Pracownicy zjednoczeni są zwyciężeni

Nadesłano anonimowo, osoba autorska odnosi się tu do pracy Afredo M. Bonanno – “Let’s Destroy Work, Let’s Destroy the Economy“. Podsyłajcie teksty na czarnateoria [at] riseup [dot] net.

Nie wszyscy, którzy pracują, są pracownikami, i nie wszyscy pracownicy pracują. “Klasa pracownicza” (a więc i “pracownik”, jej atom, i model klasowy w ogóle) to wymysł tych, którym społeczeństwo wydaje się na tyle nieskomplikowane, że sprowadzenie go do mieszanki generalizujących kategorii i opisanie za pomocą prostackich mechanizmów brzmi jak dobry pomysł. Przydatne to wszystko tylko dla tych, którzy dzielą, by rządzić – reszcie z nas tylko przeszkadza.

Praca nie byłaby możliwa gdyby nie miliardy tych, którzy pracując i będąc zarządzanymi zaczęli się z nią identyfikować (pracowników), czy przynajmniej się do niej przyzwyczaili. Narzekają, że są „wyzyskiwani”, że odbiera się im owoce ich wysiłków, że muszą uczciwie pracować, podczas gdy rządzący bawią się za ich „uczciwie zarobione pieniądze” kradzione im w podatkach. Niesamowita to niesprawiedliwość, jeśliby tylko spojrzeć, jaki „dobrobyt” wytwarzają: coś im się za podtrzymywanie świata konsumpcji i towaru powinno należeć. Mówi się nam, że pracownicy są filarem tego społeczeństwa. Jeśli tak, to nic dziwnego, że żyjemy w takim koszmarze.

Państwo to, wśród wielu innych rzeczy, niezwykle skuteczny pośrednik. Jest jak zabrudzony filtr, odsiewając z życia wszystko to, co nie pochodzi od niego, przy okazji zanieczyszczając je własnymi toksynami. Kiedy jakakolwiek organizacja (na przykład syndykalistyczny związek zawodowy czy federacja anarchistyczna) próbuje pośredniczyć w naszym organizowaniu się – w sięganiu po to, czego pragniemy – pokazuje, czym tak naprawdę jest: kolejnym odpadkiem na filtrze państwa. Gdy mówi: „Organizujcie się!”, ma na myśli: „my wam pokażemy, jak się odpowiednio zorganizować – sami nie potraficie”. Sprzeciwia się centralizmowi, myśląc, że ukatrupiła bestię państwowości, całkowicie ślepa będąc na to, jak rozproszone i niehierarchiczne są relacje władzy. Widzi klasę pracowniczą jako od kapitalizmu odrębną i jedynie przez niego uciśnioną, nie dostrzegając tego, że o ile kapitalizm może funkcjonować bez klasy pracowniczej (co ostatnie dziesięciolecia potwierdziły, a teraźniejszość potwierdza), klasa pracownicza jest niczym bez kapitalizmu.

Wmawia się nam, że musimy tolerować nasze łańcuchy – przecież nie można mieć wszystkiego od tak od razu.

Kapitalizm nie doświadcza kryzysu – jest kryzysem. Jest w stanie poradzić sobie z milionowym bezrobociem, z szalejącą inflacją czy miażdżącą deflacją, wszystkie te rzeczy są jego przejawami. Kryzys nigdy nie stwarzał dla niego żadnego zagrożenia, podobnie jak rewolucja. Tak jak w czasie „stabilności”, prawa pracownicze są opium państwa i Kapitału, tak w momencie „kryzysu”, walka klasowa i inne formy „oporu” są pułapką, a organizacje pracownicze przynętą. Dzięki temu pracownicy siedzą potulnie, gdy im się mówi, że i tak nie ma sensu się wychylać, a raz na jakiś czas można pozwolić im się wyżyć; i rytm życia społecznego toczy się własnym tempem. To, czy kapitalizm jest zagrożony, zależy w pełni od nas, nie od relacji klasowych czy „praw” ekonomii. Wybierajmy własne bitwy, bo jeśli damy narzucić sobie front, bardzo szybko wezmą nas w ogień krzyżowy.

Pracownicza niewola nie byłaby więc możliwa bez zdolności części pracowników do wiary w swój wyzwoleńczy potencjał. Nazywają siebie proletariatem i prekariatem; zaklinają rzeczywistość w nadziei na to, że używając innych słów będą bardziej wolni. Są niewolnikami pragnącymi biczować się sami gdy osiągną już swoją „samorządność” i będą w stanie „wspólnie zarządzać środkami produkcji”. Ich masochizm jest tak silny, że jedyne wyobrażenie o wolności sprowadza się do bycia swym własnym katem. Myślą, że stoją Kapitałowi wbrew, podczas gdy ich rewolucyjność jest tylko trybikiem w maszynie. Nawet jeśli strajk generalny nie byłby dla niego wyłącznie dużym, łatwym do trafienia celem i rzeczywiście doprowadził do czegoś, co z pracowniczej perspektywy można by nazwać sukcesem, wynikiem takiej skutecznej „pracowniczej rewolucji społecznej” byłaby wyłącznie inna forma kapitalizmu; z larwy pracy nie rozwinęło się jeszcze nic poza nim. Nie „przewaga ekonomiczna” decyduje o potędze państwa – gdyby nie pracownicze sprowadzanie wszystkiego do ekonomii i produkcji, w ogóle nie byłaby problemem.

Front pracowniczy to zwykłe kłamstwo.

Jeśli więc chcesz się organizować, a nie być organizowanym, przestań być pracownikiem.

Walka klasowa nie jest twoją walką – tylko TWOJA walka jest twoją walką. Walka klasowa nie jest naszą walką – tylko NASZA walka, jest naszą walką.

Walczmy więc razem na podstawie tego, co czyni nas wyjątkowe, nie w oparciu o to, co nas niszczy.

A zamiast niszczenia siebie, w nadziei na lepszy świat i wolność:

zniszczmy pracę, zniszczmy gospodarkę!

Hrabstwo Los Angeles, U $ A: Podpalenie vana należącego do Amazon

Otrzymano on 04.05.2020:

W odpowiedzi na wezwanie do autonomicznych, zdecentralizowanych akcji majowych, podpaliliśmy furgonetkę Amazon w hrabstwie Los Angeles.

Nie mogliśmy siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak COVID-19 zamienia centra zatrzymań ICE w pełne obozy śmierci.

Amazon zapewnia serwery w chmurze, w których znajduje się system Investigative Case Management, baza danych wykorzystywana przez ICE i inne agencje federalne do kompilacji danych publicznych i prywatnych w celu śledzenia i deportowania imigrantów. Amazon odgrywa rolę w każdym nalocie; każda separacja rodzinna; i każda śmierć z rąk ICE. Celem tej akcji było uświadomienie, że firmy takie jak Amazon, zapewniają krytyczną infrastrukturę do systemu egzekwowania granic.

W solidarności z migrantami prowadzącymi obecnie strajk głodowy w obiektach ICE w całym kraju. W solidarności z pracownikami magazynów i sklepów spożywczych biorących udział w majowych dzikich strajkach.

Przeciw nałożeniu granic i rozprzestrzenianiu się państwa nadzoru.

-Anarchistyczny ogień

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)

Szwajcaria: Queerowo- feministyczna akcje na Noc Walpurgii i 1 Maja w Zurychu i Bazylei.

Zurych: Queerowo-Feministyczne Pozdrowienia

W nocy, 1 maja, queerowo-feministyczny symbol, przeciwko pierdolonym zbędnym represjom i w imię rewolucyjnego 1 Maja, został wyświetlony na silosie, tak żeby był widoczny z daleka.

Rewolucja będzie queerowo feministyczna, albo nie będzie jej wcale!

Antykapitalizm, feminizm, same dobre rzeczy. Zdrowie wszystkich, którzy walczą w dzisiejszych czasach z represjami, przemocą domową, warunkami wyzysku, przeciwko granicom, rasizmowi i seksizmowi (oraz wszystkim innym mechanizmom niesprawiedliwości i dominacji). Głowa do góry! Walka pozostaje intersekcjonalna, widoczna i nieprzerwana!

Bazylea: Seksistowska Przemoc należy do Systemu!

W nocy, 30 kwietnia, zrobiło się kolorowo- wnuczki czarownic tworzą gangi i są już w drodze!

Zrobiłyśmy to żeby dać przestrzeń wściekłości, smutkowi i rozczarowaniu tym społeczeństwem, wciąż reprodukującym to samo seksistowskie gówno dzień po dniu. Seksizm podtrzymywany przez patriarchalne struktury i chroniony oraz podtrzymywany przez państwo: seksistowska przemoc należy do systemu!

Tally Weijl jest przedstawicielem tych wszystkich korporacji i struktur promujących ideał piękna oraz nierealistycznych norm ciała i czerpiących z tego korzyści. Ten atak jest rozumiany również jako krytyka gównianych warunków pracy i produkcji przy produkcji artykułów modowych. Pracy wykonywanej głównie przez kobiety.

Atak ten z radością upamiętnia feministyczny ruch oporu lat 70. związany z Nocą Walpurgii i łączy się we wszystkich zmaganiach FLINT (Female-Lesbian-Intersex-Nonbinary-Trans / Kobiet-Lesbijek-Interseksualnych-Niebinarnych-Trans) na całym świecie. Ponieważ każde serce jest tykającą bombą zegarową!

*** Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie udało wam się spalić!

*** Jin, Jiyan, Azadi! Kobiety, Życie, Wolność!

Bazylea: Pamięć Wszystkich Ofiar Procesów Czarownic

Noc z 30 kwietnia na 1 maja to Noc Walpurgii, noc oporu czarownic, ich sióstr i córek. Tej nocy chcemy upamiętnić ofiary procesów czarownic i pokazać, że opór nadal jest żywy.

My, piątka dzieci czarownic, zabarwiłyśmy na czerwono fontannę na Barfüsserplatz i wywiesiłyśmy baner z napisem: „Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie udało wam się spalić”, by uczcić pamięć ofiar.

Continue reading Szwajcaria: Queerowo- feministyczna akcje na Noc Walpurgii i 1 Maja w Zurychu i Bazylei.

Saloniki, Grecja: Akcje podpaleniowe w czasie kwarantanny

Otrzymano 01.05.2020:

Ten tekst jest tłumaczeniem greckiego komunikatu, w którym grupa bierze odpowiedzialność za podpalenie dwóch wozów pocztowych należących do Hellenic Post, oraz samochodu należącego do firmy ochroniarskiej w Salonikach w Grecji. Akcji tej dokonano w trakcie dni objętych kwarantanną w połowie kwietnia 2020. roku, przez grupę „Stale Płynne Zjednoczenie”. Użyte zdjęcia pochodzą z mediów korporacyjnych.

Odpowiedzialnie deklarujemy że jesteśmy nieodpowiedzialni

Poruszamy się dookoła niepodporządkowani

Nie zostawimy walki na później

Continue reading Saloniki, Grecja: Akcje podpaleniowe w czasie kwarantanny

Chicago, USA: Akcja 1 maja przeciw więzieniu dzieci

Ten raport i wideo dokumentują demonstrację kilkuset osób na 1 maja w Chicago, przeciwko Heartland Alliance – organizacji non-profit która internuje dzieci migrantów. Poniżej znajduje się również treść tekstu z ulotki rozdawanej na demonstracji.

Nagranie z akcji:

1 maja grupa oburzonych sąsiadów, abolicjonistów, i innych aktywistów powstała by wspólnie pokonać płot i zacząć okupację budynku dziecięcego więzienia prowadzonego przez Heartland Alliance w okolicy Rogers Park w Chicago. Ośrodek jest obecnie w trakcie remontu oraz jest tymczasowo okupowany. Z lokalnych źródeł prasowych można się dowiedzieć, że “ponad 36 dzieci migrantów miało stwierdzoną obecność Convid-19”.

Ta “komora tortur” była używana do izolowania i karania dzieci migrantów, które próbowały uciec lub zbuntować się przeciwko państwowym porywaczom w innych obiektach. Poniższy komunikat został rozprowadzony w formie ulotki na okoliczne ulice i wyrzucony z dachu obiektu.

Zajmujemy ten budynek w solidarności ze wszystkimi zbuntowanymi dziećmi, które były więzione tu w przeszłości i tymi, które wciąż są przetrzymywane gdzie indziej, oraz uwięzionymi ludźmi na całym świecie i wszystkich, którzy nadal doświadczają przemocy ze strony państwa. Z każdym dniem tej pandemii coraz bardziej zdajemy sobie sprawę że koronawirus nie jest jedyną rzeczą, która nas zabija – jego efekty są dotkliwsze przez system, w który od dziecka nas uczono ufać, ale który aktywnie szkodzi i pozbywa się nas.

Heartland Alliance, organizacja non-profit podszywająca się pod złowrogi program kontroli społecznej jako przedsięwzięcie altruistyczne, więzi dzieci-imigrantów we wszystkich zakątkach tego miasta, w tym tutaj, w 1627 W. Morse. To więzienie jest obecnie puste, nie dlatego, że Heartland zaczęło wypuszczać dzieci do swoich rodzin, ale dlatego, że budynek jest odnawiany i zabezpieczany, aby nadal przetrzymywać i traumatyzować dzieci lub przekształcić go w inny rodzaj więziennego obiektu dla bezdomnych sąsiadów, podczas gdy tysiące jednostek CHA(mieszkań komunalnych) pozostaje pustych. Niezależnie od tego, celem tego budynku będzie nadzór, kontrola i kryminalizacja.

Obecnie w zakładach Heartland występują 42 przypadki COVID-19. Jeszcze zanim te liczby zostały potwierdzone, odbywały się demonstracje solidarnościowe. W rezultacie Heartland twierdził, że śpiewanie dzieciom, domaganie się ich wolności i wyrażanie miłości, zarówno je przeraża, jak i im zagraża. Tymczasem osoby z zewnątrz są świadkami uśmiechów dzieci, dłoni kształtujących kształty serc, znaków z napisem „dziękuję”. Niedawno podczas demonstracji widzieliśmy pisemny apel o pomoc, po czym Heartland zakrył okna brezentem, aby uniemożliwić dzieciom kontakt z nami, działaczami. Ich gwałtowne reakcje odzwierciedlają intensywność naszego kontaktu i ujawniają ważną prawdę: solidarność jest potężna, a nasze wspólne działania zaczynają powodować pęknięcia w murach więzienia.

Niszczymy złudzenie, że biznes w więzieniu dla dzieci w Heartland jest niczym innym jak podstępnym nakładaniem się kompleksów przemysłowych non-profit i więziennych. Pandemia ujawniła tę lawinę sprzeczności. Właśnie w tych pęknięciach zaczynają wyrastać nowe światy. Światy bez uwięzienia, bez dominacji, w których nie polegamy już na systemach, które dążą do ugaszenia i eksterminacji naszej autonomii i radości, i które utrudniają jednoczenie się by razem być silniejszym.

(ź: It’s Going Down)

Berlin, Niemcy: Uściski i Całusy dla Liebig34

Liebig34 jest jednym z zagrożonych projektów w Berlinie. Po wygaśnięciu kontraktu najmu w 2018 roku i odmowie Gijora Padovicza – jednego z najbardziej prominentnych właścicieli nieruchomości w mieście – by go odnowić, mieszkańcy Liebig34 zdecydowali się pozostać w domu bez kontraktu. Od tamtego momentu wywiązała się złożona walka, mająca na celu opóźnienie i zapobiegnięcie eksmisji domu, która stała się symboliczna dla zmagań radykalnego ruchu przeciwko gentryfikacji, problemu gwałtownie narastającego w mieście w ciągu ostatnich dekad.

Postępowanie sądowe miało zakończyć się wyznaczoną na 30 kwietnia rozprawą sądową, która została przesunięta na 3 maja ze względu na obecne restrykcje związane z koronawirusem. Nawiasem mówiąc, pierwotnej daty obawiała się również policja, jako że 30 kwietnia i 1 maja stanowią dni intensywnej politycznej aktywności, i tak upolityczniona rozprawa w tym czasie prawdopodobnie skończyłaby się jeszcze większym oporem ze strony radykalnego ruchu lewicowego, utrudniając im robotę.

Przy utrzymywaniu przestrzeni i odmowie spłaty czynszu, ludzie z Liebig34 domagają się również ochrony dla innych zagrożonych projektów i zlikwidowania tzw. Berliner Linie, kontynuują walkę i tym samym jeszcze bardziej radykalizują dom i jego sympatyków. Sam projekt wziął udział w planowaniu wielu demonstracji i zorganizował również kilka własnoręcznie (jak tę 8 marca), opublikował przeróżne apele i teksty oraz przeprowadził wiele radykalnych akcji, jak zrzucanie bomb z farbą z ich domu na policję i bojkotowanie ich obecności w sądzie, łącznie z nagim demonstrowaniem pod salą sądową. Sympatycy też zostali zradykalizowani, co pokazali ogromnym wsparciem na demonstracjach, wieloma atakami z wykorzystaniem bomb z farbą, spaleniem samochodu prawnika właściciela nieruchomości i na wiele innych sposobów. Te reakcje na nadchodzącą eksmisję są inspirującym przykładem tego, jak przestrzenie mogą walczyć, i tego, że nawet jeśli fizyczna przestrzeń jest utracona, idee pozostaną na poczet przyszłych walk, zyskana została solidarność z międzynarodowym ruchem i zainspirowano podobne formy oporu.

Liebig34, wraz z kilkoma innymi projektami, zawiera jedną z niewielu otwartych przestrzeni radykalnego ruchu w Berlinie. To miejsce, w którym elementy szerszego ruchu mogą się spotkać i tworzyć polityczne jak i społeczne więzi, wspólnie kształtując zmagania i razem walczyć. Liebig34 to anarcho-queer-feministyczny skłot – projekt (włączając w to punkt informacyjny i otwartą dla koncertów i spotkań przestrzeń, oraz i kuchnię społeczną) bez cis-mężczyzn, cecha sprawiająca, że jest to przestrzeń bez seksizmu czy struktur patriarchalnych. Poza polityczną istotą projektu, Liebig34 jest ważną przestrzenią w dzielnicy Friedrichshain. W okolicy, której charakter zniekształciła ekstremalna gentryfikacja, Liebig34 jest cierniem w planach kapitału. W okolicy, w której kwoty czynszu gwałtownie wzrosły, wpływając na duże części społeczeństwa, fasady luksusowych budynków zdradzają społeczny i finansowy status mieszkańców, znajdujący również swoje odbicie w cenach produktów w okolicznych sklepach. Struktury takie jak Liebig34 temu przeciwdziałają, ograniczając gentryfikację rejonu, odzyskując przestrzeń publiczną dla zastosowań wykraczających poza ograniczenia i restrykcje kapitału, i demonstrując, że wyzyskiwani i ich wyzyskiwacze nie mogą i nie będą koegzystować. Konflikt ten osiągnął swój szczyt w dzielnicy, w której państwowa represja, ciągła kontrole policyjne i policyjna przemoc składają się na życie codzienne.

Ulice otaczające Rigaer Strasse, okolicę od dawna kojarzoną z radykalnym ruchem, latami uznawane były przez policję za Gefahrengebiet – strefę zagrożenia pozwalającą policji na implementację szczególnych taktyk właściwych dla danych części miasta postrzeganych jako ośrodki przestępczości, takich jak losowe legitymowanie i przeszukania. Osiągnęło to zenit w ostatnich miesiącach za sprawą obecności BPE (Brennpunkt – und Präsenzeinheit – jednostka „punktu zapłonu”- i asysty), ekstremalnie agresywna jednostka policyjna, która ma na celu zastraszanie okolicy, ruchu i rozbicie ich zmagań. Obecność aktywnych projektów mieszkaniowych i współpraca pomiędzy nimi wyraźnie wykazuje, że solidarność, polityczna kolaboracja i opór są w stanie stworzyć pęknięcia w mechanizmie państwowej represji, które za cel ma polityczną izolację i społeczne wygnanie upolitycznionych i zradykalizowanych grup.

Z tych względów, wierzymy, że wsparcie i solidarność z Liebig34 są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. Rozumiejąc powagę tej politycznej sytuacji, spuściznę pozostawioną po naszej odpowiedzi na wezwanie, i odpowiedzialność, którą mamy jako część berlińskiego radykalnego ruchu, stoimy w solidarności z Liebig34, tworząc relacje i polityczne więzi, i uczestnicząc w ich wezwaniach. Przez bezpośrednie, anty-hierarchiczne zmagania opieramy się przyszłości, którą próbują nam narzucić. 30 kwietnia wspieramy wydarzenia, które będą miały miejsce w Liebig34, deklarując potrzebę dla ciągłości oporu przeciwko państwu i kapitałowi, którego nie można przełożyć na później.

SOLIDARNOŚĆ NASZĄ BRONIĄ

RAZEM PRZECIWKO PAŃSTWU

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)

Nikt nie nadchodzi by ciebie ocalić, Towarzyszu.

Jest to tekst gościa, który zniknął ze sceny i jego imienia nie ma co przypominać. Zniknął w atmosferze skandalu, jednak sam tekst jest ciekawy, a osoba, która to tłumaczyła o tym nie wiedziała i ponieważ ktoś się napracował publikujemy ten tekst. 

Nikt.

Na horyzoncie nie majaczy żadna rewolucja, nie ma żadnej partii, żadnej wielkiej idei, dzięki której ludzkość odkryje swój pełny potencjał i oswobodzi nas z naszych łańcuchów.

Nie ma żadnej awangardy, żadnego celu, żadnej sekretnej metody, której wszyscy moglibyśmy użyć, by zmusić potężnych do pogodzenia się z losem przeciętnej egzystencji.

Byli już pretendenci. Są kapłani i alfonsi i fałszywi bogowie nakazujący ci, by ich wielbić. Dadzą ci nieśmiertelne „nauki” i tożsamości, zapewnią cię, że jeśliby tylko wystarczająco ludzi przywdziało mundur, czy wypowiadało właściwe słowa, wszystko byłoby okej.

Są oczywiście ci, którzy zaprzeczyliby nawet temu, ci którzy nie zgadzają się na jakiekolwiek działanie bez rozplanowania każdego detalu. Kto będzie prowadził szkoły, kto zbuduje drogi, jak płonące opony i blokady podniosą nasz ślad węglowy?

Nazwą twoje plany naiwnymi, niepraktycznymi, Insurekcyjną fantazją.

Powiedzą to na wpół śpiąc.

Oni, tak przenikliwi, chrapią i mówią, że „czekają, aż lud powstanie.” Lud powstawał i był zgniatany. Occupy zawiodło, Standing Rock zawiodło. Wszystko co pozostało, to ty i ja.

Oni, tak silni, chrapią i mówią, że czekają, aż zabiorą im ich prawa, prawo do zgromadzeń albo prawo do głosowania na niewidzialny program, którego nie będą przestrzegać. Gdzie byli, gdy uchwalono Patriot Act, NDAA? Składali petycje, narzekali, przegrali.

Powiedzą, że czekają na jakieś wielkie wydarzenie we wszechświecie, który codziennie ma ich milion. Każdego dnia kryteria się zmieniają, każdego dnia stają się coraz bardziej bierni i starzy.

Każdy czeka, a nikt nie chce zacząć, każdy chce dołączyć, lecz nikt nie chce budować. Wszyscy czekają na wielki i generalny bunt, ale ukradnij jabłko albo spal radiowóz, a nazwą ciebie awanturnikiem.

Każdy jest pewien, że zmiana czeka za rogiem, że boskie siły skierują nas na odpowiednią drogę. Każdy jest pewien, że czas jest po jego stronie, że ci dobrzy zawsze wygrają i że wszystko nie może się przeciągać w nieskończoność. Wszyscy mówią, że rewolucja jest jak najbardziej możliwa bez rozlewu krwi i urazy, że wszyscy zostaną wysłuchani i otrzymają opiekę.

Wszyscy są pewni, że rewolucja przybędzie jak paczka z amazona: szybko, czysto i gotowa by się nią cieszyć zaraz pod ich drzwiami. Mają dzieci, rozumiesz, muszą stawić je na pierwszym miejscu, ale z wielką chęcią przejdą po twoim trupie, gdy już wybudujesz im drogę, po której mogą się przespacerować.

Wszyscy czekają. Czekają na coś. Czekają na kogoś, kogoś, kto mógłby ich ocalić.

Nie przyjdą by ocalić ciebie, Towarzyszu.

Nikt nie przyjdzie.

Ci ludzie umrą tak samo, jak żyli. Pozostaną dokładnie tam, gdzie są, na kanapie, bawiąc się w internecie, bo nic ich to nie kosztuje. Jak knebel z kulką zakładany na „specjalne noce”, polityka jest perwersją sprawiającą, że czują się inni.

Zawsze wiele mówią o uczuciach, o tym, jak wiele „solidarności” potrzebują, i jak wiele dają jej innym. Za każdym razem gdy czarne dziecko leży w kałuży swojej własnej krwi, naprawdę źle się czują. Naprawdę. Ale widzisz, mają pracę i rodziny, i seriale do oglądania, i samochody do utrzymania.

Będą cierpieć razem z tobą, towarzyszu, gdy stracisz swoją pracę. Ba, będą nawoływać do Strajku Generalnego i robić plakaty, odznaki i przypinki! Pod warunkiem, że jest to weekend i nie święto oczywiście, jak również z wystarczającym wyprzedzeniem, by móc poprosić o wolne.

Coraz bardziej pragną się zestarzeć, ci ludzie, szczęśliwi, wiedząc, że jeśli mieliby szansę, dokonaliby czegoś spektakularnego. Będą mieli fajne małe pogrzeby, nie smutne, na których przeciętne życia będą celebrowane przez mówienie o tym, jak „dzielni” byli i jak „zaciekle” walczyli o wolność.

Czyją, o tym nigdy się nie wspomina, o tym jak i gdzie, z grzeczności się nie dyskutuje.

Są ich miliony, Towarzyszu. Zawsze były. Urodzą się, powiercą się przez chwilę i wrócą do dziury, z której wyleźli.

Czekają na bycie prowadzonymi, obserwują, gdzie mogą dołączyć i cierpliwie czekają na kogoś, kto wepchnie im jedzenie do ust i pomoże żuć.

Zaczekasz na nich, Towarzyszu?

Zaczekasz na tych samych ludzi, którzy wolą, byś TY cierpiał, i byś TY zginął, aby oni mogli się bawić bez ryzyka?

Zaczekasz na ludzi, którzy nie ruszą palcem by tobie pomóc, dopóki nie będą musieli martwić się o to, że wpadną w kłopoty i zanim wszystkie trudności zostały rozwiązane?

Będziesz czekał i kreślił plany by przekonać tych, którzy potrzebują przekonywania, którzy nie ruszą się o centymetr, dopóki nie będą wiedzieli, ile drzew zostanie zasadzonych w każdej nagle darmowej szkole dla głuchych i ślepych?

Zaczekasz na ludzi, którzy twoje działania nazywają grzechem i modlą się przed policyjnymi pałkami?

Będziesz czekał aż cała planeta zgodzi się na ideę, monumentalne wydarzenie, które byłoby pierwsze w naszej historii?

Czy jesteś przygotowany, drogi towarzyszu, by umrzeć tak samo jak oni, otoczony przez tanie partyjne przysługi i jeszcze tańszą muzykę, podczas gdy twoi przyjaciele śpiewają hymny banalnej egzystencji?

Czy weźmiesz sprawy we własne ręce?

Nie bierz mnie za idiotę towarzyszu, i mam nadzieję, że nim nie jesteś. Nie chcę umrzeć i nie chcę trafić do więzienia. Nie mam pożytku z męczeństwa bo chcę żyć wolny, tak samo jak ty.

Jednak jeśli jesteś przygotowany do działania, do odłożenia na bok sprzeczek i by prawdziwie budować, być może masz szansę. Ty i Ja. Mam dość gadania o nich.

Co jeśli skupilibyśmy się na zdobyciu wolności? Co jeśli zbudowalibyśmy struktury potrzebne, by tego dokonać? Co jeśli zamiast sprzeczania się o fryzury czy kolory flag, kłócilibyśmy się o rośliny do zasadzenia, czy sklepy do obrabowania? Co jeśli stworzylibyśmy unię, gang, przeznaczony do zdobycia tej wolności. Co jeśli przestalibyśmy kłócić się w internecie, zebrali się i zostali prawdziwymi towarzyszami, takimi, którzy mogą ukrywać się wzajemnie przed policją i zapewniać bezpiecznie miejsce do przenocowania?

Co jeśli moglibyśmy polegać na sobie nawzajem tak bardzo, że czułbym się bezpiecznie wszędzie gdzie pójdę, bo wiedziałbym, że cios w jednego naprawdę jest ciosem we wszystkich? Co jeśli nie czekalibyśmy na apokaliptyczną wojnę, i zamiast tego zaczęlibyśmy prowadzić NASZĄ wojnę każdego dnia, wojnę przeciwko wszystkiemu, co nas zniewala?

Co jeślibyśmy to zrobili? Co jeśli odłożylibyśmy teorie na bok i skupili się na tym? Dlaczego nie?

Dlaczego czekać?

Nikt nie nadchodzi by ciebie ocalić, Towarzyszu.

Nikt.

Wszystko więc zależy od ciebie i mnie.

Włochy: Aktualizacja dotycząca procesu “Scripta Manent”

Na dzień 1 lipca 2020 r. została ustalona data pierwszej rozprawy apelacyjnej w sprawie procesu “Scripta Manent”, która odbędzie się w sali bunkrowej więzienia “Le Vallette” w Turynie. Terminy wyznaczone dla kolejnych rozpraw apelacyjnych są następujące: 1, 8, 10, 15, 17, 22, 24, 29 lipca; 9, 11, 16 września.

Pomimo pandemii, sąd w Turynie jest jednym z tych, który zagwarantował przeprowadzenie “ważnych” procesów już zaplanowanych na to lato. Tak więc przypuszczalnie data ta pozostanie potwierdzona.

Nasi towarzysze oskarżeni są z art. 270 bis (stowarzyszenia promujące terroryzm, również międzynarodowy, lub obalenie porządku demokratycznego) oraz o różne działania antywojskowe, przeciwko CPR (Centri di permanenza per il rimpatrio, “ośrodki przetrzymywania w celu repatriacji”, dawniej znane jako CIEs, więzienia dla migrantów), przeprowadzone w solidarności z uwięzionymi anarchistami, przeciwko tym barakom, siedzibom i ludziom z instytucji, do których zwróciły się FAI i FAI/FRI (Federazione Anarchica Informale/Fronte Rivoluzionario Internazionale – Nieformalna Federacja Anarchistyczna/Międzynarodowy Front Rewolucyjny), od 2003 r. do chwili obecnej. Oskarżeni obecnie przebywający w więzieniu będą uczestniczyć w rozprawie za pomocą wideokonferencji, podobnie jak podczas wszystkich ostatnich przesłuchań pierwszego stopnia.

W rzeczywistości, w okresie wstępnych przesłuchań wciąż nie istniało prawo wymagające wideokonferencji. Później, już na początku przesłuchań pierwszego stopnia, uchwalono ustawę, która dawała rok czasu więzieniom i sądom na dostosowanie się, narzucając podczas tego roku wideokonferencje jedynie oskarżonym, którym zarzucano, że znajdują się na czele “stowarzyszeń”. Po roku, zgodnie z planem, wideokonferencje zostały zastosowane wobec wszystkich.

Podczas przesłuchania w dniu 11 lutego 2019 r., w sali bunkrowej turyńskiego więzienia, duża grupa towarzyszy wyraziła swoją gorącą solidarność z anarchistami. Prokurator, Roberto Sparagna, nie mógł zabrać głosu, aby przedstawić swój akt oskarżenia. Po wykrzyczeniu kilku sloganów i przeczytaniu poniższego tekstu, Sąd przerwał rozprawę. Sala sądowa została opróżniona w wyniku interwencji policji do spraw zamieszek.

Zgodnie z dotychczasową strategią stosowaną przez śledczych, mającą na celu odizolowanie więźniów i osłabienie udzielanego im wsparcia, uniemożliwienie różnych przejawów bliskości i solidarności, po naszej obecności na sali sądowej w lutym 2019 r. komenda policji w Turynie wydała około sześćdziesięciu “fogli di via” (zakaz przebywania lub udawania się do określonej gminy lub obszaru) z miasta oraz siedem oskarżeń dotyczących przerwania pełnienia funkcji publicznych i oburzenia.

Ważne jest, aby nadal okazywać naszą solidarność z oskarżonymi.

“Przedmiotem oskarżenia jest tutaj dwadzieścia lat historii anarchizmu.
Nie jesteśmy oskarżeni, ale jest to nasza historia i nasza rewolucyjna droga.
I to właśnie do tej drogi należą praktyki zastosowane na dzisiejszym procesie.
Wszyscy jesteśmy w nią zaangażowani, a kaci państwa nie mogą definiować ani rozumieć naszych idei i naszego życia.
Solidarność z więźniami anarchistycznymi i rewolucyjnymi!
Ani kroku w tył, zawsze z podniesioną głową.
‘Zdecydowanie i bezkompromisowo w kierunku naszego celu’.
Za Anarchię!”

(tłumaczenie z Anarchists Worldwide)

Odrzucając mentalność gilotyny

Dlaczego, wzorem Komuny Paryskiej, powinniśmy zniszczyć narzędzia państwowej opresji

149 lat temu, 6 kwietnia 1871 roku, uzbrojeni rewolucjoniści skupieni w tzw. Komunie Paryskiej zarekwirowali gilotynę przechowywaną w jednym z miejskich więzień. Następnie przenieśli ją pod cokół pomnika Woltera i roztrzaskali ją na kawałki, spalając jej resztki w ogniu ku uciesze tłumu 1.

Nie było to jednak kolejne polityczne widowisko, lecz spontaniczny, oddolny gest, zgodny z ludowym odruchem. Komuna miała wtedy pod kontrolą cały Paryż, wciąż zamieszkany przez wieloklasową społeczność; pruscy i francuscy żołnierze otaczali miasto, przygotowując się do jego pacyfikacji i do narzucenia stolicy rządów konserwatywnego gabinetu republikanina Adolfa Thiersa. Spalenie gilotyny było w tych warunkach odważnym gestem porzucenia spuścizny Wielkiego Terroru, która zakładała, że mordowanie ludzi może być drogą ku lepszemu społeczeństwu.

„Ale jak to? – spytacie w osłupieniu. – Komunardzi spalili gilotynę? Czemu mieliby to zrobić? Przecież gilotyna to symbol wyzwolenia z ucisku!”

Właśnie, czemu? Jeśli gilotyna nie jest symbolem wyzwolenia, czemu w takim razie radykalna lewica uczyniła z niej w ostatnich latach swój znak rozpoznawczy? Skąd te wszystkie gilotynowe memy? Czemu The Coup śpiewają „We got the guillotine, you better run”? Najpopularniejsze socjalistyczne czasopismo nazywa się Jacobin, na cześć pierwszych orędowników gilotyn. Czy naprawdę chodzi tylko o ironiczną karykaturę wiecznie żywych lęków prawicy opartych o symbolikę Rewolucji Francuskiej?

Gilotyna to dominujący motyw naszych wspólnych wyobrażeń. Symbolizuje bezlitosny i krwawy odwet w czasach pogłębiania się podziałów społecznych, grożących wojną domową. Mówi nam, że gdyby tylko rządzili nami odpowiedni ludzie, instytucjonalna przemoc nie byłaby niczym złym.

Ci, którzy dziś dławią się z bezsilności, zakładają że obnoszenie się z makabrycznymi fantazjami nie może być szkodliwe. Jeśli jednak myślimy poważnie o zmienianiu świata, powinniśmy zastanowić się nad tym, czy to, co proponujemy w zamian, nie uczyni go równie przerażającym.

Plakat w Seattle. Cytat z Marksa: Kiedy przyjdzie nasza kolej, nie będziemy wymawiać się od terroru.

Odwet

Ludzie pragną krwawej zemsty i nie ma w tym dziś nic dziwnego. Żądza zysku z każdym dniem zmienia Ziemię w miejsce nie nadające się do zamieszkania. Straż Graniczna w USA porywa i przetrzymuje dzieci, otumaniając je lekami. Wciąż powtarzają się akty przemocy na tle rasowym i wobec kobiet. Codzienne życie staje się coraz większym pasmem upokorzeń, pozbawiającym nas sił.

Są i tacy, którzy nie podzielają tych odczuć. Ale jeśli nie chcą zemsty tylko dlatego, że brakuje im empatii i nie oburza ich cudza krzywda (albo też mają to wszystko gdzieś), ich postawa nic nie wnosi. Apatia jest gorsza nawet od skrajnej mściwości.

Czy chcę się zemścić na policjantach bezkarnie mordujących ludzi? Na miliarderach czerpiących korzyści z wyzysku pracowników i gentryfikacji miast? Na fanatykach dręczących innych i uprawiających stalking? Jasne że tak. Są winni śmierci tych, których znam; próbują zniszczyć wszystko, co kocham. Moje ręce rwą się do łamania im kości na samą myśl o ich czynach.

Ale świat moich pragnień i świat mojej praktyki politycznej nie są tożsame. Nie muszę tworzyć racjonalizacji dla tego, co czuję i włączać tego w mój system wartości. Mogę pragnąć czegoś, a jednak tego nie robić. Zwłaszcza jeśli jest coś, czego pragnę bardziej – na przykład rewolucji opartej na pryncypiach wolności, a nie zemsty. Nie oceniam tych, którzy chcą odwetu, zwłaszcza jeśli przeszli w życiu więcej niż ja. Nie chcę po prostu, by mylić wewnętrzne żądze z taktyką walki o wolność.

Jeśli opisywana przeze mnie żądza mordu przeraża was, albo też ten opis wydaje się wam niestosowny, tym bardziej powinniście powstrzymać się od żartów, których głównymi bohaterami są ludzie prowadzący ludobójstwo na skalę przemysłową w waszym imieniu.

Bo to właśnie to, co wyróżnia fantazje o gilotynach spośród innych: wyobrażenie niezwykłej skuteczności na dystans. Ci, którzy fetyszyzują to narzędzie, nie chcą zabijać gołymi rękami, ani wgryzać się w czyjeś trzewia. Chcą, żeby ktoś zrobił to za nich, najlepiej w zautomatyzowany sposób. Są jak klienci fast foodów beztrosko wsuwający McNuggetsy, ale niezdolni do poderżnięcia gardła krowie albo wycięcia drzew w Puszczy Amazońskiej. Wolą, by rozlew krwi miał uporządkowany i biurokratycznie ścisły charakter – na wzór tego, co wprowadzili Jakobini i Bolszewicy naśladując bezosobowe mechanizmy kapitalistycznego państwa.

I najważniejsze: nie chcą brać za to odpowiedzialności. Wolą zasłaniać się ironią, by w razie czego móc wygodnie zaprzeczyć– choć każdy, kto ma za sobą doświadczenie w działaniach wywrotowych wie, jak cienka potrafi być granica między ironiczną fantazją a rzeczywistością. Przyjrzyjmy się więc, jakąż to „rewolucyjną” rolę odgrywała gilotyna w historii.

_____________________________________________________

Continue reading Odrzucając mentalność gilotyny

USA: Akcja bezpośrednia #FreeThemAll: Od więzienia Stateville do podwórka naczelnika (wideo)

Raport i wideo z ostatniej akcji solidarnościowej z więźniami Stanowego Ośrodka Poprawczego w Joliet, w stanie Illinois.

FILM Z AKCJI.

Nastąpiła zdecydowana zmiana taktyki i strategii kampanii oddolnej #FreeThemAll w amerykańskich więzieniach, aresztach i ośrodkach detencyjnych, co jest dość zauważalne obecnie na całym Środkowym Zachodzie. Sytuacja w Centrum Więziennym Stateville w Joliet, szybko przeobraża się w koszmarny scenariusz kary śmierci i eskalacji przemocy policyjnej. W ubiegłym tygodniu oficjalnie 123 osób uwięzionych i 65 strażników / pracowników w Stateville miało pozytywny wynik na obecność wirusa COVID-19. Zakłada się, że infekcje mnożą się wykładniczo. W piątek, 17 kwietnia, grupa zaniepokojonych bliskich i osób wspierających więźniów wzięła w swoje ręce walkę z warunkami panującymi w Stateville i zapukała do frontowych drzwi faszysty- użyli naturalnej wielkości repliki worków na ciała, aby zablokować podjazd naczelnika więzienia Davida Gomeza. Te torby na ciała reprezentują ciągły wzrost liczby ofiar pandemii COVID-19 w Stateville, ponieważ infekcja nadal gwałtownie rozprzestrzenia się w całym tym systemie karceralnym.

Rozłożywszy worki na ciała na podjeździe Gomeza, zamaskowana grupa odczytała następujące oświadczenie:

“David Gomez! Podnosimy nazwiska Larry’ego Bourbona, Russella Sedelmaiera, Josepha Wilsona, Rodneya Rice’a i niezliczonych innych bezimiennych, którzy marnieją za murami waszego więzienia. Warunki w Stat eville zawsze były przerażające, pełne medycznych zaniedbań i faszystowskiego nadużywania władzy, ale teraz są naprawdę okropne. Podczas gdy COVID-19 dzieli naszych przyjacioł i rodziny w Stateville. Ty jesteś tam dyrektorem, Davidzie Gomez i krew jest na twoich rękach! Śmierć naszych 9 przyjaciół i członków rodzin spoczywa na twoich barkach! W imieniu tych, którzy polegli i walczą o życie, podnosimy następujące żądania. Ludzie [za murami więzienia] żądają, abyś:

1. testował każdego na COVID-19

2. zwiększył opiekę i ilość personelu medycznego

3. zakończył blokadę: zezwól na dostęp na spacerniak

4. odkażał urządzenia sanitarne

5. zapewnił darmowe nieograniczone rozmowy telefoniczne i wideo

6. zapewnił więźniom takie same środki ochronne jak personelowi

UWOLNIJ ICH WSZYSTKICH! UWOLNIJ ICH WSZYSTKICH!

Do tej pory około 9 osób zostało zabitych przez wirusa podczas aresztu w Stateville, przy czym szacuje się, że liczba ta jest wyższa, tak jak liczba zarażonych przebywających w więzieniu. Eksperci twierdzą, że to następstwo tego, że „dystans społeczny” jest praktycznie niemożliwy do utrzymania w kontekście życia w więzieniu. Chociaż istnieje długa udokumentowana historia działalności Stateville jako miejsca ludobójstwa na skalę przemysłową i przemocy medycznej wobec uwięzionych tam, pandemia COVID-19, która stopniowo rozprzestrzenia się w więzieniach, pokazuje, że nieuchronna śmierć jest obecnie akceptowaną normą karceralnej praktyki państwowej.

Sedelmaier, Larry Bourbon, Rodney Rice, Joseph Wilson i pięciu więźniów, których nazwisk nie znamy, zginęło w areszcie w wyniku złego postępowania państwa wobec COVID. To te osoby zainspirowały abolicjonistów do złożenia wizyty w domu naczelnika. Takie przypadki nieuzasadnionego i prawnie usankcjonowanego nieumyślnego spowodowania śmierci ujawniają systematyczne wzorce zaniedbań medycznych przez Gomeza i obecny personel więzienny, a także Louisa Schickera i Steve’a Meeksa, byłych i obecnych dyrektorów medycznych Departamentu Korekcji Illinois (IDOC) oraz Wexford Health Source. Podobnie jak natura uwięzienia i działań policyjnych, także władze takie jak Gomez są winne morderstw, jednak cieszą się całkowitą bezkarnością, nie wspominając o ich dochodach wypłacanych przez państwo.

Liczne procesy przeciwko administracji medycznej IDOC świadczą o długiej historii otwartego zaniedbania i przemocy wobec uwięzionych osób, podczas gdy prezesi Gomez, Meeks i Wexford nadal czerpią zyski. Co więcej, Wexford Health Sources (spółka zależna Bantry Group), która ma kontrakt na zarządzanie dużym odsetkiem usług medycznych w placówkach IDOC, ma wyraźny wzorzec wykorzystywania więźniów w innych stanach, czego dowodem są procesy w Alabamie, Missisipi i stanie Nowy Jork.

W Stateville znajduje się ogółem ubezwłasnowolnionych około 2674 więźniów. Wielu to ludzie starsi, znaczna część skazana jako nieletni na długie wyroki w wieku 20, 30, a nawet ponad 40 lat. Aż 687 osób przetrzymywanych w Stateville ma ponad 50 lat, 35 osób jest w wieku 70 lat lub starszych, a 1 osoba ma więcej niż 80 lat. Ten stan nie różni się od większości placówek w całym kraju. Jeśli nie są to osoby starsze, istnieje wiele innych czynników podatności na przedwczesną śmierć związaną z reżimem więziennym.

Inne pytania, które należy zadać administracji Stateville, a zwłaszcza jej naczelnikowi i dyrektorom medycznym, to: Ile osób uwięzionych ma takie schorzenia jak cukrzyca? Ilu więźniów cierpi na nadciśnienie w wyniku uwięzienia? Ile osób cierpi na astmę i problemy z oddychaniem spowodowane nieuzasadnionym unieruchomieniem, nieodpowiednimi posiłkami i narażeniem na zarazy w całym obiekcie? Ilu z przetrzymywanych ma obniżoną odporność? Z dnia na dzień coraz trudniej jest dostrzec makabryczną prawdę o sadyzmie reżimu więziennego, który rzucił swą liberalną pelerynę na cały świat.

Według raportów IDOC, 13 000 osób z 43 657 osadzonych w ich obiektach może być natychmiast zwolnionych. Liczba ta nie jest wystarczająco wysoka, aby zapobiec światowej katastrofie w północnym więzieniu Illinois. Zaniepokojeni bliscy biorący udział w tej odważnej akcji opowiadają się za odrzuceniem idei, że tylko „przestępcy bez przemocy” zasługują na rozważenie zwolnienia. Korzystają z języka: #FreeThemAll #NoMoreIsolation #NoMoreDeaths i #AbolitionNOW.

Starając się dawać przykład, ci ludzie proszą, aby inni nie uwięzieni działacze przyłączyli się do nich w przyszłych bezpośrednich działaniach, mających na celu zniszczenie faszystowskiego państwa. Kompleks przemysłowy więzienia w USA jest możliwy dzięki wszystkim instytucjom społecznym i dominującej kulturze społeczeństwa amerykańskiego w szerszym ujęciu. Oznacza to, że cele naszych działań zmierzających do jego zniesienia są zatem nie tylko ukierunkowane na fizyczne miejsce samego więzienia / aresztu, ale obejmują wszystkie aspekty codzienności, od instytucji po drogi i ulice oraz przestrzeń życia codziennego.

Silne działania i zakłócenia mogą mieć miejsce w wielu obszarach tak zwanego „wolnego świata”. Takie jak manewry wspólnoty walki, która wykonała tę akcję. Już dawno żądania bliskich więźniów i abolicjonistów, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, zostały skierowane bezpośrednio na podwórko tych, którzy są odpowiedzialni za (i zarabiają na życie) zabijanie i terroryzowanie osób przebywających w areszcie państwa.

Mamy nadzieję, że doświadczą namiastki nieznośnego terroru, strachu i traumy, którą wyrządzają innym.

(tłumaczenie z It’s Going Down)