Tag Archives: Insurekcja

Wolfi Landstreicher: Od proletariusza do jednostki: ku anarchistycznemu zrozumieniu klasowości

Tekst został pierwotnie wydany w jednym z zinów z serii pt. Willful Disobedience, a następnie w książce pod tym samym tytułem, która jest zbiorem wszystkich esejów napisanych przez Wolfi Landstreichera dla wspomnianego zinu. – CzT

Relacje społeczne związane z klasą i wyzyskiem nie są proste. Koncepcje robotnicze, oparte na idei obiektywnie rewolucyjnej klasy, którą definiuje się w kategoriach jej relacji do środków produkcji, ignorują masę ludzi na całym świecie, których życie zostało im skradzione przez obecny porządek społeczny, a którzy nie mogą znaleźć miejsca w jego aparacie produkcyjnym. W ten sposób koncepcje te prezentują wąskie i uproszczone rozumienie wyzysku i rewolucyjnej transformacji. Aby prowadzić rewolucyjną walkę z wyzyskiem, musimy rozwinąć zrozumienie klasowości takiej, jaka faktycznie istnieje w świecie, nie doszukując się żadnych pewników.

W najbardziej podstawowym ujęciu społeczeństwo klasowe to takie, w którym są ci, którzy rządzą i ci, którzy są rządzeni, ci, którzy wyzyskują i ci, którzy są wyzyskiwani. Taki porządek społeczny może powstać tylko wtedy, gdy ludzie tracą zdolność do określania warunków własnej egzystencji. Tak więc podstawową cechą wspólną wyzyskiwanych jest ich bycie wywłaszczanym, utrata zdolności do podejmowania i realizowania podstawowych decyzji dotyczących swojego życia.

Klasę rządzącą definiuje się w kategoriach jej własnego projektu akumulacji władzy i bogactwa. Choć w obrębie klasy rządzącej z pewnością istnieją istotne konflikty dotyczące konkretnych interesów i rzeczywistej rywalizacji o kontrolę nad zasobami i terytorium, to jednak ten nadrzędny projekt, którego celem jest kontrola nad społecznym bogactwem i władzą, a tym samym nad życiem i relacjami każdej żywej istoty, stanowi dla tej klasy jednolity pozytywny projekt.

Klasa wyzyskiwana nie ma takiego pozytywnego projektu, który by ją definiował. Raczej definiuje się ją w kategoriach tego, co się jej robi, co się jej odbiera. Wyrwani ze sposobów życia, które znali i tworzyli wraz ze swoimi rówieśnikami, jedyną wspólnotą, jaka pozostała ludziom tworzącym tę heterogeniczną klasę, jest wspólnota zapewniona przez kapitał i państwo – wspólnota pracy i wymiany towarowej, ozdobiona dowolnymi nacjonalistycznymi, religijnymi, etnicznymi, rasowymi lub subkulturowymi konstrukcjami ideologicznymi, za pomocą których porządek rządzący tworzy tożsamości, w które można wtłoczyć indywidualność i bunt. Koncepcja pozytywnej tożsamości proletariackiej, jednego, zjednoczonego, pozytywnego projektu proletariackiego nie ma żadnych podstaw w rzeczywistości, ponieważ tym, co definiuje kogoś jako proletariuszkę, jest właśnie to, że ukradziono jej życie, że została przekształcona w pionka w projektach rządzących.

Robotnicza koncepcja projektu proletariackiego wywodzi się z teorii rewolucyjnych Europy i Stanów Zjednoczonych (zwłaszcza z niektórych teorii marksistowskich i syndykalistycznych). Pod koniec XIX wieku zarówno Europa zachodnia, jak i wschodnie Stany Zjednoczone były na dobrej drodze do całkowitego uprzemysłowienia, a dominująca ideologia postępu utożsamiała rozwój technologiczny z wyzwoleniem społecznym. Ideologia ta przejawiała się w teorii rewolucji jako idea, że przemysłowa klasa robotnicza była obiektywnie rewolucyjna, ponieważ była w stanie przejąć środki produkcji rozwinięte w kapitalizmie (które, jako produkty postępu, miały być z natury wyzwalające) i oddać je na służbę ludzkiej społeczności. Ignorując większość świata (wraz ze znaczną częścią wyzyskiwanych w obszarach uprzemysłowionych), teoretycy rewolucyjni mogli w ten sposób wymyślić pozytywny projekt dla proletariatu, obiektywną misję historyczną. To, że jego fundamentem była burżuazyjna ideologia postępu, zostało zignorowane. Moim zdaniem, luddyści mieli o wiele jaśniejszą perspektywę, dostrzegając, że industrializm był kolejnym narzędziem panów do ich wywłaszczania. Nie bez powodu atakowali maszyny masowej produkcji.

Proces bycia wywłaszczanym już dawno zakończył się na Zachodzie (choć oczywiście i tutaj trwa on cały czas), ale na znacznej części Południa świata wciąż znajduje się w początkowej fazie. Od czasu, gdy proces ten rozpoczął się na Zachodzie, nastąpiły jednak istotne zmiany w funkcjonowaniu aparatu produkcyjnego. Wykwalifikowane stanowiska w fabrykach w dużej mierze zniknęły, a tym, czego wymaga się od pracownika, jest elastyczność, zdolność do adaptacji – innymi słowy, zdolność do bycia wymiennym trybikiem w maszynie kapitału. Co więcej, fabryki zazwyczaj wymagają znacznie mniejszej liczby pracowników do realizacji procesu produkcyjnego, zarówno ze względu na rozwój technologii i technik zarządzania, które umożliwiły większą decentralizację procesu produkcyjnego, jak i dlatego, że coraz częściej rodzaj pracy niezbędnej w fabrykach polega w dużej mierze na monitorowaniu i konserwacji maszyn.

Na poziomie praktycznym oznacza to, że wszystkie, jako jednostki, jesteśmy zbędne dla procesu produkcji, ponieważ wszystkie jesteśmy zastępowalne – ten piękny kapitalistyczny egalitaryzm, w którym wszystkie jesteśmy równe zeru. W pierwszym świecie skutkiem tego jest spychanie coraz większej liczby wyzyskiwanych na coraz bardziej niepewne pozycje: praca dzienna, praca tymczasowa, praca w sektorze usług, chroniczne bezrobocie, czarny rynek i inne formy nielegalnych działań, bezdomność i więzienie. Stała praca z jej gwarancją w pewnym sensie stabilnego życia – nawet jeśli to życie nie jest nasze własne – ustępuje miejsca brakowi gwarancji, gdzie iluzje zapewniane przez umiarkowanie wygodny konsumpcjonizm nie mogą już dłużej ukrywać, że życie w kapitalizmie zawsze toczy się na krawędzi katastrofy.

W Trzecim Świecie ludzie, którzy potrafili stworzyć własną egzystencję, czasem nawet trudną, odkrywają, że ich ziemia i inne środki do tego celu są im odbierane, ponieważ maszyny kapitału dosłownie wdzierają się do ich domów i pozbawiają ich możliwości dalszego życia bezpośrednio z własnej aktywności. Oderwani od swojego życia i ziemi są zmuszeni przenieść się do miast, w których nie ma dla nich pracy. Wokół miast powstają slumsy, często liczące więcej mieszkańców niż samo miasto. Bez możliwości stałego zatrudnienia, mieszkańcy tych slumsów zmuszeni są do tworzenia gospodarki czarnorynkowej, aby przetrwać, ale to również służy interesom kapitału. Inni, w desperacji, wybierają imigrację, ryzykując uwięzienie w obozach dla uchodźców i ośrodkach dla nieudokumentowanych cudzoziemców w nadziei na poprawę swojej sytuacji.

Tak więc, wraz z byciem wywłaszczanym, niepewność i zbędność stają się w coraz większym stopniu cechami wspólnymi tych, którzy tworzą klasę wyzyskiwaną na całym świecie. Jeśli z jednej strony oznacza to, że ta cywilizacja towarowa tworzy pośród siebie klasę barbarzyńców, którzy naprawdę nie mają nic do stracenia, by ją obalić (i to nie w sposób wyobrażany przez starych ideologów robotniczych), to z drugiej strony cechy te same w sobie nie stanowią żadnej podstawy dla pozytywnego projektu transformacji życia. Wściekłość wywołana nędznymi warunkami życia, jakie narzuca to społeczeństwo, łatwo może zostać skierowana na projekty służące panującemu porządkowi lub przynajmniej konkretnym interesom tego czy innego władcy. Przykładów sytuacji z ostatnich kilku dekad, w których wściekłość wyzyskiwanych została zaprzęgnięta do napędzania projektów nacjonalistycznych, rasistowskich lub religijnych, służących jedynie wzmocnieniu dominacji, jest zbyt wiele, by je zliczyć. Możliwość końca obecnego porządku społecznego jest tak duża, jak nigdy dotąd, ale wiara w jej nieuniknioność nie może już udawać, że oparta jest na obiektywnych podstawach.

Aby jednak rzeczywiście zrozumieć projekt rewolucyjny i rozpocząć pracę nad tym, jak go zrealizować (oraz opracować analizę tego, w jaki sposób klasie rządzącej udaje się przekierować gniew tych, których wyzyskuje, na swoje własne projekty), trzeba zdać sobie sprawę, że wyzysk nie odbywa się jedynie w sferze produkcji bogactwa, ale również w sferze reprodukcji stosunków społecznych. Niezależnie od pozycji konkretnego proletariusza w aparacie produkcyjnym, w interesie klasy rządzącej leży, aby każdy posiadał rolę, tożsamość społeczną, która służy reprodukcji stosunków społecznych. Rasa, płeć, pochodzenie etniczne, religia, preferencje seksualne, subkultura – wszystkie te rzeczy mogą w istocie odzwierciedlać bardzo realne i znaczące różnice, ale wszystkie one są konstrukcjami społecznymi służącymi do przekształcania tych różnic w role przydatne do utrzymania obecnego porządku społecznego. W najbardziej zaawansowanych obszarach obecnego społeczeństwa, gdzie rynek określa większość relacji, tożsamość w dużej mierze zaczyna być definiowana w kategoriach symbolizujących ją towarów, a wymienność staje się na porządku dziennym w reprodukcji społecznej, podobnie jak w produkcji ekonomicznej. I właśnie dlatego, że tożsamość jest konstrukcją społeczną i w coraz większym stopniu towarem na sprzedaż, rewolucjoniści muszą się nią poważnie zająć, dokładnie przeanalizować jej złożoność, aby wyjść poza te kategorie i dojść do punktu, w którym nasze różnice (w tym te, które to społeczeństwo zdefiniowałoby w kategoriach rasy, płci, pochodzenia etnicznego itd.

I właśnie dlatego, że tożsamość jest konstruktem społecznym i w coraz większym stopniu towarem na sprzedaż, rewolucjoniszcza muszą się nią zająć na poważnie, dokładnie przeanalizować jej złożoność, aby wyjść poza te kategorie, aż do punktu, w którym nasze różnice (w tym te, które to społeczeństwo zdefiniowałoby w kategoriach rasy, płci, pochodzenia etnicznego, etc.) są odbiciem każdej z nas jako pojedynczej jednostki.

Ponieważ w warunkach, w jakich się znajdujemy jako proletariuszki – jako wyzyskiwane i wywłaszczane – nie ma żadnego wspólnego pozytywnego projektu, naszym projektem musi być walka o zniszczenie naszych proletariackich warunków, o położenie kresu naszemu bycia wywłaszczanym. Istotą tego, co utraciliśmy, nie jest kontrola nad środkami produkcji czy bogactwem materialnym; jest nią nasze życie, nasza zdolność do tworzenia naszej egzystencji w kategoriach naszych własnych potrzeb i pragnień. Dlatego nasza walka znajduje swój teren wszędzie i zawsze. Naszym celem jest zniszczenie wszystkiego, co odgradza od nas nasze życie: kapitału, państwa, przemysłowego i postindustrialnego aparatu technologicznego, pracy, poświęcenia, ideologii, każdej organizacji, która próbuje uzurpować sobie prawo do naszej walki, krótko mówiąc, wszystkich systemów kontroli.

W samym procesie prowadzenia tej walki w jedyny sposób, w jaki możemy ją prowadzić – poza i przeciw wszelkiej formalności i instytucjonalizacji – zaczynamy rozwijać nowe sposoby relacji oparte na samoorganizacji, wspólnocie opartej na unikalnych różnicach, które określają każdą z nas jako jednostkę, której wolność rozszerza się wraz z wolnością innych. To właśnie tutaj, w buncie przeciwko naszym proletariackim warunkom, odnajdujemy ten wspólny pozytywny projekt, który dla każdego z nas jest inny: zbiorową walkę o indywidualną realizację.


Źródło: Willful Disobedience (The Anarchist Library)

Wolfi Landstreicher: Bez pytania o zgodę

Tekst został pierwotnie wydany w pierwszym zinie z serii Willful Disobedience, a następnie w książce pod tym samym tytułem, która jest zbiorem wszystkich esejów napisanych przez Wolfi Landstreichera dla wspomnianego zinu. – CzT

System społeczny, który nas otacza, jest ogromny, to sieć instytucji i relacji władzy i kontroli, która obejmuje cały świat. Uzurpuje on sobie prawo do życia jednostek, zmuszając je do interakcji i działań, które służą jedynie reprodukcji społeczeństwa. Jednak ten ogromny system społeczny istnieje tylko dzięki ciągłemu, zwyczajowemu posłuszeństwu tych, których wyzyskuje.

Podczas gdy niektórzy czekają, aż masy lub klasa wyzyskiwana powstaną, ja uznaję, że masy i klasy same w sobie są stosunkami społecznymi, przeciwko którym ja powstaję. Ponieważ to moje życie jako unikalnej jednostki z indywidualnymi pragnieniami i marzeniami zostało mi odebrane i stało się obce w interakcjach i działaniach nie mojego autorstwa. Wszędzie są prawa i reguły, prawa i obowiązki, dokumenty, licencje i pozwolenia… Są też ci z nas, którzy już nigdy więcej nie zechcą pytać o pozwolenie.

Wiedząc, że reprodukcja społeczeństwa zależy od naszego posłuszeństwa, wybieram życie w rozmyślnym nieposłuszeństwie. Nie chodzi mi o to, że będę się starał, aby każde moje działanie łamało jakąś zasadę czy prawo – bo to jest równie mocno zniewolenie wobec władzy, jak i posłuszeństwo. Chodzi mi raczej o to, że ze wszystkich sił, jakie posiadam, będę kreował swoje życie i swoje działania jako własne, nie zważając na władzę… lub uważając ją jedynie za swojego wroga. Robię wszystko, co mogę, aby moje życie nie zostało uzurpowane przez pracę, przez ekonomię, przez przetrwanie. Oczywiście, kiedy robię wszystko, aby moje czynności życiowe i interakcje były moje własne, wszystkie struktury kontroli społecznej starają się stłumić tę iskrę życia, która jest moją osobliwością. I tak bezlitośnie atakuję to społeczeństwo, które kradnie mi życie, z zamiarem zniszczenia go.

Dla tych z nas, które chcą mieć swoje życie na własność bez pytania o zgodę, rozmyślne nieposłuszeństwo musi stać się insurekcją unikalnych jednostek, zamierzających zrównać społeczeństwo z ziemią.


Źródło: Willful Disobedience (The Anarchist Library)

Anonim: Insurekcyjna praktyka anarchistyczna

Tekst ukazał się pierwotnie w zinie pt. “Willful Disobedience” prowadzonym przez Wolfi Landstreichera. Seria tych zinów “była stale rozwijającą się prowokacją skierowaną do anarchistów i innych wędrowników, aby zagłębić się w krytyczną myśl i radosny bunt”. Ten konkretny tekst został napisany przez osobę anonimową. – CzT

Rozwój insurekcyjnej praktyki anarchistycznej na zasadzie projektu wymaga zdolności do krytycznego spojrzenia na to, co się zrobiło. Kiedy czyjeś cele są wystarczająco jasne i zaczynamy rozwijać bardziej precyzyjne pomysły, jak osiągnąć te cele w praktyce z innymi, narzędzie krytyki staje się najbardziej użyteczną bronią w konkretnych realiach walki. Jednakże w tej sferze nie może być ona zredukowana do prostej akceptacji lub odrzucenia, do binarnej logiki “tak” bądź “nie”. Musi raczej obejmować uważne badanie działań, które zdecydowałyśmy się podjąć w świetle naszego celu, jakim jest zniszczenie porządku społecznego poprzez proces insurekcyjny. Jeśli stwierdzimy, że dany rodzaj działania sprowadził nas na złą drogę, wówczas bez żalu zaczynamy od nowa. Zdolność do rozpoznawania błędów i zaczynania od nowa, jeśli to konieczne, odzwierciedla twórczą wyobraźnię i pełną pasji inteligencję, którą powinien posiadać każdy zdrowy ruch insurekcyjny, bez względu na to, jak mały. Niestety, historia – w tym ta, którą sami żyliśmy – jest zazwyczaj traktowana jako mitologia, to znaczy jako wyższa rzeczywistość, którą należy czcić lub jako teologia, którą należy badać jedynie na poziomie doktrynalnym, aby odszukać właściwą prawdę. Osoby anarchistyczne, w szczególności, mają tendencję do tworzenia opowieści o wielkich momentach ze swojej przeszłości. To mitologizujące podejście zamienia naszą historię w serię “chwalebnych porażek”, zamiast w ciągłą walkę, w której popełniono wiele błędów i w której zrealizowano wiele niesamowitych projektów. Nasza historia, definiowana jako seria wielkich momentów i chwalebnych porażek, staje się bezużyteczna dla naszej bieżącej walki. Musimy raczej badać wydarzenia pod kątem tego, czego możemy się nauczyć, co jest praktyczne dla naszej obecnej walki, nie po to, by wymazać piękno i poezję, które można znaleźć w większości historii rewolty, ale by wzmocnić to piękno i poezję poprzez uczynienie ich praktycznymi dla naszej codziennej walki z władzą.

Jednym z ostatnich wydarzeń, które zostało zmitologizowane, jest seria demonstracji blokujących konferencję na szczycie WTO w Seattle w zeszłym roku1. W ciągu następnych miesięcy miały miejsce podobne demonstracje przeciwko różnym ważnym konferencjom, spotkaniom czy zjazdom rządzących. W większości tych demonstracji miały miejsce bardzo realne akty buntu, a ja solidaryzuję się z tymi, którzy ich dokonali. Ale przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, większość z tych wydarzeń została zorganizowana przez działaczy politycznych, których celem było sprawienie, aby ich usłyszano – “mówienie prawdy władzom”, jak wielu z tych małoznaczących polityków lubi mawiać – i którzy byli skłonni negocjować z władzami w sprawie tych wydarzeń. W przeważającej części anarchistki zachowały mitologię stworzoną wokół Seattle i ograniczyły swoje dyskusje i krytyczne analizy do kwestii niszczenia mienia oraz natury przemocy i braku przemocy, utrzymując te dyskusje na gruncie moralnym, na którym to lewicowi organizatorzy polityczni wolą się spierać. Nic z tego nie zagraża mitowi Seattle. Nie otwiera to również pytania, które jest o wiele bardziej interesujące z perspektywy insurekcyjnego anarchizmu: jakie miejsce, jeśli w ogóle, mają takie demonstracje w naszej trwającej walce, w naszym projekcie insurekcyjnym. Nie jest to kwestia odmowy pójścia na takie wydarzenia, ale pójścia na nie, jeśli ktoś się na to zdecyduje, z jasnym zamiarem, w sposób, który wypływa z i wraca do naszej codziennej walki. Zadając sobie tego rodzaju pytania, każdy z nas wyciągnie własne wnioski i będzie działał w konsekwencji, ale jeśli nie będziemy zadawać takich pytań, będziemy nadal wleczeni przez programy władzy i jej lojalnej opozycji, biegając tu i tam bezskutecznie i narzekając, że mitu nie da się przeżyć.

Strzępki informacji, które słyszałem o wydarzeniach w Pradze i o różnych demonstracjach solidarnościowych na całym świecie wskazują na to, że było kilka wyraźnie antykapitalistycznych wydarzeń i że były one w znacznie mniejszym stopniu zdominowane przez “niestosujących przemoc” aktywistów. Poniżej zamieszczam kilka tekstów, które mają zachęcić do dalszej dyskusji nad tymi kwestiami.


1 Opisywane wydarzenia miały miejsce w 1999 r.


Źródło: The Anarchist Library

Argentyna: El Urubu żyje w rewolcie (Naprzód z Czarną Międzynarodówką)

Nie skłamię, mówiąc, że prawie codziennie od ćwierćwiecza jesteś obecny w mojej pamięci, tak jakby to było wczoraj. Ktoś mógłby wątpić w to stwierdzenie, ale ja o to nie dbam, bo z pewnością taka osoba Ciebie nie znała, a tym bardziej nie zna mnie (ani moich najskrytszych uczuć). Nienawidzę “efemeryd”, ale (przy tej okazji…) nie mogę nie napisać tych słów. Twój pistolet się zaciął, a oni strzelili ci w klatkę piersiową. Strzelili ci jeszcze raz, w plecy. Tobie właśnie, który sam pisałeś w swoich wierszach, że nie zamierzałeś zaatakować ich od tyłu. My osoby anarchistyczne tak już mamy,  stawiamy im czoła, wiedząc, że mamy wszystko do stracenia, ale i tak rzucamy się w nierówną walkę, jak Dawid przeciwko Goliatowi. Pamięć o tobie i twojej odwadze, towarzyszu, nadal oświetla naszą walkę…

Byłam wtedy trochę młodsza od ciebie, w połowie lat 90-tych… Banda nastoletnich punków krążyła wokół ciebie, gdy poznaliśmy się na anarchistycznych akcjach.

To właśnie chcę opowiedzieć: opowieści z życia, którymi do dziś z nikim się nie podzieliłam. To były rzeczy, które zrodziły się tylko między nami, Sergio. Wybacz mi, jeśli otworzę moją smutną duszę i podzielę się nimi, jeśli nie zrobię tego teraz, prawdopodobnie nie zrobię tego nigdy. A nigdy to za dużo. Nie ma wątpliwości co do twojego intuicyjnego insurekcjonizmu. Nie musiałeś czytać “Alfredo”, bo nieformalność płynęła w Twoich żyłach i to było zaraźliwe. I wielu z nas zaangażowało się – bez powrotu – w permanentną rewoltę, której (w XXI wieku) daleko do końca. Wręcz przeciwnie, rośnie i owocuje w każdym powstańczym działaniu!

“Starzy wyjadacze” z FORA (Federación Obrera Regional Argentina) dali ci mikrofon w tym pamiętnym momencie pierwszego maja; i my tam byliśmy, osoby towarzyskie z “Grupy X”, tak, pamiętam to dobrze, byliśmy na koncercie zespołu zwanego “Familia Asesina”… Poruszaliśmy się pomiędzy Biblioteca Ingenieros i FLA (Federación Libertaria Argentina) To był burzliwy okres, który można podsumować w dwóch słowach: AKCJA BEZPOŚREDNIA ! Obowiązkowym punktem spotkań był anarchistyczny kiermasz zinów na Plaza Congreso, w sobotę. Nie sposób również zapomnieć o Soli (tak, tej, która została “samobójczynią” w Turynie, ponieważ była zbyt piękna i bojowa pomimo swojego brudnego burżuazyjnego dziedzictwa). Ale przejdźmy już do sedna sprawy, do cholery…

Niektóre obrazy pozostały niezatarte w mej pamięci. Jeden z nich to ten, kiedy podczas Marszu Oporu na Plaza de Mayo, wspiąłeś się z czarną flagą na ten plugawy pomnik i wetknąłeś ją w ręce wielkiej osobistości, ku wielkiej radości przedstawicieli bezpaństwowych plemion, którzy tam wtedy przyszli… Potem poszliśmy powłóczyć się wśród “res-tau-racji” (tak to się pisze?), tych najbardziej ekskluzywnych w okolicy. A ty co zrobiłeś? Wszedłeś do każdej z nich i krzyknąłeś – na cały głos – Jestem głodny! Wyobraź sobie zdziwione miny klientów. Nie wiem, dlaczego tak bardzo cię kochałam. Może dlatego, że tak samo jak Ty kochałam poezję. Recytowałaś mi do ucha swoje nowe wiersze, zanim je napisałaś. Twój oddech jest zawsze obecny we mnie. Jesteś wieczny, wiem to…

Continue reading Argentyna: El Urubu żyje w rewolcie (Naprzód z Czarną Międzynarodówką)

Lena Kafka – Zniszcz Płeć

Płeć jako narzędzie władzy

Płeć to hierarchia, kolejne narzędzie władzy, które rozróżnia i kategoryzuje ciała/osoby. Ciała są podzielone na płcie na podstawie wyglądu, zachowania, pozycji ekonomicznej/społecznej/kulturowej i innych. Kategorie są ułożone w hierarchię, w której mężczyźni i ich praca jest bardziej ceniona niż kobiety i ich praca (praca domowa, opieka nad młodzieżą/osobami starszymi, praca psychologiczna/społeczna, usługi gastronomiczne, handel detaliczny, wszystkie prace oparte na pracy emocjonalnej itp.).

Płeć używa swoich kategorii, aby odgrywać rolę w rządzeniu sferą społeczną w celu zachowania jej reprodukcji. Tworzy podział pracy ze względu na płeć, między męską i żeńską, „mężczyzną” i „kobietą”. Praca kobiet jest mniej ceniona i opłacana, a w przypadku większości prac domowych wcale. Wyceniając pracę kobiet mniej niż tę wykonywaną przez mężczyzn, próbuję się je ekonomicznie uzależnić od mężczyzn w ramach klasy robotniczej. Obowiązkowe poleganie na związkach heteroseksualnych jest tak stare jak cywilizacja i społeczeństwo klasowe. Kobiety są zmuszane, strukturalnie oraz interpersonalnie, do związków z mężczyznami w celu przetrwania i reprodukcji cywilizacji. Jak ujął to „Against the Couple-Form”, „zamiast z esencjalistycznej koncepcji, kategoria kobiet wywodzi się z płciowej metody wyzysku i sprowadza pewne rodzaje pracy do prywatnej, nieodpłatnej strefy”.  Sfery pracy reprodukcyjnej.

Wyzysk ekonomiczny nie jest jedynym sposobem, w jaki rządzi nami płeć. Na poziomie społecznym płeć wyznacza standardy i normy dla naszych ciał i zachowań. Ciała są klasyfikowane w oparciu o drugorzędne cechy płciowe, głos, zachowania, ubiór/ estetykę/pochodzenie etniczne itp. Oczekiwania te różnią się w zależności od sytuacji i pozycji społecznej/kulturowej. Płeć reguluje ciała według pewnych norm, które mają być interpretowane na określone kategorie (mężczyzna/kobieta itp.). Normy te reguluje ściślejsza interpretacja dla kobiet i surowsza kara za ich przekroczenie. To właśnie płeć każe kobietom myśleć, że jesteśmy za mało lub za bardzo trochę czymś jednym, a trochę drugim. Płeć reguluje to jak się poruszamy („w nocy nie jest bezpiecznie”) i nasze możliwości („to nie jest to, co robią kobiety”, „kobiety nie powinny robić tego czy tamtego”). Płeć wytwarza nasze lęki/pragnienia bycia „męskimi” i „kobiecymi”, aby sprostać kapitalistycznemu ideałowi łatwych do zidentyfikowania, kategoryzowania i przewidywalnych ciał i działań. Płeć rządzi sferą społeczną.

Zarządzanie i płeć definiują wszystkie aspekty hierarchii cywilizacji. Zarządzanie to regulacja, normalizacja i (re) produkcja ciał/ludzi i terytorium. Czyni to poprzez więzienia, policję, nadzór, granice, płeć, pracę, eksmisje, szkołę, rasizm, zadłużenie, ksenofobię itp., tworząc klasę tych, którzy korzystają, i klasę tych, którzy cierpią.

Czym jest to, co ma być zrobione

Każdy w środowisku wie, jak całkowicie zniszczyć, znieść cokolwiek, rozbić to czy tamto. Płeć to tylko kolejny aparat, który należy rozbić, spalić i rozrzucić pozostałości. Aby zniszczyć taki aparat, musimy zniszczyć jego korzenie. Lecz po drodze jest gleba, która zakrywa je i chroni. Policja, rasiści, mizogini – patriarchowie wszelkiej maści – to jest gleba, którą musimy przekopać.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Konfrontacja z policją wymaga bojowości (czujność + świadomość + wiedza taktyczna), a bojowość ta wymaga zaangażowania i przygotowania, na które wiele osób nie jest gotowych. W większości „środowisk postępowych” przejście do ofensywy jest postrzegane jako pochopne, nierozważne lub w najgorszym przypadku jako reakcyjne. Rewolucjoniści wiedzą, że ci, którzy czekają, aż uderzy ich ofensywa państwa, którzy czekają, aż jakaś tragedia zostanie wykorzystana jako dźwignia i usprawiedliwienie reform, są prawdziwymi reakcjonistami. Rewolucjoniści muszą wyjść poza półśrodki, poza reformy, ustępstwa i wycofywanie się, i naciskać na oderwanie się od normalności codziennego życia. Musimy dążyć do powstania przeciwko wszelkiej władzy.

“Insurekcja Która Nadchodzi” stwierdza: „Celem każdej insurekcji jest aby stała się ona nieodwracalna”. Odnalezienie się w takiej nieodwracalnej sytuacji oznacza wykopanie korzeni i rozmontowanie patriarchatu oraz wszystkich innych form hierarchii. Mówiąc bardziej realnie, oznacza to, że mamy  społeczności i przestrzenie, które są nie tylko bezpieczne, ale także stanowią zagrożenie dla tych, którzy sprzeciwiają się naszym pragnieniom i naszym przestrzeniom. To nie tylko bezpieczna przestrzeń dla grupy czytelniczej, ale odzyskane terytorium zdolne do zaspokojenia potrzeb klasy robotniczej/ kobiet/wykluczonych (wolne od przemocy wynikającej z istnienia płci). Te przestrzenie nie spadną nam z nieba. Stanie się to poprzez okupację pogranicza i miejsc produkcji lub mniej formalnych terytoriów oporu, takich jak grupa przyjaciół, którzy trzymają się razem, stworzymy lub odzyskamy przestrzeń dla wszystkich.

Żadnego chowania się, żadnych panów

Nasza insurekcja wymierzona w płeć nie może kończyć się tylko na samoidentyfikacji płci czy nowej liście terminów, których wszyscy powinni się nauczyć i szanować. Insurekcja musi przekroczyć te granice, aby swobodniej bawić się działaniem, zachowaniem, seksualnością itp. Tak aby robienie lub czerpanie przyjemności z tego czy innego nie wtłaczało cię do jakiejś ograniczającej roli.

                                                                                       Lena Kafka

(tłumaczenie z The Anarchist Library)

Pro-fest Grupy Wojennej Prostytutek

PRO-FEST GRUPY WOJENNEJ PROSTYTUTEK

Jesteśmy kurwami z najgorszego koszmaru tego gównosystemu.

GWP [Grupa Wojenna Prostytutek] jest międzynarodowym kolektywem złożonym z anarchistycznych rewolucyjnych queerowych insurekcyjnych PROSTYTUTEK: powstajemy zdając sobie sprawę o naszej sile, używamy naszych pro-fesjonalnych ILLEGALISTYCZNYCH umiejętności aby sabotować naszych ideologicznych przeciwników. Rozbroimy, a następnie zniszczymy tych, którzy podtrzymują wobec nas Wojnę Społeczną – WOJNĘ, będącą nieodłączną częścią narzuconego nam faszystowskiego kapitalistycznego gówno-systemu. Starają się nas prześwietlić ci bezsilni konformiści, za pomocą swoich chorych perwersji takie jak „Judeo-X-ańska Moralność”, „Prawo i Porządek” oraz „Sprawiedliwość” – które służą tylko do emocjonalnego, duchowego i fizycznego GWAŁTU na nas.

MALA-PRO-PIZMY:

  1. Niektórzy rzekomi Anarchiści wierzą w to, że Prostytutki są eksploatowane w standardowym i płytkim modelu płciowym. Odrzucamy to; jesteśmy całkowicie Transgresywne oraz Obrazoburcze. Nie ma binarności, a tylko maksymalnie płynna płciowość oraz seksualność, którą określamy mianem QUEER. Samoistnie odrzucamy i przekraczamy wszelkie „normy” kulturowe, prawne, religijne, Kapitałowe – które służą tylko i wyłącznie do naszej Opresji oraz do nakierowywania władzy i bogactwa w stronę tych samych smutnych, chorych, elitarnych ludzi, błagających nas następnie o wsparcie seksualne.
  2. Prostytucja jest zazwyczaj uważana za z natury profesję apolityczną. Okaleczające kopnięcie metalowym butem w jajca takiemu twierdzeniu! Jako anty-workerystki wierzymy w następującą maksymę: jak najmniejsza praca, za jak największą płacę. Absolutnie nie interesują nas żadne karierowiczowskie czy „szanowane” słabo płatne prace. Jako otwarte HORYZONTALISTKI, uważamy ikonę wyidealizowanego, robotniczego (np. szczęśliwego ale biednego), „szlachetnego” proletariusza jako mocno ubliżającą, ze względu na swój stale trwający Orientalistyczny mit o byciu „szlachetnym dzikusem”. Zbieramy fundusze na naszych własnych zasadach by móc decydować o naszej Autonomii, o naszym czasie oraz wolności, dzięki którym odkrywamy naszą ukrytą Siłę, i dzięki którym możemy obdarzać solidarnością tych, których darzymy szacunkiem za przeprowadzanie akcji ofensywnych przeciwko systemowej kontroli. Odrzucamy tzw. prawa pracownicze oraz dekryminalizację Prostytucji, których domagają się finansowane przez państwo grupy zajmujące się „pracą seksualną” – uznajemy te starania za zwykły reformizm. Jako Prostytutki, dostajemy więcej hajsu do ręki pracując w brudnym podziemiu, niż gdybyśmy miały legalnie pracować dla jakiegoś szefa. Zabawiamy się naszą nielegalną pozycją kryminalną.

DLATEGO nie pragniemy reformować systemu. Jesteśmy oddane jego Całkowitemu Unicestwieniu!

Prostytutki mają jedyny w swoim rodzaju dostęp do „elit”: czy to do przemysłowców i innych podobnych do nich robaków społecznych, do naszych wspaniałych reprezentatywnych polityków, przywódców religijnych, ultra-bogatych czy ich brudnych sługusów. Natarczywie przeznaczają oni na nas swoje brudne pieniądze, zarówno dlatego bo żałośnie pragną afirmacji, ale również dlatego ponieważ jest to dla nich antidotum na swoje nędzne życie. Z tego właśnie powodu, to my posiadamy moc do siania terroru oraz upokorzenia w ich kierunku! Jesteśmy w unikalnym miejscu, dzięki któremu możemy ujawniać ich hipokryzję oraz żałosne upodobania… gdy płacą nam za nasranie im na twarz, czerpiemy z tego aktu o wiele więcej przyjemności, niż mogłyby pojąć ich tępe emocjonalne reakcje.

Pod naszymi słodkimi uśmieszkami i udawaną rozkoszą, wciąż obserwujemy. Czekamy tym samym na moment, aby w końcu uderzyć, ośmieszyć, ujawnić oraz torturować tych, którzy są współwinni w uwiecznianiu systemów państwowej kontroli, faszystowskich kapitalistycznych represji oraz wojny społecznej. Po kryjomu i kreatywnie uwalniamy nasz GNIEW. Posmakujcie NASZEJ WOJNY, śmiecie!

Niniejszym wzywamy nasze queerowe i genderfluid towarzyszki-kurwy z całego globu, do spełnienia insurekcyjnego mokrego snu. Żadna akcja ofensywna nie jest przesadą, gdy wyprowadzamy sabotaż tym, którzy określają się jako nasze „pany”, lub wojskowym piechurom którzy uwieczniają Wojnę Społeczną. Opowiadamy się za złodziejstwem, narkotyzowaniem, porywaniem, zbieraniem informacji, wyprowadzaniem zamachów, publicznym ujawnianem oraz korumpowaniem ich dzieci. O naszych sukcesach będziecie słyszeć spod baneru Grupy Wojennej Prostytutek: Komunikaty będą się pojawiać szybciej i częściej niż napalony skorumpowany gliniarz.

Stoimy Solidarnie z wszystkimi anarcho-kurwiarskimi sabotażystkami, walczące podczas tej wojny społecznej, za pomocą wszelkich niekonwencjonalnych i bezpośrednich metod będące w zasięgu ręki. Avante Grupa Wojenno Prostytutek! Nie odwracamy się, nie poddajemy się – dopóty ostatni pies nie zawiśnie na zakrwawionym krawacie ostatniego przemysłowca! VIVA LA PUTA!

(Tłumaczenie z Prostitutes’ War Group)

Minneapolis, U$A: Bitwa o Posterunek Trzeciego Okręgu – Osobista relacja

Gdy dotarłem popołudniu na teren Trzeciego Okręgu [policyjnego], atmosfera była jowialna, podczas gdy tysiące osób chillowało sobie przy palącym się samochodzie w rozpieprzonym Targetowym [amerykański supermarket] mini-markecie. Na tle spalonego szkieletu dwupiętrowego budynku z którego wylewał się wodospad żaru, ludzie celebrowali zarówno swój sukces, jak i surrealizm całej sytuacji. Wokół Targetowego parkingu krążyły wypełnione ludźmi pojazdy, z których wydobywały się okrzyki namawiające do jebania policji, oraz utwór Lil Boosie: „Fuck the police”, który stał się hymnem tamtych zamieszek.

Gdy już zaszło słońce, a oblężenie posterunku z Trzeciego Okręgu się już poważnie zaczęło, wszystkie kotłujące się w protestujących emocje – przemieniły się w gniew. Ostatecznie, wybito posterunkowi okna, a następnie się do niego włamano. W ramach ostatecznej walki o terytorium i w akcie tchórzostwa, psy ukryły się na tyłach komisariatu, z którego wypuszczali w kierunku wkurwionych włamywaczy gaz łzawiący. Zirytowani, oraz w nastroju do walki wolni ludzie północy, cisnęli różne przedmioty zza tarcz zrobionych z dykty, w stronę ukrywających się psów. Z kończącą się amunicją oraz bez szans na wygraną, psom nie pozostało już nic innego, jak tylko zdecydować się na żałosne wycofanie się z bitwy. Nareszcie, posterunek – a razem z nim okręg – zostały przejęte.

Continue reading Minneapolis, U$A: Bitwa o Posterunek Trzeciego Okręgu – Osobista relacja

Nikt nie nadchodzi by ciebie ocalić, Towarzyszu.

Jest to tekst gościa, który zniknął ze sceny i jego imienia nie ma co przypominać. Zniknął w atmosferze skandalu, jednak sam tekst jest ciekawy, a osoba, która to tłumaczyła o tym nie wiedziała i ponieważ ktoś się napracował publikujemy ten tekst. 

Nikt.

Na horyzoncie nie majaczy żadna rewolucja, nie ma żadnej partii, żadnej wielkiej idei, dzięki której ludzkość odkryje swój pełny potencjał i oswobodzi nas z naszych łańcuchów.

Nie ma żadnej awangardy, żadnego celu, żadnej sekretnej metody, której wszyscy moglibyśmy użyć, by zmusić potężnych do pogodzenia się z losem przeciętnej egzystencji.

Byli już pretendenci. Są kapłani i alfonsi i fałszywi bogowie nakazujący ci, by ich wielbić. Dadzą ci nieśmiertelne „nauki” i tożsamości, zapewnią cię, że jeśliby tylko wystarczająco ludzi przywdziało mundur, czy wypowiadało właściwe słowa, wszystko byłoby okej.

Są oczywiście ci, którzy zaprzeczyliby nawet temu, ci którzy nie zgadzają się na jakiekolwiek działanie bez rozplanowania każdego detalu. Kto będzie prowadził szkoły, kto zbuduje drogi, jak płonące opony i blokady podniosą nasz ślad węglowy?

Nazwą twoje plany naiwnymi, niepraktycznymi, Insurekcyjną fantazją.

Powiedzą to na wpół śpiąc.

Oni, tak przenikliwi, chrapią i mówią, że „czekają, aż lud powstanie.” Lud powstawał i był zgniatany. Occupy zawiodło, Standing Rock zawiodło. Wszystko co pozostało, to ty i ja.

Oni, tak silni, chrapią i mówią, że czekają, aż zabiorą im ich prawa, prawo do zgromadzeń albo prawo do głosowania na niewidzialny program, którego nie będą przestrzegać. Gdzie byli, gdy uchwalono Patriot Act, NDAA? Składali petycje, narzekali, przegrali.

Powiedzą, że czekają na jakieś wielkie wydarzenie we wszechświecie, który codziennie ma ich milion. Każdego dnia kryteria się zmieniają, każdego dnia stają się coraz bardziej bierni i starzy.

Każdy czeka, a nikt nie chce zacząć, każdy chce dołączyć, lecz nikt nie chce budować. Wszyscy czekają na wielki i generalny bunt, ale ukradnij jabłko albo spal radiowóz, a nazwą ciebie awanturnikiem.

Każdy jest pewien, że zmiana czeka za rogiem, że boskie siły skierują nas na odpowiednią drogę. Każdy jest pewien, że czas jest po jego stronie, że ci dobrzy zawsze wygrają i że wszystko nie może się przeciągać w nieskończoność. Wszyscy mówią, że rewolucja jest jak najbardziej możliwa bez rozlewu krwi i urazy, że wszyscy zostaną wysłuchani i otrzymają opiekę.

Wszyscy są pewni, że rewolucja przybędzie jak paczka z amazona: szybko, czysto i gotowa by się nią cieszyć zaraz pod ich drzwiami. Mają dzieci, rozumiesz, muszą stawić je na pierwszym miejscu, ale z wielką chęcią przejdą po twoim trupie, gdy już wybudujesz im drogę, po której mogą się przespacerować.

Wszyscy czekają. Czekają na coś. Czekają na kogoś, kogoś, kto mógłby ich ocalić.

Nie przyjdą by ocalić ciebie, Towarzyszu.

Nikt nie przyjdzie.

Ci ludzie umrą tak samo, jak żyli. Pozostaną dokładnie tam, gdzie są, na kanapie, bawiąc się w internecie, bo nic ich to nie kosztuje. Jak knebel z kulką zakładany na „specjalne noce”, polityka jest perwersją sprawiającą, że czują się inni.

Zawsze wiele mówią o uczuciach, o tym, jak wiele „solidarności” potrzebują, i jak wiele dają jej innym. Za każdym razem gdy czarne dziecko leży w kałuży swojej własnej krwi, naprawdę źle się czują. Naprawdę. Ale widzisz, mają pracę i rodziny, i seriale do oglądania, i samochody do utrzymania.

Będą cierpieć razem z tobą, towarzyszu, gdy stracisz swoją pracę. Ba, będą nawoływać do Strajku Generalnego i robić plakaty, odznaki i przypinki! Pod warunkiem, że jest to weekend i nie święto oczywiście, jak również z wystarczającym wyprzedzeniem, by móc poprosić o wolne.

Coraz bardziej pragną się zestarzeć, ci ludzie, szczęśliwi, wiedząc, że jeśli mieliby szansę, dokonaliby czegoś spektakularnego. Będą mieli fajne małe pogrzeby, nie smutne, na których przeciętne życia będą celebrowane przez mówienie o tym, jak „dzielni” byli i jak „zaciekle” walczyli o wolność.

Czyją, o tym nigdy się nie wspomina, o tym jak i gdzie, z grzeczności się nie dyskutuje.

Są ich miliony, Towarzyszu. Zawsze były. Urodzą się, powiercą się przez chwilę i wrócą do dziury, z której wyleźli.

Czekają na bycie prowadzonymi, obserwują, gdzie mogą dołączyć i cierpliwie czekają na kogoś, kto wepchnie im jedzenie do ust i pomoże żuć.

Zaczekasz na nich, Towarzyszu?

Zaczekasz na tych samych ludzi, którzy wolą, byś TY cierpiał, i byś TY zginął, aby oni mogli się bawić bez ryzyka?

Zaczekasz na ludzi, którzy nie ruszą palcem by tobie pomóc, dopóki nie będą musieli martwić się o to, że wpadną w kłopoty i zanim wszystkie trudności zostały rozwiązane?

Będziesz czekał i kreślił plany by przekonać tych, którzy potrzebują przekonywania, którzy nie ruszą się o centymetr, dopóki nie będą wiedzieli, ile drzew zostanie zasadzonych w każdej nagle darmowej szkole dla głuchych i ślepych?

Zaczekasz na ludzi, którzy twoje działania nazywają grzechem i modlą się przed policyjnymi pałkami?

Będziesz czekał aż cała planeta zgodzi się na ideę, monumentalne wydarzenie, które byłoby pierwsze w naszej historii?

Czy jesteś przygotowany, drogi towarzyszu, by umrzeć tak samo jak oni, otoczony przez tanie partyjne przysługi i jeszcze tańszą muzykę, podczas gdy twoi przyjaciele śpiewają hymny banalnej egzystencji?

Czy weźmiesz sprawy we własne ręce?

Nie bierz mnie za idiotę towarzyszu, i mam nadzieję, że nim nie jesteś. Nie chcę umrzeć i nie chcę trafić do więzienia. Nie mam pożytku z męczeństwa bo chcę żyć wolny, tak samo jak ty.

Jednak jeśli jesteś przygotowany do działania, do odłożenia na bok sprzeczek i by prawdziwie budować, być może masz szansę. Ty i Ja. Mam dość gadania o nich.

Co jeśli skupilibyśmy się na zdobyciu wolności? Co jeśli zbudowalibyśmy struktury potrzebne, by tego dokonać? Co jeśli zamiast sprzeczania się o fryzury czy kolory flag, kłócilibyśmy się o rośliny do zasadzenia, czy sklepy do obrabowania? Co jeśli stworzylibyśmy unię, gang, przeznaczony do zdobycia tej wolności. Co jeśli przestalibyśmy kłócić się w internecie, zebrali się i zostali prawdziwymi towarzyszami, takimi, którzy mogą ukrywać się wzajemnie przed policją i zapewniać bezpiecznie miejsce do przenocowania?

Co jeśli moglibyśmy polegać na sobie nawzajem tak bardzo, że czułbym się bezpiecznie wszędzie gdzie pójdę, bo wiedziałbym, że cios w jednego naprawdę jest ciosem we wszystkich? Co jeśli nie czekalibyśmy na apokaliptyczną wojnę, i zamiast tego zaczęlibyśmy prowadzić NASZĄ wojnę każdego dnia, wojnę przeciwko wszystkiemu, co nas zniewala?

Co jeślibyśmy to zrobili? Co jeśli odłożylibyśmy teorie na bok i skupili się na tym? Dlaczego nie?

Dlaczego czekać?

Nikt nie nadchodzi by ciebie ocalić, Towarzyszu.

Nikt.

Wszystko więc zależy od ciebie i mnie.

Insurekcja w czasach koronawirusa

Uwagi od osoby tłumaczącej:

Oryginalny tekst został opublikowany 14.03.20 przez autorów mieszkających na terenie włoskim. Jako że obecna sytuacja epidemiologiczna zmienia się gwałtownie z dnia na dzień, pewne rzeczy w tym tekście są już nieaktualne, a niektóre działania tutaj opisane mogą wprowadzić teraz w niebezpieczeństwo nie tylko praktykujących – ale również osoby niewinne. Pamiętajcie – zawsze podchodźcie krytycznie do wszelkich tekstów i miejcie na uwadze okoliczności, miejsce i czas w jakich tekst został napisany. Trzymajcie się podczas tej pandemii!

– osoba tłumacząca

Wreszcie – nadeszło w końcu destabilizujące wydarzenie, które może zablokować system kapitalistyczny. Najciekawszą rzeczą jest to, że ta destabilizacja nie wyniknęła z działań rewolucjonistów, terytorialnych grup społecznych czy populacji pochłoniętej w rewolcie. Wydarzenie to wyszło z samego serca kapitalistycznego organizmu i rozprzestrzenia się równie szybko co wirus w organicznym ciele, blokując swoim działaniem wszelkie funkcje systemowe.

Continue reading Insurekcja w czasach koronawirusa

Meksyk: Kolektyw Anarchistek Walczących wzywa do udziału w Czarnym Bloku na 8 marca. “Marsz o życie, życie dla insurekcji”

„Rządzący na całym świecie są mniejszością. Dlatego uciekają się do terroryzmu, przestępstw i manipulacji za pośrednictwem swoich regularnych kanałów: sił zbrojnych, środków (de) informacji i teatru politycznego…” – zasłyszane podczas chilijskiej insurekcji

Jesteśmy kolektywem anarchistek walczących, które dołączają do wezwania do utworzenia czarnego bloku anarchistycznego 8 marca.

Wyjdźmy na ulice, potwierdzając piękną praktykę anarchistycznej przemocy. Bez przywódców i partii, z dala od koordynacji grup i kolektywów, z dala od bawienia się w petycję, z dala od hegemonicznego feminizmu, czy to partyzanckiego, akademickiego czy altruistycznego. Nasza walka jest przeciwko patriarchatowi, który stanowi podstawę rodziny, państwa kapitalistycznego, wszystkich religii i wszystkiego, co nas uciska.

Walczymy o zniszczenie wszystkiego, co istnieje. Stawką jest nasze życie.

Nie należy błagać o prawo do życia i do podejmowania własnych decyzji dotyczących naszych ciał, należy je poprostu podejmować! Dlatego nie szukamy dialogu, nie chcemy reform, nie domagamy się zmiany prawa, nie żądamy praw, promujemy walkę z władzą i wszystkimi jej obliczami.

Walczymy przeciwko wszelkiej władzy, dlatego nasz okrzyk bojowy to: Ani Boga, Ani Pana, Ani Męża!

Dołączamy również do wezwania kolektywu Las Brujas (Wiedźmy), wzywającego do strajku na całym terytorium tak zwanego Meksyku, i jak mówią same Fenomenicas Brujas oraz inni powstańcy: jeden dzień to za mało dla całej naszej wściekłości! Dlatego popieramy propozycję gorącego marca, przedłużającą się walkę uliczną i wstrzymanie pracy na cały marzec.

Zniszczenie pracy jest częścią naszego planu wiodącemu do całkowitego wyzwolenia, zacznijmy się uwalniać!

Rozpierdolmy bramki metra na cały marzec, kontynuujmy strajk w szkołach, zajmijmy wszystkie place w kraju i opuśćmy stanowiska pracy, skonfrontujmy się ze wszystkimi instytucjami, które propagują patriarchalne rządy (Kościół, państwo i kapitał), rozpierdolmy nie tylko szklany sufit, ale również niebo nad nim, gdzie mieszka ten chujek zwany bogiem.

Zapraszamy wszystkie anarchiczne osoby i kolektywy do przyłączenia się do walki z patriarchatem, a tych, którzy nie zgadzają się z naszymi metodami i nadal wierzą w reformy, w pokojową walkę, obietnice państwa i ich Pana Jezusa, zachęcamy, aby nie wchodzili nam w drogę: 8 marca to nie dzień świętowania, to dzień wojny.

Nie zaakceptujemy obecności żadnych partii politycznych ani organów rządowych. Jeśli chcą uczestniczyć, powinni zdawać sobie sprawę z konsekwencji… Wiemy, jak odróżnić wroga.

Wiemy, że urzędnicy rządowi przygotowują strategię zniszczenia nas… Zaprojektowali trasę, przez którą chcą aby marsz przeszedł, a ich błogosławione zabytki, instytucje i sklepy są strzeżone, zaznaczyli miejsca, w których planują nas uwięzić, wezwali Gwardię Narodową w cywilnych ubraniach, aby przyłączyli się do 3000 policjantek, aby nas represjonować, po raz kolejny nakazali urzędnikom państwowym, a wyznawcy AMLO (prezydent Meksyku – Andrés Manuel López Obrador) utworzą „kordon pokoju”, aby uniemożliwić nam demonstrację…

DLA NAS, KAŻDY KTO WYBIERA DRUGĄ STRONĘ BARYKADY, JEST NASZYM WROGIEM, MĘŻCZYZNA CZY KOBIETA, CYWIL CZY GLINIARZ. 

Wyjdźmy poza zaplanowane trasy, stwórzmy chaotyczny i niekontrolowany Czarny Blok, który daje życie Anarchii.

Walka z patriarchatem to walka z państwem i kapitalizmem!

Ani Boga, Ani Pana, Ani Męża!

Dla kontroli naszych żyć!

Dla zniszczenia płci!

Zniszczmy wszystko, co nas dominuje i uwarunkowuje!

Za anarchistyczne napięcie powstańcze!

Za całkowite wyzwolenie!

NIECH ŻYJE ANARCHIA!

Kolektyw Anarchistek Walczących “Alegría de Vivir la Vida”,
Meksyk, 28.02.2020

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)