańców, znajdujący również swoje odbicie w cenach produktów w okolicznych sklepach. Struktury takie jak Liebig34 temu przeciwdziałają, ograniczając gentryfikację rejonu, odzyskując przestrzeń publiczną dla zastosowań wykraczających poza ograniczenia i restrykcje kapitału, i demonstrując, że wyzyskiwani i ich wyzyskiwacze nie mogą i nie będą koegzystować. Konflikt ten osiągnął swój szczyt w dzielnicy, w której państwowa represja, ciągła kontrole policyjne i policyjna przemoc składają się na życie codzienne.

Ulice otaczające Rigaer Strasse, okolicę od dawna kojarzoną z radykalnym ruchem, latami uznawane były przez policję za Gefahrengebiet – strefę zagrożenia pozwalającą policji na implementację szczególnych taktyk właściwych dla danych części miasta postrzeganych jako ośrodki przestępczości, takich jak losowe legitymowanie i przeszukania. Osiągnęło to zenit w ostatnich miesiącach za sprawą obecności BPE (Brennpunkt – und Präsenzeinheit – jednostka „punktu zapłonu”- i asysty), ekstremalnie agresywna jednostka policyjna, która ma na celu zastraszanie okolicy, ruchu i rozbicie ich zmagań. Obecność aktywnych projektów mieszkaniowych i współpraca pomiędzy nimi wyraźnie wykazuje, że solidarność, polityczna kolaboracja i opór są w stanie stworzyć pęknięcia w mechanizmie państwowej represji, które za cel ma polityczną izolację i społeczne wygnanie upolitycznionych i zradykalizowanych grup.

Z tych względów, wierzymy, że wsparcie i solidarność z Liebig34 są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. Rozumiejąc powagę tej politycznej sytuacji, spuściznę pozostawioną po naszej odpowiedzi na wezwanie, i odpowiedzialność, którą mamy jako część berlińskiego radykalnego ruchu, stoimy w solidarności z Liebig34, tworząc relacje i polityczne więzi, i uczestnicząc w ich wezwaniach. Przez bezpośrednie, anty-hierarchiczne zmagania opieramy się przyszłości, którą próbują nam narzucić. 30 kwietnia wspieramy wydarzenia, które będą miały miejsce w Liebig34, deklarując potrzebę dla ciągłości oporu przeciwko państwu i kapitałowi, którego nie można przełożyć na później.

SOLIDARNOŚĆ NASZĄ BRONIĄ

RAZEM PRZECIWKO PAŃSTWU

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)

Lipsk, Niemcy: Podpalenie projektu gentryfikacji “FourLiving” grupy CG

(źródło: anarchistsworldwide )

Berlin, Niemcy: Google, odpierdolcie się od nas!

Czy Google jest spierdolone?

Imperializm trwa. Pozorny sukces oporu sąsiedzkiego nie jest już trwały. Ponieważ jeśli nie ma Google Campusa w Umspannwerk w Kreuzbergu, firma jest zajęta kupowaniem nieruchomości w Mitte. Po niemal nieśmiałym otwarciu swoich biur na początku 2019 r. na ulicy Tucholsky, obecnie kupiono już kolejny budynek. W Johannishof w najbliższej przyszłości zostaną zbudowane kolejne biura. Brak złych start-upów ani inkubatorów przedsiębiorczości. Źli mają być tylko ich pracownicy. Google jest w sumie nieszkodliwy sam w sobie, prawda?

Nic więc dziwnego, że do tej pory nie było na ten temat prawie żadnej publicznej dyskusji. Tutejsi mieszkańcy nie będą czuć się w żaden sposób zagrożeni, ponieważ nowa okolica jest od jakiegoś czasu zbyt gruntownie gentryfikowana.

Google po prostu próbowało zdobyć punkt zaczepienia do startu w Kreuzbergu, nie udało im się, ale się nie wycofali. W metropolii takiej jak Berlin zawsze będą odpowiednie miejsca do wykorzystania.

Ale gonitwa za Googlem i jego intrygami nie powinna stać się życiowym zadaniem dla nikogo. Lepiej wyjaśnić, jak często protest może ograniczać się do własnego sąsiedztwa i jak nam brakuje elastyczności i dalekowzroczności – musimy myśleć poza naszymi dzielnicami. Jak dotąd niewielkie zainteresowanie protestem w Mitte powoduje również obecną ciszę wiodących polityków, którzy popierają politykę rozrastającego się Google’a w Berlinie. Politycy, którzy kiedyś reagowali na niektóre wypowiedzi i żądania aktywistów, teraz wydają się zgadzać z planami Google’a dotyczącymi Mitte. Prawdopodobnie nie odczuwają wystarczającego wpływu presji ze strony sąsiedztwa lub nie dbają o to, co robi Google. Ale najprawdopodobniej liczyli po prostu na tak wielki wzrost ekonomiczny giganta technologicznego. Naprawdę, nie powinno to wzywać do ponownej nadziei w polityków, a wręcz przeciwnie.

Właśnie ta cisza dotycząca kapitalistycznych planów ekspansji, pokazuje, że projekty te są bardzo pożądane przez politykę i ekonomię. Według mediów i polityki Berlin ma być stolicą: Smarter City, Łańcuchu Bloków, Sztucznej inteligencji, Przemysłu 4.0, Internet of Things, Start-Upów itp. Niektórzy nazywają to także „Miastem możliwości” ”.

Byłoby zatem głupotą obejście się bez jednego z dużych graczy w branży technologicznej.

Dlatego politycy nie mogą i nie zrobią wiele, aby fundamentalnie zmienić sposób, w jaki żyjemy razem. Wszystko będzie kontynuowane na regulowanym kursie. Politycy mają władzę do podejmowania decyzji, a firmy takie jak Google to kapitał, za którym tęsknią. Ponieważ kapitał to władza. Oczywiste jest, że cała struktura, która łączy naszą rzeczywistość razem, jest znacznie bardziej złożona. Ale w zasadzie tak to działa. Pytanie brzmi, jak się z tego wyrwać. Jak inaczej zorganizować wspólne życie. Jak pozbawić nas kapitalizmu i jak pozbawić władzy jakiejkolwiek formy władzy i państwa, takiej jak Google & Co. Jak kształtować społeczeństwo bez hierarchii. O to właśnie chodzi w walce z Google.

Odpierdolcie się Google! Koniec z kapitalizmem, politykami i każdym państwem!

(z Deutschland Indymedia)

Ateny, Grecja: Podpalenie ministerstwa kultury za gentryfikację Exarchii

Rano, 19 kwietnia 2019 grupa posługująca się imieniem zabitego miesiąc wcześniej studenta Mahira Mete Kula* dokonała podpalenia Ministerstwa Kultury na Exarchii. Skłot mieszkalny migrantów Clandestina, na którym dokonano ewikcji dzień wcześniej porankiem, jest własnością tego ministerstwa. Tego samego dnia co Clandestina, 18 kwietnia policja dokonała ewikcji anarcho-feministycznego skłotu Cyclopi, a kilka dni wcześniej skłotu migrantów Azadi, skłotu New Babylon oraz skłotu Arachovis 44.

W Exarchii szaleje okropna gentryfikacja, demolowanie i zamykanie skłotów, zabranianie anty-autorytarnych wydarzeń na Strefi, pojawiająca się wszędzie dewelopersko-turystyczna firma Airbnb, budująca się stacja metro, gwałtownie rozprzestrzeniający się “zielony ekonomizm”, policja która stale patroluje okolicę, czyli wszystkie symptomy “niewidocznej” wojny, którą deklarowało państwo i kapitalizm.

W sieci metropolii najbardziej totalitarne zwyczaje są wyrażane poprzez relacje między ludźmi. Jedynym celem jest gromadzenie kapitału z każdego modelu produkcji i każdego modelu “postępowej” konsumpcji. Oczywiście Exarchia nie mogła być pominięta w planach władz. Kapitalistyczna inwazja to wojna. Wojna przeciwko ludziom, których nie uważa się za produktywnych i nadających się do wykorzystania, takich jak migranci bez dokumentów, „nielegalni” sprzedawcy uliczni, wywłaszczyciele i osoby używające substancji. Poprzez ukazywanie własnej solidarności grupa staje po jednej ze stron tej wojny, by wspierać ciemiężonych. Żaden atak ani ewikcja nie zostanie bez odpowiedzi grupy.

 Anarchiści starają się dobrze poznać z uchodźcami i migrantami na Exarchii i wszędzie dookoła. Chcą zjednoczyć się z dziką młodzieżą. Ponieważ jeśli nie stworzą więzi z multi-kulturowym proletariatem, jak mogliby mówić o wspólnym wyzwoleniu?

Od wspólnego spędzania czasu, skłotowania budynków, wspólnych zamieszek, wywłaszczania bogactwa metropolii, rozmawiania o problemach, rozwijania myśli i sposobu działania, do ucieczki od wszelkich dogmatów i odcięcia się od narzuconego schematu życia, do obiektywnego krytycyzmu. Bądźmy ludźmi, którzy nie będą figurami w historii, lecz tymi co ją piszą. Nie urodziliśmy się jako „doskonali” antyautorytarni ludzie i nie mamy takich żądań od nikogo. Podczas walki pogłębia się wrażliwość i wiedza.

*grupa “Mahir Mete Kul”

*Mahir Mete Kul był studentem i komunistą pochodzącym z Turcji, który został zabity 24/3/2019, mając 22 lata, przez próbę ucieczki przed terrorem Erdogana używając dmuchanego pontonu. Przez członkostwo w “Revolutionary Youth”, został natychmiast wtrącony do więzienia na 10 miesięcy, był torturowany a następnie, po odsiadce zabroniono mu przekraczać granic kraju. Wyrzucono go z uniwersytetu a cała rodzina została pod kontrolą władzy. Jego starania o lesze życie legły w gruzach. Władza zabiła Mahira. Nie zapomnimy, nie przebaczymy. Szacunek pamięci – Wsparcie jego rodziny i towarzyszy.

Akcje bezpośrednie przeciw gentryfikacji Filadelfia 2013-2018

Gentryfikacja kompletnie zmienia filadelfię, by odpowiadała yuppies, jednocześnie usuwając pamięć i kulturę biedoty i osób z czarną i brązową skórą, które tworzą większość tego miasta. Wygląda to tak, że rosną koszty życia (droższe mieszkania, jedzenie, rozrywka), jest więcej kontroli (ze strony policji i mieszkańców), a życie uliczne jest sterylizowane, gdy nowa fala demograficzna młodych, modnych osób, studentów i zamożnych specjalistów roi się i wypycha poprzednich mieszkańców. Niektórzy mogliby powiedzieć, że gentryfikacja to niepowstrzymana siła, potwór, który zaszedł za daleko a zniszczenia, jakie przyniósł, są nieodwracalne. Choć może to być częściowo prawda, nie chcemy, by ludzie zapomnieli o walkach przeciw niej ani by te walki stały się niewidoczne.

To doprowadza nas do powodu, dla którego napisałyśmy tego zina. Ten zin to ostatni w zdecentralizowanej serii plakatów i zinów rejestrujących opór przeciw gentryfikacji. Nie piszemy tego, by stworzyć fałszywe poczucie siły, ale żeby pamiętać, co jest możliwe i co się wydarzyło. Chronologia akcji z przeszłości nie oznacza, że opór przeciw gentryfikacji rozkwita ani że będzie trwać nadal. Jednak pamięć i wyobraźnia to dwie siły, które są gwałtownie wyniszczane i chcemy temu przeciwdziałać. Jednocześnie pamięć i wyobraźnia same w sobie nie mogą stanowić oporu przeciw gentryfikacji, ale muszą łączyć się z postanowieniem walki, prowadzącym do podjęcia akcji. Jak zawsze, ludzie muszą postanowić walczyć. Czujemy się osobiście zainspirowane niektórymi z nowszych akcji przeciw gentryfikacji, co doprowadziło nas do złożenia tego tekstu (z nadzieją zainspirowania innych do podjęcia działań).

Niektóre akcje przeciw gentryfikacji nie zostały zawarte w tym zinie. Są niezliczone akcje, które nigdy nie trafiły do mediów, nikt się do nich nie przyznał lub po prostu nie znalazły się na naszym radarze. Inne celowo pominełyśmy. Konkretne grupy kładące większy nacisk na szanowność zostały pominięte, przez szanowność rozumiemy podejście do akcji, które daje większy priorytet zachowaniu niewinnej reputacji niż stroszeniu piór. Szanowność opiera się na podkreślaniu swojej słabości i bycia ofiarą i błaganiu swoich oprawców. Jedną z takich grup jest Point Breeze Organizing Committee. Potępili oni anonimowe zniszczenie kawiarni sieci OCF Cafe. Odmawiamy uświetnienia stron tego zina staraniami liberałów, którzy nie potrafią odróżnić przyjaciół od wrogów.

By lepiej zrozumieć dlaczego konkretni gentryści zostali obrani na cel chcemy zaoferować trochę kontekstu tego, kim są główni gentryfikatorzy w filadelfii. To część ważniejszych gentrystów w filadelfii, chociaż są niezliczeni mniejsi deweloperzy, właściciele mieszkań i ziemi lub firm:

Temple University, Drexel University i University of Pennsylvania to najwięksi gentryfikatorzy w północnej i zachodniej Filadelfii. Te uczelnie przyjęły bezlitosne podejście dosłownego niszczenia otaczających je okolic i niszczenia społeczności, by budować przesadnie luksusowe akademiki w wieżowcach i przestrzenie uniwersyteckie i by popychać ich rozrost coraz dalej w sąsiedztwa, których gentryfikacja jeszcze nie dotknęła. Dodatkowo uczelnie korzystają z bardziej dyskretnych metod przekształcania przestrzeni. Wykładowcom daje się wsparcie finansowe, by kupowali domy blisko szkół a patrole prywatnej ochrony patrolują okolice, w których mieszkają studenci (jedną z takich grup jest University City District, UCD). Uczelnie utrzymują własne siły policyjne odrębne od PPD (Philadelphia Police Department) i zapełniają ulice kamerami i telefonami do donoszenia.

W południowej philly OCF Realty jest firmą z branży nieruchomości, która strategicznie umieszcza swoje kawiarnie w okolicach, które planują przekształcać, by były bardziej przyjazne dla yuppies. Zdobyli złą sławę gwałtownie gentryfikując Point Breeze. Są też obrońcami nadzoru i patroli.

Amazon ma potencjał, by odegrać dużą rolę w trwającej dramatycznej gentryfikacji zachodniej philly. Jeśli postanowią zbudować tu swoją nową centralę zachodnia philly i całe miasto pocierpią nieodwracalną zmianę. Dodatkowo starają się oni uczynić cybernetykę, nadzór i wygodę dla yuppies znormalizowaną częścią życia miasta. To ułatwia gentryfikację przestrzeni, które inaczej wydawałyby się mniej pociągające pozwalając yuppies na komfortowe życie nie musząc nigdy nigdzie chodzić, podczas gdy ich gusta są zadbane przez armię pracowników przygotowujących imprezy i dostawców.

W tym tekście znajdziesz też pewną liczbę ataków na małe, lokalne firmy. Wiele z nich wywołało kontrowersje, gdy zwolennicy małych biznesów wyrażali swoje oburzenie i niezrozumienie, dlaczego ktoś je atakuje. Mamy nadzieję trochę to wyjaśnić i dostarczyć kontekstu, czemu małe firmy to nadal gówno i dlatego zasługują, by być atakowane. Po pierwsze małe firmy to nadal firmy, nie są zwolnione ze swojej roli w kapitalizmie. Po drugie dokładają się do gentryfikacji na równi z pośrednikami, uczelniami itd, ponieważ tworzą wyspy konsumpcji, które zaspokajają gusta yuppies (droga kawa, wymyśle potrawy, sztuczne bibeloty itp). Sklepy będące wyspami konsumpcji sprawiają, że yuppies czują się u siebie, a prawdopodobieństwo, że się wprowadzą / przejmą okolicę zwiększa się. Podczas gdy bodeli (małe sklepy spożywcze, szczególnie w okolicach hiszpańskojęzycznych – tłumacz), chińskie knajpy i fast foody sprawiają, że czują się niekomfortowo (z powodu “przestępczości”, rasizmu, obcości?) i kiedy mówią, że chcą “polepszyć okolicę” mają na myśli, że chcą usunąć wszystkie te ośrodki społecznościowe, które nie są przeznaczone dla nich. Małe firmy tworzą przestrzenie społeczne dla yuppies, gdzie mogą zaspokoić swoje potrzeby społeczne, nie musząc żyć w przykrej rzeczywistości reszty miasta. Dlatego dostrzegamy, że małe firmy nie są bezstronne w walce przeciw gentryfikacji.

Continue reading Akcje bezpośrednie przeciw gentryfikacji Filadelfia 2013-2018

Madryt, Hiszpania: Atak na biuro agencji nieruchomości

W nocy 17 kwietnia okna dwóch agencji nieruchomości w dzielnicy Tetuán zostały zniszczone młotkiem. Na elewacjach pozostawiono wiadomości “Spekulanci” i “Domy należą do tych, którzy w nich mieszkają” z otoczonym A.

Stygmatyzacja i hałas mediów były tylko pierwszą częścią i doskonałym precedensem, by wypełnić dzielnicę policją. Ogłoszenie zbliżającej się instalacji nadzoru wideo w rejonie Alvarado wydaje się doskonałym sposobem na wzmocnienie prześladowań policyjnych, które narastają od ponad roku.

W stygmatyzowanej i zdewaluowanej dzielnicy agencje nieruchomości, developerzy i firmy budowlane zacierają ręce. Jakiś czas temu na sąsiednich ulicach wzniesiono dziesiątki nowych żurawi budowlanych, a od rana słyszymy maszyny i uderzenia przemysłu, który wypełnia swe kieszenie niszczeniem naszego sąsiedztwa. Chcą budować, chcą robić interesy z naszych domów; potem zaczynają się eksmisje i oczyszczanie.

Dziesiątki nowych bloków, w których można gromadzić ludzi poprzez wyalienowany, izolujący rozkład przestrzenny. Wspólna przestrzeń umiera na rzecz gromadzenia zapasów naszego życia. Pojawiają się nowe, czyste lśniące fasady i oczywiście w dobrej cenie (dla nich). Wraz z nimi pojawiają się MiAlcampo, KFC, Decathlon, Rodilla i prawdopodobnie kilka kolejnych banków.

Poziom okolicy rośnie, traci swoją historię, swoją formę, sąsiadów. Ogłoszono nową, czystą, satysfakcjonującą, kontrolowaną okolicę, nowoczesną, luksusową, dochodową … Sąsiedztwo, do którego nie możemy się dostać. Wygodna i idealna dzielnica dla kapitalizmu i kontroli społecznej.

Bronimy naszego życia, naszej przestrzeni, naszej wolności. Za każde wydalenie, za każdy nowy dźwig ogłaszający spekulacje, za każdą kamerę i każdy patrol, który ma na celu zapewnienie, że nędza idzie naprzód z pełnym bezpieczeństwem … Działajmy.

Dla anarchii.

Anarchiści.

anarhija.info

(tłumaczenie z Mpalothia)

 

 

Lipsk, Niemcy: Komisariat policji na dzielnicy Connewitz zaatakowany kamieniami i oblany farbą

Lipsk, 3 luty 2018.

Wieczorem 2 lutego zaatakowaliśmy komisariat na ulicy Biedermann w Lipsku przy pomocy farby i kamieni.

Niemiecka policja to ważny gracz w ostatniej fali represji skierowanej przeciwko ruchom antyfaszystowskim i antyautorytarnym. Posterunek na Connewitz został założony przez władze miasta w 2014 roku, w odpowiedzi na podejmowane przez mieszkańców dzielnicy próby walki z rosnącymi czynszami i represjami, a także atakami na instytucje państwowe. Zadeklarowanym celem było uspokojenie zbuntowanej dzielnicy, poprzez rozmieszczenie sił okupacyjnych.

Policja w żadnym wypadku nie jest “przyjacielem i pomocnikiem”, przynajmniej nie dla mieszkańców Connewitz. Co najwyżej nazywani są tak przez właścicieli nieruchomości, którzy kosztem ludzi promują gentryfikację okolicy. Pomagają również atakowanym faszystom. “Bezpieczeństwo” policji to bezpieczeństwo dla inwestorów i przedsiębiorców.

Chroń swoją dzielnicę przed gentryfikacją, gliniarzami i faszystami!

(źródło Chronik, tłumaczenie z Insurrection News)